6. Katastrofa o poranku

1.9K 161 47
                                    


Ostrzegam, że : moje dziwne poczucie humoru daję o sobie znać pod koniec tego rozdziału :)

Rozdział sprawdzony przez betę :)

 ***

Poranek przyszedł zdecydowanie za szybko jak na ich gust, bo oni mogliby jeszcze kilka godzin zostawić resztę świata samą sobie. Niestety zazwyczaj wszechświat nie stosował się do niczyich zachcianek i miał gdzieś, co miała w planach ta dwójka. Dzień zaczął się jedną wielką katastrofą. Jedynym plusem było to, że Stiles tym razem wszystko b. Cała reszta to wielka katastrofa. Zbyt zajęci sobą, poprzedniego wieczoru nie zamknęli drzwi, a McCall oczywiście musiał wybrać akurat ten dzień na nieplanowaną wizytę.

Problem w tym, że jak na zakochaną parę, która dopiero co się zeszła, wykorzystywali każdą okazję, żeby nadrobić stracony czas... Ubrania nadal zbierały kurze z podłogi, a Derek wysysał na szyi Stilesa kolejną malinkę. Młodszy nie mógł uleżeć spokojnie i co chwilę zmieniał swoje ułożenie. Więc gdy Scott przekroczył próg sypialni, zastał ciekawy obrazek: na pierwszym planie nagi tyłek bruneta i nogi Stilinskiego zaplecione tuż nad nim. Pisnął jak wystraszone dziecko i próbował zgrabnie wycofać się z pomieszczenia zgrabnie, ale jak wiadomo zestresowany wilkołak to kłębek nerwów, więc razem z nim na zawsze z pokoju wyleciała też półka na książki, a drzwi zamknięte zdecydowanie ze zbyt dużą siłą skrzypnęły żałośnie, a klamka odłączyła się od reszty zostając w ręce zszokowanego McCalla.

***

Isaac z kolei umierał ze śmiechu, oglądając poczynania przyjaciela, bo naprawdę to było tak ciężkie do zarejestrowania wilczymi zmysłami? Na kilometr czuć było zapach seksu i pożądania... zresztą niedługo pełnia i jako alfa, Scott powinien bez najmniejszego problemu wyczuć takie rzeczy. Teraz płacił za swoją gapowatość...

– Czyżbyś zobaczył coś, czego nie chciałeś? – zapytał słodkim, drwiącym głosikiem.

– Uhm... ja... Kurwa! Powinienem był wiedzieć, żeby tam nie wchodzić, prawda? – jęknął brunet, starając się wymazać obraz wijących się ciał z głowy.

– Tak... nie rozumiem, jak mogłeś tego nie wyczuć! – nabijał się Lahey. – Są raczej cicho, ale zapachy! To było oczywiste odkąd przekroczyłem tylko próg domu, a ty wpakowałeś się aż do sypialni. Gratuluję refleksu. Nie mam pojęcia, jakim cudem ty jeszcze żyjesz, przy naszym trybie życia i ilością polujących na nas idiotów, wrogich watah i wewnętrznych konfliktów.

***

Stiles chichotał jak szalony i nie mógł się uspokoić, ale cóż poradzić, mina McCalla była komiczna i ten jego pisk jak u wystraszonej dziewczynki. Będzie mu to wypominał do końca życia – wielki, prawdziwy alfa brzmiał, jakby nawdychał się helu. To będzie jego ulubiona anegdotka.

– Zastanawia mnie, co jest nie tak z twoim przyjacielem? – Derek również nieznacznie się uśmiechał.

– Dlaczego?

– Mamy lepsze zmysły... powinien był wiedzieć, żeby nie wchodzić, nawet jeśli drzwi były otwarte. Słyszałem, że Isaac kręcił się po salonie i kuchni już od jakichś dwóch godzin, ale wiedział, żeby tu nie zaglądać.

– Der, nie wiem czy zauważyłeś, ale Scott jest czasami wyjątkowo ciężko kapujący.

– To trochę przerażające...

***

W końcu Derek i Stiles zeszli na śniadanie. Co prawda była już pora bliżej do obiadu, ale kto by się tam kłócił o tak mało istotne szczegóły. Oprócz nich w kuchni znajdowali się jeszcze Scott, Isaac i Deaton. Młodszy był odrobinę zaskoczony obecnością emisariusza, ale wilkołak prawdopodobnie wiedział o jego obecności, bo tylko kiwnął mu głową. Zaczeli jeść śniadanie, starając się trzymać chociaż minimalny dystans między sobą. Ręka bruneta czasami uciekała w stronę partnera i za każdym razem McCall zachłystywał się powietrzem, a Lahey uderzał go w tył głowy, szepcząc coś, co brzmiało całkiem jak: idiota". Alan uprzejmie czekał aż skończą posiłek, zanim zdecydował się na rozpoczęcie tej rozmowy. Tak szczerze to bardzo ucieszył się, gdy Derek w końcu dostrzegł coś, co dla niego było oczywiste od początku znajomości tych dwóch osobników. To całe „zamknij się, Stiles" i „Derek mnie przeraża" to były tylko pozory, które miały za zadanie ukryć przed światem, i chyba też przed nimi samymi, prawdziwe uczucia...

The witch with a sense of humor.../ SterekNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