Rozdział 58

4.7K 385 45
                                    

*Matthew*
     Zawiązując krawat przed lustrem po moich policzkach spływały łzy. Dzisiaj był pogrzeb Clare. Nadal nie mogłem uwierzyć w to, że jej tu nie ma. Tyle wspomnień i poczucie przynależności znikło odkąd zniknęła ona. Wiem, że sam od niej uciekałem i nie chciałem rozmawiać ale to dlatego, że czułem się okłamywany. Teraz wiem...teraz wiem, że to ja sam siebie okłamywałem. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły a w nich stanęła matka, która widząc mnie w jakim stanie jestem bez słów po prostu wzięła mnie w ramiona. Przytuliłem się do matki zaczynając płakać
-Nie usłyszałem jej mamo...nie usłyszałem. Jestem głuchy tak jak inni...taki sam. - mówiłem między spazmami płaczu.
Matka odsuwając mnie tak by móc spojrzeć mi w twarz, zapytała;
-O czym ty mówisz dziecko?
Patrząc na matkę przez mgłę łez pojąłem, że ona mnie nie rozumie.
-Tylko ona mnie rozumiała, mamo. Tylko ona...a ja byłem głuchy...
Nie mogąc znieść tej samotności, która nie oznaczała ilości osób, które cię otaczają lecz tęsknotę serca. Nie miałem nikogo kto by mnie rozumiał...już nie. Wszyscy są zabiegani za rządzą pieniądza tak jak moi rodzice czy dziewczyny z mojej klasy, którzy patrząc na mnie widzą syna milionerów. Tylko ona mnie tak nie postrzegała...tylko ona jedyna. Idąc w garniturze przez ulicę zdałem sobie sprawę z tego, że mimo obietnic i tak wszyscy odchodzą. Odchodzą nagle lub stopniowo lecz w obu przypadkach boli tak samo. Ja straciłem zbyt wiele bo ona była dla mnie wszystkim. Modliłem się o kogoś komu będę mógł ufać i niebiosa zesłały mi Clare lecz brunetka pokazała mi jak to jest być kochanym, jak to jest ufać a wszystko to po to by za chwilę zabrać z powrotem. Teraz wiedziałem jak czuła się Clare idąc ulicą chciała ukryć się przed wzrokiem tych wszystkich ciekawskich spojrzeń. Wtedy jeszcze nie wiedziałem jak bardzo się zmienię...

Usłysz mnie - Dominika LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz