Rozdział 59

4.6K 388 43
                                    

*Matthew*
Stojąc i słuchając przemowy księdza, który mówił o Clare jakby ją znał czułem, że wewnątrz mnie rozrasta się ból. Słuchając tego co mówił miałem ochotę zatkać uszy lecz nie dlatego, że kłamał. Dlatego, że mówił prawdę. Z każdym słowem czułem się tak jakby wbijał mi szpilkę w serce bo z każdym jego słowem zdawałem sobie sprawę, że ona naprawdę odeszła. Zamykając oczy łykałem łzy czując bolesną gulę w gardłe, która coraz bardziej utrudniała mi trzymanie emocji na wodzy.
-Clare była dzieckiem Bożym tak jak każde tu z nas, była młoda i dopiero zaczynała poznawać życie. Pan jednak zaprosił ją do siebie ofiarując najlepsze co ma; wieczną miłość, spokój i piękno. Nie płaczmy więc, nie sądzmy iż zabrał ją nam by sprawić nam przykrość. Pan wziął ją do niebios bowiem jej czas nadszedł. Nie płaczmy więc, że odeszła. Nie płaczmy więc, że nie ujrzymy jej nigdy więcej bowiem spotkamy ją w niebie. Nie płaczmy za tym, że nie ujrzymy jej uśmiechu bo ona będzie uśmiechać się do nas z nieba. Clare była kochana i kochała - mówił ksiądz patrząc na mnie a ja...ja płakałem bo czytał w moich myślach, mówił to, co mnie martwiło - To największe szczęście; znać prawdziwy sens życia - kochać i być kochanym. Nie płaczmy lecz powiedzmy żegnaj...
  Nie mogąc tego słuchać wyszedłem z cmentarza idąc przed siebie nie patrząc gdzie. Jak się potem okazało znalazłem się pod sosną przy szkole. Nie mogąc w to uwierzyć padłem na kolana pozwalając uwolnić wstrzymywane emocje, które skumulowane wypłynęły teraz niczym tsunami. Zasłaniając twarz dłońmi zanosiłem się szlochem czując się tak pusty wewnątrz i samotny jak nigdy wcześniej. Dlaczego...dlaczego musiałeś mi ją zabrać? Panie, czy nie mogłeś znaleźć innego wyjścia z tej sytuacji? Dlaczego... Pytałem Pana w myślach. Płakałem i płakałem dopóki, dopóty nie znalazł mnie Ben i zabrał do domu. Mówił coś do mnie ale ja zupełnie się wyłączyłem. Niby byłem obok niego w samochodzie ale nie docierało do mnie to co mówił zupełnie jakby dzieliła nas niewidzialna ściana. Tak naprawdę zacząłem nieświadomie robić to, co zburzyłem u Clare; stawiałem mur ochronny przed ludźmi...

Usłysz mnie - Dominika LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz