13. Boli?

345 42 1
                                    

Do końca mojego spotkania z Ryanem panowała niezręczna cisza. Wiem, że to wszystko przeze mnie. Przecież mogłam udawać, że to pamiętam! Ale może to pogorszyłoby tylko sytuację? Nie chciałabym być okłamywana przez kogoś, dlatego sama staram się tego unikać. Teoretycznie mogłam powiedzieć mu prawdę, ale nie chciałam wracać do czegoś, co miało miejsce cztery lata temu. Sama do końca nie pamiętam tego dnia. Wiem, że wtedy rodzice bardzo się pokłócili, a niedługo po tym się rozwiedli. To był ten czas, w którym postanowiłam nie wracać nigdy więcej do tego dnia. Denerwowało mnie to, że wszyscy wtedy tak bardzo na mnie naciskali, a ja po prostu miałam dość. Dziwię się, że przez te 4 lata nie powiedziałam o tym nikomu. Co gdyby zaczęli się ze mnie śmiać?

- Gdybyś chciała mi o tym opowiedzieć to śmiało dzwoń. - powiedział, kładąc dłoń na moim policzku.

- Dobrze. - wysiliłam się na lekki uśmiech.

Wiem, że mogę ufać Ryanowi, ale nie chcę mówić mu wszystkiego. Ciągle się waham, czy powiedzieć mu prawdę o Niallu. W końcu uświadomić go, że ten młody Irlandczyk znaczy dla mnie najwięcej. Każdego dnia, gdy zobaczę jego uśmiech, automatycznie sama się uśmiecham. Nie potrafię gniewać się na niego, bo nawet nie mam do tego powodów. Po prostu jego pojawienie się w moim życiu, zmieniło je i to bardzo. Zaufałam mu i nie żałuję tego, tak samo jak nie żałuję żadnej spędzonej wspólnie chwili. Otworzyłam się przed nim i chociaż nie powiedziałam mu killku rzeczy, to i tak jest sukces. Zaufałam niebieskookiemu blondynowi, którego znam tak krótko, że pewnie gdybym powiedziała to komuś, to zostałabym wyśmiana. Ale nie. Ja cieszę się z tego, że oddałam mu siebie. Sądzę, że nigdy nie spotkam tak wspaniałego człowieka jak on.

- Mogę z tobą zostać jeśli chcesz... - zaproponował, ale ja nie chciałam tego. Wolałam wrócić do pokoju i złapać za telefon, którego zapomniałam ze sobą zabrać.

- Innym razem. - odparłam i pocałowałam go w policzek.

Skierowałam się do wejścia od domu. Stanęłam przed drzwiami i odwróciłam się. Dokładnie widziałam jak zakłada kask, po czym odjeżdża. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że wcześniej to ja go miałam na sobie. Naraził swoje życie po to, by chronić moje.

Weszłam do środka i udałam się do jadalni. Zobaczyłam pełny talerz ustawiony na stole. Zjadłam posiłek, który w ciągu 2 godzin zdążył już wystygnąć. Kierując się w stronę schodów dostrzegłam moją mamę, opierającą się o ścianę ze splątanymi rękami na wysokości piersi i dokładnie obserwującą każdy mój ruch. Jej mina wskazywała na to, że nie jest w dobrym humorze. To był dla mnie zły znak. Jeżeli są to te dni, to mam przerąbane.

- Renesmee Dowell. - powiedziała powoli i wyraźnie.

- Słucham. - odparłam, lekko unosząc brwi.

Przez chwilę wpatrywała się we mnie z tą samą powagą, jak wcześniej. Jednak nagle ciepło się uśmiechnęła. Chyba zgadłam. Na stówe ma okres.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że ty i Niall jesteście razem?! - prawie piszczała, ukazując swoje zęby, których kolor zawdzięcza dzięki wybielaniu.

- Ale my nie... - zaczęłam.

- Właśnie widziałam jak przywiózł cię swoim motorem. - przerwała - Nie wymigasz się. - zaśmiałam się, przez co kobieta zmarszczyła brwi - Co? - zapytała.

- To nie był Niall, mamo.

- W takim razie... - przerwała - To był Ryan?! - krzyknęła. Właśnie tego się obawiałam.

- Tak, to on. Ale błagam, nie skacz, nie piszcz, nie mów jak super razem wyglądamy, nie rób nam zdjęć, nie łącz naszych imion, nie projektuj zaproszeń weselnych, nie rób nas w simsach i nie podrzucaj mi gumek. - przewróciłam oczami.

- Tak się cieszę. - przytuliła mnie.

- Nie jesteśmy razem. - zaśmiałam się.

- Kwestia czasu, kochanie.

^^^

Po skończonych lekcjach, na których prawie zanudziłam się na śmierć, wyszłam ze szkoły i wróciłam do domu. Od razu zasiadłam do stołu i zjadłam samotnie obiad, ponieważ moja rodzicielka pracowała w swoim pokoju. Przebrałam się w sportowy strój, a włosy związałam w kucyka. Zawiązałam sznurówki butów, przeznaczonych do tego sportu i włożyłam słuchawki do uszu. Wyszłam z domu i włączyłam moją ulubioną playlistę. Zawsze starałam się biegać w miejscach, w których nie napotykałam się na zabijające spojrzenia kobiet, lub obślinionych facetów. Dlatego skierowałam się w stronę lasku. Będąc w połowie drogi, nagle muzyka wydobywająca się ze słuchawek ucichła, a na wyświetlaczu pojawił się numer Nialla. Już miałam nacisnąć zieloną słuchawkę, gdy poczułam zderzenie z czymś. Upadłam na ziemię, tym samym niszcząc telefon, łącznie ze słuchawkami. Poczułam ból rozchodzący się po mojej prawej ręce. Podniosłam wzrok, natykając się na dołeczki w policzkach, które już wcześniej gdzieś widziałam. Spojrzałam wyżej, na zielone oczy, w których widziałam lekkie przerażenie. Zaczesał swoje brązowe loki do tyłu i wystawił w moją stronę dłoń.

- Nic ci nie jest? - zapytał zachrypniętym głosem.

- Chyba nie, ale boli mnie ręka. - powiedziałam, łapiąc za jego dłoń i podnosząc się.

- Prawa? - zapytał, na co jedynie przytaknęłam.

Delikatnie za nią złapał i nacisnął w jednym miejscu, przez co syknęłam. Bolało jak cholera.

- Boli? - zapytał.

- Tak. - powiedziałam przymykając oczy.

- Chodź. - powiedział, kierując się w prawą stronę.

Dogoniłam go i niepewnie obejrzałam jego ciało. Krzywe kolana, szczupłe nogi, dosyć szerokie barki, wąskie biodra i pełno tatuaży, które z resztą do niego pasowały. Czarne spodnie, brązowe buty i koszula we wzorki. Na dłoniach pierścienie, które dodawały tego czegoś. Zatrzymał się przed białym samochodem, którego nazwy nawet nie potrafię wymówić. Mogę jedynie powiedzieć, że był ładny. W moim stylu.
Zajął miejsce kierowcy, a ja jedynie obserwowałam jego ruchy. Przecież praktycznie go nie znam. Widywałam go jedynie w kawiarni, nic więcej. Nie powinnam mu ufać.

- Nic ci nie zrobię. - zaśmiał się - Wsiadaj, ktoś musi to opatrzyć. - powiedział wskazując na rękę.

Niepewnie zajęłam miejsce pasażera i zapięłam pas. Z przyzwyczajenia chciałam sprawdzić godzinę w telefonie, który po naciśnięciu na guzik nie zareagował. Świetnie.

- Odkupię go. - uśmiechnął się.

- Spokojnie, moja mama ma znajomości. - powiedziałam, starając się nie brzmieć jak rozpieszczona dziewczynka bogatych rodziców.

Nie chciałam, żeby za niego płacił. Stawiam, że jego pensja kelnera ledwo starcza mu na życie. Z radia wydobywały się dźwięki nowej piosenki mojego ulubionego zespołu, co pomagało mi w unikaniu myśli o bólu.

Zatrzymał samochód na parkingu i odpiął pas, po czym wysiadł, a ja zaraz za nim.

^^^

Po długim czekaniu w kolejce do prześwietlenia, w końcu nadeszła moja kolej. Okazało się, że mam złamaną kość promieniową. Weszliśmy do jednego pomieszczenia, w którym pielęgniarka wykonała gips, z którym spędzę kolejne trzy tygodnie. Jedynym plusem było to, że nie będę musiała robić kompletnie nic do końca roku szkolnego.

- Będę się mógł podpisać? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Jasne. - zaśmiałam się.

- Jestem Harry. - powiedział ukazując swoje urocze dołeczki.

- Renesmee. - odparłam uśmiechając się.

Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Obróciłam głowę napotykając się na niebieskie tęczówki. Na blondyna, który patrzył na mnie z żalem wymalowanym na twarzy. Wtedy uświadomiłam sobie, że to on dzwonił do mnie przed wypadkiem. Po chwili zacisnął usta w wąską linię i skierował się do wyjścia.

Miłego wieczoru💋
Kaateupp.

Friend is secret. ||Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz