7

304 18 0
                                    

Jest sobota. Pora na  sprzątanie! Nie no ,normalnie to pewnie bym nie sprzątała, ale po tym jak potknęłam się o dywan, którego nie widziałam spod góry ubrań, wolę nie ryzykować. Czekaj...to tu,może kzesło damy koło biurka, a nie w łazience, to też tu...skończyłam. Upadłam ciężko na sofę. Jakie to męczące! Dzisiaj pracuje tylko od dziesiątej do czternastej. Jest dziewiąta, mam jeszcze godzinę. Ubrałam różową sukienkę,a włosy związałam w kucyka. Zeszłam do kuchni zaparzyłam kawy i przeżuwałam rogalika.
-Mari?
-Tak Tikki?
-Może tu przyjść maja przyjaciółka?
-Jasne, czemu nie.
-Mari nie powinnaś otwierać piekarni?-popatrzyłam na zegarek jak to dziesiąta trzy?! Pobiegłam na dół, na szczęście nikogo nie było. Poukładałam croissanty i usiadłam za ladą.
-Tikki a kiedy ma przyjść ta twoja znajoma?
-może nawet teraz. Dziś chyba i tak nikt nie przyjdzie.
-Super!-widać,że Tikki bardzo lubi tą dziewczynę. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Dzień dobry!
-Część, ty pewnie jesteś Marinet, jestem Clara. Jest Tikki?-przyjaciółką Tikki okazała się  dziewczyna o zielonych oczach i czrnych włosach związanych w warkocz.
-Clar!!! Jak ja cie długo nie widziałam! -Tikki przytuliła dziewczynę.
-Hej Tik! A gdzie Plagg?
-U kota, nie pamiętasz?
-Nie było mnie tu 140 lat Tikki. Chyba mam prawo nie pamiętać.
-Czekaj-wtrąciłam się-jak to 140 lat?
-Mam 240 lat Mari. Jestem strażniczką Miraculum.
-Dobra Tikki musimy spotkać się z kotem. Już do niego dzwonie.
-A gdzie Luis?
-Potem przyjdzie Tiki Tok.
-Dobra. Spotykamy się przy wieży Eiffla.
-Idziesz Clar?
-No jasne.-przemieniłyśmy się. Clar była czymś na wzór wilka. Wyleciałyśmy przez okno w stronę wieży Eiffla.

ZapomnianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz