23

245 24 11
                                    

*Sans*

Popijając kawę spojrzałem na lodówkę. Na niej wisiała kartka z planem lekcji. Z powodów finansowych podjąłem się pracy nauczyciela - zaczynałem od przyszłego tygodnia. Westchnąłem cicho na myśl że będę uczył w szkole dla dorosłych. Nie będzie to normalna szkoła typu: zbuntowane dzieciaki, malujące się lansiary itd. Będę uczył przyrody w szkołach wyższych. Co ma znaczyć przyroda? Po prostu ekologia itp.
- Przerażony? - spytała dziewczyna o rozczochranych włosach i nutką szaleństwa w oczach. Stała przede mną z kubkiem w ręce i w swojej ulubionej piżamie w jednorożce.
- Nie - odpowiedziałem beznamiętnie. - Dlaczego niby?
- Szkoła dla dorosłych... To nie "zwykła szkoła". To nie gimba! Tam się trzeba jakoś ogarnąć... Z resztą tam jest bardziej luzacko - wzruszyła ramionami.
- Skąd wiesz?
- Też tam uczyłam.
- Czego? - zdziwiłem się.
- Muzyki. Śpiewu i tańca dokładniej - odparła uśmiechnięta. - Hip-hopa.
- Aha... - mruknąłem odwracając się z powrotem do planu lekcji. - Czy potwór to dobry nauczyciel? - Westchnąłem po chwili.
- Zależy jaki - odpowiedziała całując mnie w policzek.
Spojrzałem bezradnie w swoje dłonie i prychnąłem.
- Dlaczego nie jesteś na mnie zła? - spytałem smutno.
- Za co? - dziewczyna położyła głowę na moim ramieniu.
- Tyle razy już cie skrzywdziłem - wtuliła się we mnie na te słowa.
- Wiem - szepnęła. - Już nic nie mów. Jeszcze tylko tydzień będziemy razem. Za długo - dodała ciszej.
- Z-za długo? - głos zaczął mi się załamywać. Nie miałem ochoty już nic mowić. Odsunąłem się od niej.
- To boli wiesz? - powiedziałem stanowczo zaciskając pięści.
- Wbijałam ci brodę w szyje? Sorry - speszyła się.
- Nie o to chodzi... Każdego dnia zmieniasz zdanie. Ja.. Sam już nie wiem... - machnąłem ręką i obróciłem się w jej kierunku. - Czy ty mnie kochasz?

*Sonia*

- Czy ty mnie kochasz?
Stanęłam jak wryta. Tyle razy zadawałam sobie to pytanie. Sama nie wiem. Sans był moim najlepszym przyjacielem. Ja... Wiedziałam że nigdy o tym wszystkim nie zapomnę... Może będę żałować... Nie wiem...
- Nie - odparłam starając się nie rozpłakać.
Chłopak spojrzał na mnie ze smutkiem. Nagle jego uczucia gruntownie się zmieniły. Nie patrzył na mnie już tak... Jak kiedyś. Spojrzał na mnie... Nienawistnie...
- Jak długo miałaś zamiar sie mną bawić? - warknął. Nagle zaczął naśladować mój głos -   Rozkocham w sobie jakiegoś durnego kolesia i poczekam aż będzie mógł sobie za mnie rękę uciąć i go zostawię! Ha! Zabawne! - z każdym słowem w jego oczodołach pojawiały się łzy. - Może to głupie i dziecinne ale... Teraz to JA CIEBIE nienawidzę! To TY mnie skrzywdziłaś!
Chłopak wypił ostatni łyk kawy ze swojego kubka i magią odstawił go na półkę.
- Teraz możesz wracać do swoich braci! Idź i nie wracaj tu nigdy więcej! - krzyczał mi prosto w twarz.
Starając się go ignorować usiadłam na podłodze bo nie chciał mnie wypuścić z kuchni. Schowałam głowę w kolana. Nie chciałam płakać... Nie chciałam to jedno... Płakałam to drugie...
Słyszałam tylko jak wydziera się po mnie. Chciałam by ten dzień skończył się jak najszybciej.
- Co tu się dzieje? - usłyszałam wrzask Undyne. - Czemu zawsze ja?!
Dziewczyna uspokoiła chłopaka i pozwoliła mi na szybkie wybiegniecie z kuchni.

~~~~
Następne rozdziały bedą juz z zadaniami. Na te nie miałam pomysłów :/

Show Must Go On | Undertale ShippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz