3. Pytasz: Dlaczego tak dużo się zmieniło...

2.2K 159 20
                                    

Rozdział sprawdzony przez betę ;)

Hej piszcie swoje opinie :D Nie tylko pod najnowszym rozdziałem, ale pod każdym w którym coś się wam spodoba to nie tak, że wolno to robić tylko pod ostatnio dodanym :D.

PS. Każdy komentarz karmi moją kapryśną wenę :D!


***

Stiles zaczynał wątpić, że Hale kiedykolwiek wypuści go samego z loftu. Jeśli gdziekolwiek wychodził, to Derek mu towarzyszył. Od ponad miesiąca, czyli od czasu tej przeklętej czarownicy, nie miał zbyt dużo czasu do przebywania w samotności. Przecież obiecał sobie, że wybije sobie z głowy i serca tego cholernego wilkołaka, ale jak miał to zrobić teraz, kiedy ten był dla niego cały czas miły i obchodzi się z nim jak ze zgniłym jajkiem. Nie, żeby Stiles szczególnie tęsknił za byciem podduszonym, szarpanym i rzucanym na ściany, bo akurat brak zbędnych siniaków na ciele bardzo go cieszył. Jednak coś się zmieniło w Dereku i nawet on to zauważył. Hale chodził dziwnie zamyślony i nieobecny, a kiedy młodszy pytał go, czy coś się stało, zbywał go półsłówkami.

Z kolei wilkołak nie mógł sobie znaleźć miejsca, bo przez to, co się między nimi wydarzyło, a czego Stilinski nie pamiętał, chciał cały czas być możliwie jak najbliżej młodszego. Tylko że nie mógł, bez wcześniejszego wyjaśniania chłopakowi tego, co się stało. Scott pacnął go w głowę i stwierdził, że Derek powinien powiedzieć Stilinskiemu prawdę od razu, to teraz nie mieliby takiego problemu.

– Niech ktoś mi da trochę cierpliwości, bo moja się kończy! – To było pierwsze, co powiedział Isaac, kiedy wyszedł z pokoju Stilesa. Szatyn siedział tam obrażony odkąd Derek nie pozwolił mu na samotny spacer po terytorium watahy, tłumacząc to potencjalnym niebezpieczeństwem.

Raczej żadne zagrożenie na niego tam nie czyhało, odkąd w okolicy można było spotkać tyle wilkołaków... Ale Hale wolał być nadopiekuńczy, niż po raz kolejny narazić nastolatka na niebezpieczeństwo. Sam Stilinski miał na sobie zapach chyba każdego ze stada i naprawdę nie sądził, żeby jakiekolwiek stworzenie było na tyle durne, żeby wedrzeć się na teren sfory, i zaatakować zwykłego człowieka. Jednak Derek powiedział nie, a kiedy Stiles zaczął się z nim kłócić, najzwyczajniej zamknął go na klucz.

Gdy wilkołak już ochłonął, musiał przyznać, że odrobinkę przesadził, bo przecież mógł dyskretnie i z oddali pilnować chłopaka. Zdawał sobie sprawę, że przyzwyczajony do dużej przestrzeni Stilinski zamknięty od ponad miesiąca u niego w domu powoli wariuje i będzie dobrze, jeśli nie zadźga go na śpiąco...

– Co jest? – zapytał z westchnieniem Hale.

– Odmawia jedzenia, dopóki nie wyjdzie chociaż na chwilę z domu. – Derek wiedział, że było źle, bo skoro wiecznie nienajedzony Stiles odmawiał jedzenia, to musiał być bardzo zdesperowany do opuszczenia jego domu. Jeszcze trochę i prawdopodobnie zacznie skakać z okien, byleby tylko się wydostać. Dlatego poddał się i zaczął kombinować: co miał zrobić, by jednocześnie chłopak był zadowolony z chwili wolności i stuprocentowo bezpieczny. – Może po prostu pozwól mu wyjść ze Scottem? To pewien kompromis. On będzie pod ochroną, spędzi trochę czasu z przyjacielem, który na pewno zdoła go osłonić w razie kłopotów?

– Tak, to chyba będzie okay – powiedział cicho, chociaż w ogóle nie podobała mu się perspektywa wypuszczenia chłopaka. Bał się, że ten do niego już nie wróci. Wiedział, że jego zachowanie było dla Stilesa całkowicie pozbawione sensu, ale on nie potrafił inaczej. Znalazł swoją kotwicę i już więcej nie musiał polegać na własnym gniewie, aby zachować człowieczeństwo. Wystarczyła mu sama obecność Stilinskiego, nawet jeśli ten bez przerwy na niego wrzeszczał i wyzywał od bezmózgich kłębków sierści...

The witch with a sense of humor.../ SterekWhere stories live. Discover now