Rozdział 1- Dostaję pierwszą misję

500 35 73
                                    

-Wyruszasz na misję. -powiedział do mnie Tim. -Weźmiesz ze sobą Akumę i Toby'ego. Pomogą ci ogarnąć to wszystko.

   Stałam w nowym gabinecie Alfy. Całe pomieszczenie było zrobione z jasnego drewna, a na podłodze rozłożony był miękki, liliowy dywan. W rogu stała biblioteczka z mnóstwem teczek i papierów, a na środku postawiono biurko.

   Tim podał mi teczkę.

-Tu macie wszystkie szczegóły i instrukcje. Dałem wam jedną z prostszych misji, więc oczekuje że wykonanie ją bez zbędnych komplikacji.

-Dzięki. No to ja lecę! -pomachałam chłopakowi i wyszłam na korytarz.

   Od czasu kiedy Zwiastun Śmierci spalił nasz poprzedni dom i porwał Johna, a ja wyruszyłam by uratować Akumę, minęły dwa miesiące. Wiele się u nas zmieniło. Po pierwsze, odbudowaliśmy (to za dużo powiedziane. Kiedy Watacha odbudowywała, ja siedziałam u naszego łącznika z szefem, Odyna, i czekałam na proteze) naszą willę. W kompletnie innym stylu, ale wszystkim bardziej podoba się obecna wersja. Jest bardziej... przytulna.

   Po drugie, Alfa wyznaczył swojego zastępcę - Sebastiana. Teraz jego dzień wygląda tak, że rano wstaje, ma poranny trening ze mną, śniadanie, studiowanie ksiąg oraz udoskonalanie swojej alchemii i magii, obiad, trening ze mną, wykonywanie papierowej roboty za Tima, kolacja, papierowa robota- ciąg dalszy. A ta papierowa robota to nie byle co! To są góry kart to do przeczytania i wypełnienia! Naprawdę zaczynam mu współczuć.

-No i co? -spytał Toby.

   Wampir siedział na podłodze po turecku i kołysał się lekko - w przód, i w tył.

-Dostaliśmy misję. -uśmiechnełam się.

-Łooo! -chłopak zerwał się.

-Zawołaj Akumę. Ty, on i ja zaraz przeczytamy instrukcje.

-Jasne! Spotkamy się w salonie!

   Po tych słowach zniknął. Zawsze mnie zadziwiała jego zdolność do błyskawicznego poruszania się.

   Sama powoli skierowałam się do miejsca spotkania. Po drodze rozglądałam się trochę. Ściany i podłoga nie były już zrobione z kamienia ani cegły, tylko z drewna. Zamiast pochodni - jakieś takie śmieszne kryształy, które dał nam Logan. Wiadomo, względy bezpieczeństwa i takie tam (pochodnia + drewno = pożar). Oprócz tego, na ścianach wisiały nasze zdjęcia, zrobione za pomocą magii. Jak to Sebastian nazwał? Magia obrazu? W każdym razie, jakoś tak.

   W końcu dotarłam do salonu. Teraz każdy centymetr podłogi zajmował puszysty, zielony dywan. Na środku stała wielka kanapa a przed nią kominek, zrobiony z kamienia. Teraz pali się tam ogień.

   Usiadłam na kanapie, założyłam nogę na nogę (a może powinnam powiedzieć: założyłam nogę na proteze?) i oparłam głowę o oparcie.

   Tyle się zmieniło. Johna nadal nie odnaleźliśmy, nawet nie mamy tropu gdzie się może znajdować. Za domem ustwiliśmy stosik z kamieni, upamiętniając Annabeth. Nie powiem, brakuje mi jej. Wszystkim nam brakuje. I jej, i Johna. Ale powoli przyzwyczajamy się do tego że ich nie ma. Życie toczy się dalej.

-Bu! -ktoś mnie klepnął w głowę, na co ja podskoczyłam.

    W polu mojego widzenia pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Toby.

-Boże! Przez ciebie kiedyś zawału dostanę! -powiedziałam, chwytając się za serce.

-Oj tam, oj tam. Jakbyś dostała zawału, to Akuma by się z chęcią tobą zajął. Co nie, Akuma?

   Demon westchnął.

-Spadaj.

-Wtedy uciskałbyś jej klatkę piersiową. -wampir poruszył znacząco brwiami. -A potem akcję usta-usta!

