19

3.9K 612 537
                                    

Biegł w stronę komisariatu policji tak szybko, że serce niemal wyrywało mu się z piersi. Co chwilę wpadał na innych ludzi, potykał się i nie mógł złapać oddechu. Choć konał wtedy ze zmęczenia, w jego umyśle krążyło tylko jedno imię.

Tae. Tae. Tae.

Niemal jak mantra, modlitwa, liczenie do dziesięciu w celu uspokojenia. Nawet nie zauważył, w którym dokładnie momencie jego nauczyciel od plastyki stał się dla niego dosłownie wszystkim. Taehyung był jego całym światem, odskocznią od bólu, ratunkiem, pomocą.

Dlatego gdy wiedział, że już za kilka minut zobaczy mężczyznę, w którym się zakocha, nie zwolnił ani trochę.

Otworzył drzwi, z trzaskiem je zamykając. Stojąc tam, całkowicie czerwony ze zmęczenia i drżący z nadmiaru negatywnych uczuć, wyglądał co najmniej żałośnie. Przerażony, spocony, niepewny. Zupełnie jakby oszalał z miłości.

Ignorując siedzącą za biurkiem sekretarkę, ruszył szybkim krokiem w stronę wąskich i długich korytarzy. Krążył między pokojami, co jakiś czas uchylając losowe drzwi. Był sfrustrowany faktem, że nie może odnaleźć Kima.

Lecz gdy otworzył delikatnie ostatnie drzwi w najbardziej zaciszonym miejscu, na samym końcu holu, zobaczył Taehyunga. Tego, w którym bezgranicznie się zakochał, chciał budzić się przy nim każdego ranka i tego, który był właśnie przesłuchiwany przez policję.

- Czy przyznaje się pan do zmuszania nieletniego Jeona Jungkooka do czynności seksualnych?

Dopiero, gdy otworzył drzwi na oścież, trójka osób zauważyła go. Niewiele myśląc, nastolatek opadł na kolana, zanosząc się głośnym płaczem.

Taehyung chciał podejść do niego, mocno przytulić i szeptać do uszka kojące słowa. Widok drżącego, małego ciała chłopca bolał go tak okropnie bardzo.. Wiedział jednak, że zbyt wiele namieszał w jego życiu, a żadne z tych wydarzeń nie powinno mieć miejsca.

- Tak, przyznaję się.

Chciał dla niego jak najlepiej.

Jungkook został wyprowadzony z przepełnionego smutkiem i żałobą pomieszczenia, a Tae zastanawiał się, czy widział go już po raz ostatni.

***

Miesiąc.

Trzydzieści dni pustki.

Nowy nauczyciel plastyki, kolejny zastępca pierwszego wychowawcy, płacz, brak snu, zamykanie się codziennie w swoim pokoju z zasuniętymi roletami.. Ciemność, pustka, tęsknota.

Dzień rozprawy w sądzie wydawał się być bardziej odległy z każdym dniem. Jungkook czuł się tak, jakby to on zawinił. Nie rozumiał, dlaczego Taehyung wziął całą winę na siebie, pozwolił policjantowi wyprowadzić go z sali, nie mówiąc do niego ani słowa. Jedna cząstka nastolatka wierzyła, że mężczyzna ma plan i nie robi nic głupiego, a druga czuła się okłamana oraz zdradzona.

Już od przekroczenia progu sądowej sali, chłopiec był niemal pewny, że to właśnie to miejsce będzie pierwszym, do którego za nic nie chciałby wrócić. Czuł się dziwnie kruchy, gdy do sali wszedł wysoki sąd oraz.. Tae.

Nie podarował mu ani jednego spojrzenia, ukradkowego bądź pewnego siebie. Nic. Sprawiał wrażenie, jakby zamknął się w sobie i zwyczajnie bał się spojrzeć w oczy brunetowi, w którym się zakochał.

Brunetowi, który był trzynaście lat młodszy od niego i któremu właśnie niszczył życie.

Jungkook nie słuchał adwokatów, osób mu bliskich i reszty ludzi, która wypowiadała się na temat zaistniałej sytuacji. Dopiero, gdy poczuł na swoim ramieniu lekki uścisk, otrząsnął się z zamyślań oraz podniósł wzrok.

- Kookie.. - Odparła jego matka cichym szeptem, pochylając się nad synem. - Teraz twoja kolej. Dasz radę, skarbie.

Zmarszczył brwi, podnosząc się na drżących nogach. Czuł na sobie palący wzrok wszystkich zebranych osób, co jeszcze bardziej odejmowało mu pewności siebie. Stanął na wprost wysokiego sądu - kobiety po pięćdziesiątce, z pożółkłymi, farbowanymi włosami, nerwowo odchrząkując.

- Więc.. Tae mnie do niczego nie zmuszał - odparł, nie wiedząc, jak zacząć wypowiedź. Nie chciał jeszcze bardziej pogrążyć siebie i swojego chłopaka. - J-ja.. Zakochałem się w nim. Bardzo. Każdego dnia widziałem w nim coraz więcej, mój boże. On jest taki idealny, inteligentny, piękny i dobry dla mnie. Dbał, troszczył się i.. kochał.

Na sali panowała grobowa cisza. Każdy wsłuchiwał się w drżący głos chłopca, który niespodziewanie zaczął płakać.

- Ale ten cholerny los od p-początku był przeciwko nas! Jest ponad dwa razy starszy ode mnie, miał żonę, ma syna, nasze światy i realia są kompletnie różne, ale.. Co z tego? Czy zmienia to fakt, że kocham go bardziej od kogokolwiek innego?

Spuścił wzrok. Był to jeden z tych nielicznych momentów w życiu Jungkooka, w którym był dumny z siebie. Choć płaszcząc się przed sądem i rycząc jak dziecko wyglądał co najmniej żałośnie, wiedział, że zrobił dobrze.

Żadne słowo więcej nie opuściło jego ust. Po omacku zawrócił się do ławki, w której siedziała jego mama. Pani Jeon złapała chłopca za drżącą dłoń, sama pozwalając sobie na łzy. Czuła się winna. Gdyby poświęciła synkowi trochę więcej czasu i nie oddawała się tak w wir pracy..

- Teraz posłuchamy wypowiedzi oskarżonego. - Odparł wysoki sąd, a Jungkook poczuł się tak, jakby właśnie wylano na niego wiadro zimnej wody. Wpatrywał się we wstającego mężczyznę jak w obrazek. Nie widział go miesiąc, tęsknił za jego ustami, oczami, dłońmi. Tęsknił za całym Kimem Taehyungiem i nie chciał dać mu odejść.

- Wiedziałem, że Jeon jest dzieckiem. Od początku widziałem w nim potencjał malarski, był jednym z moich najlepszych uczniów, jeśli nie tym najlepszym. Był.. inny, delikatniejszy. Za nic nie chciałem go skrzywdzić, nie mogę odpowiadać karnie za swoje uczucia, a tym bardziej pójść za nie do więzienia.

- Seks z nieletnim jest nielegalny, panie Kim.

- A kto powiedział pani, że uprawialiśmy seks?

Jungkook cicho zachichotał. Wiedział, że Tae zacznie teraz ratować swój tyłek, łapiąc się desperackich rozwiązań.

- No cóż.. - Kontynuował. - Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji. Ten chłopiec jest nieletni, dojrzewający, dziecięcy, ale choćbym nawet dostał dożywocie, nie będę żałował tego, co miało miejsce. Zakochałem się w nim. Dlatego ukarzcie mnie, wsadźcie za kraty, ale nie zmuszajcie go, aby patrzył na to tak, jak teraz.

Będę cię chronił.

- Czy to miałeś wtedy na myśli, Tae? - Szepnął do siebie Jungkook.

Przez następne piętnaście minut cała rozprawa była omawiana przez sztab ludzi. Na myśl o tym, że po tej krótkiej chwili zostanie ogłoszona kara, zbierało go na wymioty. Bał się tego, co ma nadejść.

- Po krótkim omówieniu jestem w stanie wydać wyrok. Z racji tego, że pokrzywdzony robił wszystko z własnej woli, będzie on złagodzony.

Ręka pani Jeon jeszcze mocniej zacisnęła się wokół dłoni chłopca. Jungkook był przerażony, niemal zapomniał, jak się oddycha.

Wdech, wydech, wdech, wydech..

- Zakaz pracy w zawodzie oraz pięć lat więzienia. Moje ostatnie słowo.

Pięć lat.

Pięć.

Bo Taehyung tak bardzo chciał ochronić Jungkooka, że zapomniał o sobie samym.

illegal  (ᴛᴀᴇᴋᴏᴏᴋ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz