1

960 63 22
                                    

- Kochani! - krzyknął mój "przyjaciel" Mettaton. - Mam dla was nowy, o wiele lepszy niż ostatni, konkurs! A co do tego - obowiązkowy!
Mina mi zrzedła. Jedyne co mnie pociesza to fakt że na być lepszy od ostatniego... Bez komentarza... Sans próbował mnie zabić ale walić...
- Mettaton, wiemy że się starasz, ale po co nam kolejny konkurs? - spytałam spokojnie. Nie chciałam wybuchnąć przy kolacji.
- Och nie rozumiesz Sonia! On jest świetny! - uciszył mnie co bardzo mi sie nie podobało. Kto jak kto ale chodząca mikrofalówka nie będzie mnie uciszać!
- Mów - powiedział Sans siedzący w fotelu i bawiący się rękawiczką.
- W tym koszyku - wskazał na kosz na stoliku. - Znajdują się wasze imiona. Za chwile wylosuje je po dwa... I zobaczycie co będzie dalej - uśmiechnął się. - Ok?
Przytaknęliśmy niechętnie lecz sami nie wiedzieliśmy jeszcze w jakie bagno się pakujemy.
Mettaton podskoczył z radości i rzucił się na koszyk wyciągając z niego karteczkę.
- Ink! - wrzasnął a po chwili wylosował drugie imię i dodał - Error!
- Ja to mam szczęście... - zaśmiał się ponuro Ink i spojrzał na partnera.
- Też cie kocham - uśmiechnął się sarkastycznie Error.
- Undyne! - usłyszeliśmy. - I Papyrus!
- Duet z marzeń - wrzasnęła rybia wojowniczka i przysiadła się obok Papyrusa. Kątem oka zauważyłam że Alphys posmutniała. Ale zaraz ja miałam posmutnieć...
- Sans - krzyknął Mettaton a ja wybuchłam śmiechem pokazując język załamanemu szkieletu. - I Sonia! - gdy Sans usłyszał słowa Mettatona wybuchł jeszcze większym śmiechem a ja miałam ochotę zakopać się gdzieś głęboko w ciemnym lesie.
- Szczęśliwa? - spytał mnie niski szkielet.
- Nie bądź taki do przodu bo cie sznurówki wyprzedzą - odparłam.
Walnęłam wielkiego face palma gdy zobaczyłam że szkielet ściąga buty i wkłada kapcie.
- I co teraz? - spytał triumfalnie.
- Ej gołąbeczki! Jeszcze chwilka dobrze? - Mettaton patrzał na nas ze złośliwym uśmieszkiem. Po chwili wylosował ostatnie dwa imiona. - Mettaton i Alphys.
Wszyscy zaczęli się śmiać patrząc na minę Alphys...
- A zasadami są - zaczął Mettaton. - Codziennie będziecie mieli do wykonania dwa zadania...
- Kurde - mruknął Sans.
- Ale to nie wszystko!
- Dupa...
- Oprócz tego... Jesteście w ten sposób podzieleni bo... Będziecie musieli być w związku z tą osobą!
- COO?!!!! - wrzasnęłam spadając z kanapy i dusząc się.
- Poklepać po pleckach? - spytał złośliwie Sans.
- TOP SIE! - warknęłam.
---------
Początek nowej opowieści :3

Show Must Go On | Undertale ShippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz