57. Wracaj szybko.

160 36 6
                                    

R E N E S M E E

Okazało się, że to nie był żaden głupi żart. Niall został napadnięty. Mężczyzna, który to zrobił miał problemy psychiczne i pomylił go z kimś innym. Jak dużego pecha trzeba mieć? Dlaczego spotkało to akurat mojego męża? Całe szczęście znalazł go jakiś mężczyzna z sąsiedztwa. Byłam przerażona. Wysiadłam z policyjnego samochodu i wbiegłam do szpitala. Zaczęłam zadawać pytania ludziom, którzy nie mieli najmniejszego pojęcia o położeniu mojego męża. Byłam zdruzgotana. Mężczyzna ubrany w czarny mundur położył dłoń na moich plecach.

- Proszę się uspokoić. - powiedział zarazem stanowczo i delikatnie.

Mruknęłam coś pod nosem i pokierowałam się za trzema panami. Dwóch z nich było policjantami, jeden lekarzem. Wsiedliśmy do windy i wjechaliśmy na czwarte piętro. Moje serce prawie stanęło, gdy zobaczyłam napis "OIOM". Przyłożyłam dłoń do ust i na moment wstrzymałam oddech. Przez chwilę staliśmy na korytarzu. W końcu lekko siwy mężczyzna otworzył drzwi i zaprosił mnie do gabinetu. Weszłam do środka i usiadłam na skórzanym krześle. Wnętrze było urządzone w dosyć przytulny sposób. Na ścianach wisiały różne dyplomy, co mogło świadczyć o jego doświadczeniu. W końcu usiadł naprzeciw mnie i odłożył dokumenty na bok. Zdjął okulary z nosa i ułożył je na stosie papierów.

- Pani mąż jest w stanie krytycznym. - powiedział - Został dźgnięty trzy razy nożem w wątrobę, co spowodowało jego krwotok. Stracił bardzo dużo krwi.

Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

- Czy... - zawahałam się - Czy on będzie żył? - zapytałam.

- Jak już powiedziałem, jego stan jest krytyczny.

- Nie pytam w jakim jest stane, tylko czy będzie żył. - uniosłam lekko głos.

- Proszę uzbroić się w cierpliwość, na tę chwilę nie jestem w stanie odpowiedzieć na pani pytanie. - zrobił krótką przerwę - Wszystko zależy od tego, czy przeżyje operację.

Operację? Jaką operację?

- Nie mogliśmy czekać. Pani mąż właśnie leży na stole operacyjnym. - założył okulary i zaczął pisać coś na kartce, którą po chwili wystawił w moją stronę - Myślę, że ten człowiek będzie w stanie pani pomóc.

Złapałam za papier i przeczytałam zawartość. Zaśmiałam się ironicznie.

- Psycholog? - prychnęłam.

Wstałam i zabrałam wszystkie swoje rzeczy.

- W dupe sobie to wsadź, doktorku. - potargałam papier i rzuciłam na biurko.

Wyszłam z gabinetu i usiadłam na końcu korytarza przy automacie.
To będzie długa noc.

Przymknęłam oczy i po prostu zaczęłam wspominać. Począwszy od pierwszego dnia, którego go poznałam.

~~~

- Przepraszam. - usłyszałam za plecami, więc spojrzałam w tamtą stronę. Zobaczyłam chłopaka. Hm... może powinnam nazwać go już mężczyzną? W każdym razie, osoba płci przeciwnej. W oczy rzuciły mi się jego farbowane blond włosy i niebieskie oczy. Chyba kojarzę go ze szkoły. - Nie wiedziałem, że ktoś tu przychodzi. - Był taki... zakłopotany? Tak, to chyba odpowiednie słowo. Odwrócił się i zaczął kierować w przeciwną do mnie stronę.

- Zaczekaj. - zawołałam.

Blondyn zatrzymał się i spojrzał na mnie. Wstałam z drewnianej ławki i podeszłam do niego.

Friend is secret. ||Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz