Emotionally Frozen

20 1 0
                                    

(Nathalie)

Uradowana rzuciłam mu się na szyję, oczywistym jest, że po kilku sekundach mnie od siebie odepchnął, ale to nie było ważne w tamtym momencie, ważniejsza była jego zgoda. Ubrałam się w cieplejsze ubrania, chwyciłam chłopaka za rękę i wybiegłam z mieszkania. Obeszło się bez jego żadnej reakcji, po prostu ruszył razem ze mną.

Szliśmy spokojnie ulicą oddając się obserwacji poszczególnych jednostek, kiedy Nathaniel nagle się zatrzymał, spojrzałam na niego zdezorientowana jednak jego wzrok utkwiony był z dala ode mnie, popatrzyłam w kierunku uciekającego spojrzenia mojego towarzysza. Stała tam średniego wzrostu blondynka prowadząca na smyczy pieska.

- Co jest?- zapytałam przygryzając wargę, robiło się coraz bardziej deszczowo, co dodawało urokowi ulicom miasta.

- Nic, po prostu...mam z nią związane niekoniecznie pozytywne wspomnienia. Szczerze mówiąc to jedna z najbardziej pojebanych, plastikowych lal jakie kiedykolwiek dane mi było spotkać na swojej życiowej drodze.

Muszę przyznać, że pierwszy raz od dawna udało mi się zaśmiać z rozbawienia, niestety szybko mi przeszło. Taki charakter.

-W takim razie..hmm...no wiesz, czas na test!- krzyknęłam trochę za głośno, ale mimo to niewielka liczba ludności na chodniku nie zwróciła na nas uwagi.

Ruszyliśmy razem w stronę dziewczyny, kiedy znaleźliśmy się koło niej, pogłaskałam jej pieska mówiąc jaki to on jest uroczy. Po chwili rozmowy naściemnialiśmy, że mieszkam nie daleko persony, więc zgodziła się wrócić z nami do domu. To takie smutne, iż nie powiodło się dziewczynie.

Zaciągnęliśmy ją do lasu za jej domem, trzymałam małego pieska na rękach, a Nathaniel...cóż...Nathaniel zdawał test.

Obserwowałam jak pozostawia różnorakiej wielkości rany cięte, krew dziewczyny wypływała coraz to większymi stróżkami z jej ciała. Tworzyło to zaiste piękny obraz. Szkarłatna ciecz pokrywająca porcelanową skórę bezwładnej nastolatki, która już dawno przestała krzyczeć. Straciła przytomność, w tym momencie Nathan przeciął tętnice udową blondynki.

-To koniec mruknęłam- jednak chłopak nie reagował, patrzył na zwłoki swojej starej "znajomej". Złożył delikatny pocałunek w kąciku jej ust, gdzie zasychała jedna ze stróżek posoki.

-Żegnaj Violet- szepnął, po czym zerwał się na równe nogi. Miał szał w oczach, a adrenalina wciąż w nim buzowała. Jak najszybciej zaciągnęłam go do mieszkania idąc obrzeżami, aby nikt nie mógł nas zobaczyć. Psa wyrzuciłam gdzieś po drodze.

-Czy...- nie dałam dokończyć mu pytania, ponieważ nie był to ani czas ani pora.

-Później- kiwnął tylko w zrozumieniu głową.

Last to knowWhere stories live. Discover now