32.W moim soku jest mucha

346 48 11
                                    

*Taehyung*

Środa. JeongGuk nie odzywa się do mnie od wczoraj. Jest godzina 10:27 i mam teraz Matmę. Hoseok śpi obok, bo z tego co się dowiedziałem całą noc spędził z Ilhoonem. Już widzę jak blondyn będzie pracował. Musiałem mniej więcej słuchać nauczyciela i nie miałem jak myśleć o całym wydarzeniu z Gukiem. Nie chciałem go zranić. Po prostu chciałbym znać odpowiedzi na pytania.
Rozbrzmiał dzwonek. Hoseok podniósł się gwałtownie o mało nie spadając z krzesła.
-Cieszę się, że Hoseok się wyspał -uznał trochę głośniej Nauczyciel Kim -Widzimy się na następnej lekcji moi mili.

Wybiegłem z sali, aby jak najszybciej znaleźć Jeona. Mam dość tej ciszy. Podbiegłem pod jego drzwi. Zdążyłem. Jego klasa powoli wychodziła z sali. JeongGuk wlókł się ostatni z spuszczoną głową. Mówiłem, że nie chodzi też na dach? Chowa się gdzieś na każdej przerwie. Jednak nie teraz hehe. Chwyciłem go mocno za ramię.
-Co? -mruknął podnosząc głowę. Zacząłem go ciągnąć w jakieś spokojniejsze miejsce. Trafiliśmy w jakiś zaułek pomiędzy szafkami. Przyparłem go do ściany, a on patrzył na mnie zdziwiony.
-Nadal mnie będziesz ignorował? -warknąłem.
-Nie ignoruje cię -prychnął.
-W ogóle -przewróciłem oczami -od wczoraj się do mnie nie odzywasz, uciekasz i chowasz się.
-Wydaje ci się -syknął gdy wbiłem mu paznokcie w bicka.
-Przestań kłamać, dobra? Przeprosiłem cię chyba milion razy, co mam jeszcze zrobić?
-Chce po prostu pobyć sam, okej? Tego też nie możesz uszanować? -warknął zirytowany.
-Oh, dobra zamknij się już -przewróciłem oczami i wbiłem się w jego usta. Brakowało mi tego. Chłopak na początku nie oddał pocałunku, jednak po chwili uchylił delikatnie usta. Mój język walczył z jego językiem. Moje ręce leżały na jego ramionach, a jego ręce na mojej szyi. Nie był to delikatny pocałunek. Nawet nie starałem się być delikatny.

Prawie, że biegiem szedłem do pracy. To wina  Guka! Uznał, że jeszcze się poobraża przez co musiałem go ugodzić swoją kobrą hehe.
Wszedłem do środka o mało nie potrącając jakiegoś klienta.
-O mało się nie spóźniłeś -warknął Taeil.
-Sorki -mruknąłem, wbiegając do szatni. W tym samym momencie dostałem smsa. Ubierając fartuch zajrzałem na szybko do telefonu.

Od: SeokJin
Za dwa tygodnie występ, więc mamy mało czasu gówniaki.

Spiąłem się delikatnie. To mało czasu gdy mamy dużo rzeczy niezorganizowane. Potrzepałem głową aby wybić myśli z mózgu. Teraz praca.
-Ilhoon nie ogarnia, mi się nie chce a Minseok ma jeszcze swojego faceta na głowie -Taeil marudził.
-Jestem już, spokój się -westchnąłem.
-Robisz za czterech -uśmiechnął się, a ja miałem ochotę mu przyjebać -i następnym razem staraj się zakryć malinki a nie świecisz nimi na lewo i prawo -dodał, a ja się zaczerwieniłem.
-TAEHYUNG -krzyk Minseoka rozległ się po całej kawiarni. Dzisiaj był duży ruch, więc przepchałem się przez paru klientów.
-Co? -spytałem.
-Gówno - przewrócił oczami -Zastąp mnie, Jongdae znowu wpadł w kłopoty.
-Co tym razem? -mruknąłem.
-Długa historia -przeskoczył przez blat -wystarczą dwa słowa. Ugryzł Bagietę.
-Ugryzł policjanta? -roześmiał się Ilhoon.
-Żebyś wiedział -zaczął ściągać fartuch -kryjcie mnie pliska.

Ludzi przybywało i to w niezliczonych ilościach. Z kasy wygryzł mnie Taeil więc prawie, że sam biegałem po stolikach. No i po polu. Dodali stoliki przed wejściem! Zabić mnie chcą! Ilhoon ledwo kontaktuje, a Minseok jeszcze nie wrócił. Mam ochotę się zabić.
-Kelner! -usłyszałem krzyk z drugiego końca sali. Ruszyłem biegiem w tamto miejsce.
-Tak? -westchnąłem zmęczony.
-W moim soku jest mucha -naburmuszona kobieta pokazała na szklankę.
-Chciałbym nawet za to przeprosić, jednak w naszej kawiarni nie sprzedajemy soków proszę Pani -przewróciłem oczami.
-Jak to nie? -wytrzeszczyła oczami.
-W naszej kawiarni sprzedajemy kawę, herbatę i może wodę -z niechęcią uśmiechnąłem się.
-Jest jakiś problem Taehyung? -usłyszałem głos za mną. Odwróciłem się i ujrzałem mojego szefa.
-Nie proszę Szefa - wyprostowałem się.
-Ja mam problem - uniosła się kobieta, a ja na nią spojrzałem z mordem w oczach.
-Jaki proszę pani? - ukłonił się delikatnie. Jeszcze jej zacznij całować stopy, co ci zależy.
-W moim soku jest mucha a pana pracownik nic z tym nie zrobił - fuknęła.
-Nic a nic? - spojrzał na mnie - Taehyung przynieś tej pani ciasto na koszt firmy.
-Ale...
-Przynieś je albo cię zwolnię - zagroził przerywając mi. Przekląłem pod nosem i ruszyłem do kuchni. 'Na koszt firmy' czyli na mój koszt, czyli odtrąci mi połowę pensji. Gdyby nie wystarczyło to, że już mało dostaje.

-Taehyuuung! - usłyszałem krzyk Minseoka. Ledwo stojąc na nogach podszedłem do Taeila. Są ostatni ludzie i jest prawie 22. Rozumiem jak ktoś siedzi 5 minut dłużej, ale kurde godzina to przesada. I nie uwierzycie kto. Pani od soku.
-Czego? - burknąłem zmęczony.
-Milej - warknął Minseok - Zostajesz dłużej i sprzątasz.
-Chyba cię Pogięło co? - warknąłem zirytowany.
-Nie? - mruknął Taeil.
-Robię od początku za wszystkich, odjebali mi pół pensji za jakąś babę z sokiem i jeszcze kurwa chcecie abym posprzątał cały budynek? - zdenerwowany o mało nie uderzyłem w blat. Ilhoon wytrzeszczył oczy.
-Dobra, spokojnie ja zostanę - westchnął po chwili - idź już, bo masz ciężki dzień.
-Jeden mnie rozumie - mruknąłem. Minseok i Taeil spuścili głowy. Ruszyłem do szatni aby pozbierać swoje rzeczy.

~~~~

TEGO TO SIĘ NIE SPODZIEWALIŚCIE

HEJT NA KOBIETĘ Z SOKIEM

HIHI

FAJNEGO SYLWESTRA OSIUSIAKI

HIHI

MOŻECIE NAPISAĆ JAK GO SPĘDZICIE HIHI

JA Z PSIAPSIAMI U MNIE

Rower od Pedała ➫ VKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz