Rozdział 8

9 0 0
                                    

Miały dni, kiedy to żadne się do tego drugiego nie odzywało, nie pisało do siebie. Przyjaźń powoli zanikała i raczej nie miała szansy odkuć się od dna. Nawet na korytarzu na swój widok się nie uśmiechali, mijali się tak jakby się w ogóle nie znali, byli dla siebie nikim, a to zadawało jeszcze większy ból obojgu. Akia już nie mogła wytrzymać tego napięcia miedzy nimi, które było niemal widoczne gołym okiem i nawet mieli problem z przejściem obok siebie. Każde chciało powiedzieć drugiemu co czuje, ale oboje tak samo się bali. Wy też tak macie, że jak nie chcecie z kimś rozmawiać to zawsze na siebie wpadniecie? Tak było i w tym przypadku. Szli korytarzem; Philip zapatrzony w notatki, a z drugiego końca szła Akia powtarzając temat na następną lekcje. Chwila nie uwagi wystarczyła, aby nos chłopaka walnął w głowę dziewczyny.

-Ja... ja...- zaczął się jąkać padając na kolana i zbierając swoje notatki z podłogi- J... bardzo przepraszam, nie chciałem, to było...- dukał przeprosiny nie podnosząc głowy znad kartek, które właśnie pozbierał. Uniósł głowę, ale po chwili zwątpił. Zobaczył ją, osobę, którą kochał...

-A... to Ty...- mruknęła obracając się na pięcie. Kochała go, ale nie powie mu tego, przecież miał dziewczynę, gdyby on czuł to samo już dawno byliby razem. Już dawno zostawiłby Alex. Nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu i silne pociągnięcie do tyłu. Potem ten ktoś obrócił ją przodem do siebie.

-Może dziś po treningu pójdziemy do mnie? Pogadamy jak kiedyś- uśmiechnął się delikatnie do niej, pokazując szereg śnieżnobiałych zębów. To był uśmiech, który mówił wszystko, ten uśmiech leczył rany, przepraszał, błagał o przebaczenie ostatniego popołudnia.

-Jasne, będę czekać przed szkołą jak zawsze- powiedziała nieśmiało się uśmiechając. Obróciła się kiedy poczuła, że się rumieni. I zginęła w tłumie zabieganych nastolatków.

(...)

Akia siedziała na murku i patrzyła się w niebo, które było lekko pokryte humorami. Delikatnie się uśmiechała, wiedziała, że za chwilę ma spotkać się z osobą, którą kocha od zawsze... Nagle na horyzoncie pojawiła się drużyna, a na jej czele Philip, który szybko podszedł do dziewczyny i ją przytulił, te ciepłe iskierki, które przeskoczyły miedzy ich ciałami. Akia już miała coś powiedzieć, ale powstrzymała się i zamilkła, napawała się jego zapachem i tą umięśnioną klatką piersiową pod głową. Stali tak wtuleni w siebie, aż na placu nie było nikogo prócz nich.

-Chodź mała- powiedział cicho odrywając się od niej i łapiąc ją za rękę. Szli tak trzymając się za rękę, rozmawiając, śmiejąc się z własnej głupoty, ale to wyglądało inaczej niż wcześniej, tak jakby się od siebie oddalali i przybliżali równocześni. Przyciągali pod jednym względem, oddalali pod drugim. Akia weszła do domu Philipa, była tu pierwszy raz, nowoczesne wnętrze, wszędzie dużo okien- Rodziców nie ma i nie wiadomo kiedy wrócą. Masz ochotę na coś do picia?- zapytał przemierzając korytarz.

-Wodę poproszę- powiedziała wchodząc do salonu i podchodząc do okna. Spoglądała na kwitnące w ogrodzie kwiaty. Czuła się jak zahipnotyzowana. "Obudziła" się gdy w jej talii pojawiły się ręce. Nie kogo innego jak Philipa. Przez jej ciało przeszedł ciepły dreszcz. Obróciła się do niego przodem, a on delikatnie nachylił się i delikatnie musnął jej wargi, kiedy odsunęli się od siebie-Kocham Cię Philip- wyszeptała Aki i położyła głowę na torsie chłopaka.

-Ja Ciebie też Akia- powiedział i ponownie złożył pocałunek na jej wargach, tym razem pewniejszy. 

~~~~~~~~~

Tak wiem... dawno mnie nie było... Ale już jestem! Wracam do Was :D 

Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta i czeka na kolejne rozdziały. 

xoxo W. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 18, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Prawda, boli Where stories live. Discover now