#1- Jelsa. "czy ona..."

355 17 3
                                    

*ON*
siedział i czekał na znak. jakikolwiek. nawet maleńki. nawet inną śnieżynkę, których miliony spadały na zmarzniętą ziemię. czy przeżyła? Czy znalazła skbie szczęście?
księżyc świecący w pełni przypominał mu jedno spotkanie.

Tylko Księżyc to widział. siedzieli na skutym lodem jeziorze. tam był lodowy stół i lodowe krzesła, na których siedziała para, która nie wiedziała, co powiedzieć, od czego zacząć rozmowę. zrezygnowani popatrzyli na biały okrąg świecący wysoko nad nimi.

-Elso...?- zaczął

-tak?

-kocham cię- spojrzała na niego zdziwiona. Ale po chwili wstała i podeszła do niego, aby usiąść na niego okrakiem.

-ja ciebie też- szepnęła mu w usta u złączyła je w pocałunku. Pogłębił pocałunek i pogładził ją po włosach.

Odkleili się od siebie, a ona oparła głowę o jego tors.

-muszę odejść. Wiesz o tym prawda? Nasza miłość jest niedozwolona. North tak mówił.-mówił cicho Jack

Tylko on wiedział o ich związku.

-Wiem. Będę tęsknić.

*ONA*

Patrzyła przez okno. To już dziewiąty miesiąc, odkąd dowiedziała się o dziecku Jacka i ponad 8 i pół miesiąca, odkąd odszedł. Odszedł nie wiedząc o tym, że nie długo może mieć syna lub córkę.Wtedy przypomniała sobie ostatnią noc z Nim.
(kontynuacja wspomnienia Jacka)

Wziął ją w ramiona i poleciał do jej komnaty. Nie wiedział jednak, że ktoś jeszcze kibicował tej parze.

Tą noc spędzili blisko siebie ❤

Rano już go nie było, a na suficie widniał napis ze szronu "kocham cię"

-hej siostrzyczko! Jak się...- ale zatrzymała się widząc stan, w jakim się Elsa znajdowała. Jej włosy były w totalnym nie ładzie, na szyi miała coś czerwonego, przykrywała się samym prześcieradłem, szron osiadał na pościeli i ramionach łóżka i ogólnie wyglądala na wykończoną.-spało?-dokończyła- albo kochało z jakimś przystojnym Strażnikiem Marzeń- zaśmiała się.

-oj przestań- zawstydziła się Elsa.- jestem wykończona.

Nagle chwyciła się za podbrzusze, machnęła dłonią wyczarowywując na szybko lodowy szlafrok i pobiegła do toalety. Po chwili można było nie miły dźwięk wymioncin.

-Jest coraz gorzej! Elsa, powiedzialaś mu?!?!

-Nie- powiedziała cicho.

- jak to nie?!- krzyknęła Anna, po czym upokoiła się nieco i dodala- nie powiedziałaś mu, że będzie ojcem?

Pokręciła głową.

Rudowłosa westchnęła smutno. Pszyrzekła sobie, że jak spotka tego białowłosego debila, to go udusi.

Wtedy stało się coś dziwnego. Chwyciła się za brzuch i krzyknęła z bólu. Przybył Trol Uzdrowiciel, aby zbadać ciężarną, lecz okazało się, że zbada dziecko bezpośrednio.

*

*On*

-Jack?!- usłyszał krzyk z dołu. Nie. Przepraszam- ryk.

Zleciał z wiatrem na ziemię, aby stanąć oko w oko z rudowłosą siostrą jego ukochanej.

-narazie cię oszczędzę.- była przerażona- Elsa...

tym razem to on się wystraszył.

-co z nią? Czy ona...

-leć do niej! Potrzebuje cię!

Bez wachania wzbił się w powietrze.

-ej! A ja?!

Wziął ją za rękę i zaniósł do królestwa.

-gdzie ona jest?!- próbował przekrzyczeć wiatr.

-w jej komnacie!- odkrzyknęła.

Odstawił Annę na balkon, a sam wpadł do pokoju.

Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, to ukochana, która leżała wykończona na łożu.

-Jack... wróciłeś...- wyszeptała z głową na wielu poduszkach.

Zaraz potem, ujrzał, że Elsa trzyma coś w ramionach.

-Gratulacje Panie Frost.- wychrypiał głos.

Spojrzał w dół, a tam stał sobie... czy to trol?

-to duży chłopiec. Silny jak mamusia. Ale włosy to ma po tacie.

Jack zrobił wielkie oczy i zmarszczył czoło.

Na policzkach Elsy zalśniły łzy.

-mówiłam, że sie nie ucieszy-załkała cicho.

Anna podbiegła do niej pospiesznie.

-nie płacz Els! Nie płacz- przytuliła jej głowę to piersi głaskając ją po włosach, a Jackowi rzuciła mordercze spojrzenie.

--Elso... To jest moje dziecko?- zapytał cicho podchodząc do łoża.

Białowłosa otarła łzy i powiedziała

-Baltazarze, Anno, zostawcie nas samych. Proszę...

-jesteś pewna?- ruda zmarszczyła brwi.

-chodź Anno- wychrypiał trol i zamknął za księżniczką drzwi.

Zostali tylko oni. Oni i ich dziecko przytulone do matki.

-tak, Jack. To twoje dziecko- powiedziała zrezygnowanym głosem.- ale go nie chcesz. Zrozumiem.

-co ty wygadujesz?- na te słowa zdębiała.- jestem najszczęśliwszym ojcem na świecie. Gdybyś mi wtedy powiedziała, zostałbym. Dlaczego tego nie zrobiłaś?- usiadł na brzegu łóżka i pogłaskał ją po policzku.

-bałam się- szepnęła chwytając go za rękę. On splótł ich palce.- bałam się, że nie będziesz go chciał.-spojrzała z miłością na synka.

-kocham cię. I tak samo kocham naszego syna.- na te słowa, zaplakała. Ze szczęścia.

-nie płacz-szepnął obejmując ją ramieniem i przytulając. Drugą dłoń położył na dłoń królowej trzymającej zawiniątko.

-Jak je nazwiemy?- szepnęła

-Jak tylko zechcesz...

Wtedy maleństwo poruszyło się i otworzyło błękitne oczka.

Gdy zobaczyło Jacka, rozdziawiło delikatnie różowe usteczka i zaczęło zbierać się mu na płacz.

-nie płacz kochaniutki- mówiła mama kojąco- to tatuś- powiedziała z miłością.

Jack uśmiechnął się i ostrożnie pogładził po malutkiej dłoni.

Na ten gest ze strony taty przyestało chlipać i powolutku dziubek wykrzywił się w najpiękniejszy dla rodziców bez zębny uśmiech.

-kocham was.- powiedział Jack po raz kolejny.

*******

No hej ludziki! Sweetaśny One-Shot (mam nadzieje) For ju.

Podrowionki

~Wasza_Mery

Różane różności- czyli One ShotsDonde viven las historias. Descúbrelo ahora