   Zaczął się śmiać, a Akuma zrobił się czerwony na twarzy. Nie ze złości, tylko tak bardzo się zarumienił. Usiadł obok mnie na kanapie, pociągnął nogi do klatki piersiowej i oparł na nich głowę. Objął jeszcze te nogi ramionami, przez co sprawiał wrażenie jakby był w depresji.

-Aaaazra! Powiedzieć ci coś oczywistego? -Toby zaczął się śmiać, ale po chwili oberwał skrzydłem.

   Westchnęłam.

-Dobra, po prostu przyjrzymy się misji.

   Otworzyłam teczkę i wyjęłam z niej cztery kartki. Na dwóch był tekst, a na pozostałych dwóch jakieś mapy.

   Mapy położyłam na stoliku i zaczęłam czytać pozostałe papiery.

-I co? Co mamy zrobić? -spytał Toby kiedy skończyłam.

-Mamy złapać jakiegoś demona. Na mapach mamy pokazane gdzie obecnie jest, oraz gdyby zmienił siedlisko, to gdzie możemy szukać. Oprócz tego, jest tu jego opis.

-No to ruszamy! -wykrzyknął wampir.

-A może lepiej się jakoś przygotować? No wiesz, jakaś broń, jedzenie? Cokolwiek?

-A racja. Pasowałoby. To lecimy do pokoi się spakować i widzimy się za... pół godziny tutaj. Wszystkim pasuje? No to WIO! -chłopak wystrzelił jak z procy i już po chwili jedyną oznaką że tu był, był przesunięty i lekko zrolowany dywan.

   Pokręciłam głową, ale ruszyłam do pokoju. Mieszkałam najbliżej salonu. Mój pokój nie zmienił się zbyt wiele. Zielone ściany, szafa, biblioteczka, łóżko, biurko. Nowością był mega miękki dywan i kilka nowych półek.

   Wyjęłam z szafy plecak i zacząłam do niego wrzucać rzeczy. Jedne spodnie na zmianę, dwie koszulki, oczywiście bielizna... Dopakowałam jeszcze zapalniczkę i kilka eliksirów od Logana - dał mi pare na wzmocnienie.

   Odłożyłam plecak koło drzwi, a ja zaczęłam się przebierać. Ubrałam czarny podkoszulek, na to jeansową (tak to się pisze?) kurtkę i jakieś tam spodnie do kolan. Na głowę założyłam gogle. Mam takie fajne, z opcją przyciemniania!

   Do kieszeni spodni wsunęłam magiczny scyzoryk, a biodra owinęłam pasem z przymocowanymi sztyletami. Do butów wsunęłam dwa krótkie nożyki (mam takie dwie kieszonki w środku butów - specjalnie  na tę noże).

   Wyszłam na korytarz i skierowałam się do dużego pokoju. O dziwo byłam pierwsza. A podobno to dziewczyny się długo zbierają.

   Rozsiadłam się na sofie i przemknęłam oczy. Moja pierwsza misja! Jak ja się cieszę!

   Nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.

-Zgadnij kto to... -po tych słowach poczułam liźnięcie na szyi.

Wzdrygnęłam się.

-Toby, wiesz doskonale że tego nie lubię.

   Wampir roześmiał się.

-Ale czego? -uśmiechnął się głupio.

-No... Tego. -wytarłam ślinę z szyji i przejechałam tą ręką po jego spodniach.

-Ej! Moja ślina nie pierze się tak łatwo! Wiesz jak te spodnie lubię?

   Roześmiałam się.

-Wiem. I dlatego wycieram TWOJĄ ślinę w TWOJE ubrania.

   Chłopak opadł na sofę obok mnie.

-Kiedy przyjdzie w końcu Akuma... -mruczał. - Nudzi mi się...

-Jestem. -w salonie pojawił się demon. 

-Możemy ruszać? Nareszcie! -Toby podskoczył i pognał do głównych drzwi.

-I tyle go widzieli -westchnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie w kolejnej części The Soul of the Wolf! Mam nadzieję że ta część będzie wam się również podobać, tak jak poprzednia. W miarę możliwości postaram się pisać częściej, ale nic nie obiecuję.

The Soul of the Wolf: Snake's KissWhere stories live. Discover now