Rozdział 4

119 8 5
                                    

Miasto. Jak każde inne. Szaro ciemne kolory są wszędzie, nie licząc kolorowych neonów i samochodów przejeżdżających przez ulicę.
No nieźle. Nikt przez ten czas, który spędziłam na dole, nic nikt nie spostrzegł? Naprawdę nikt?! Zero osób? Ludzie schodzą na psy. Ej... A może nimi już są? Czym prędzej otworzyłam okno i wyskoczyłam na zewnątrz.
Nic mi się nie stało, ponieważ skok z okna znajdującego się na parterze to nic w porównaniu do 3 piętra. Znalazłam się na starej, poniszczonej kostce brukowej, która została byle jak zrobiona.

Obejrzałam się.
Nikogo nie było, oprócz kilku przejeżdżających samochodów co jakiś czas i manekinów spoglądających... właściwie to nie wiem, bo nie posiadają oczu. Podeszłam do nich. Mają ładne stroje. Nie to co ja: krótką lekarską "sukienkę" i bose stopy.

Moją uwagę przyciągnęły spodenki wykonane z fajnego materiału. No dobra, chcę mieć takie!
Wybić szybę czy się włamać? Może drugie, bo będzie cichsze i bezpieczniejsze. Zakradnę się na tyły i może tam wybiję okno...

Myśli...

Nexiana: ... I tak narobisz chaosu.
Ja: No ale to będzie za budynkiem, a nie przed. Mniejsze ryzyko.
Diabol: I tak wpadniesz wiesz? Kamery, hałas, policja, DNA i wiele innego gówna.
Nexiana: Ta... tu się zgodzę, ale te spodenki są spoko... Muszę je sobie załatwić kiedyś....
Diabol: No nie... TERAZ MODA!?
Nexiana: Diabolinie muszę Ci wytłumaczyć tajniki mody!
Ja: Tylko ma się odbyć bez problemów, bo ja tu jestem od nich.

Świat realny...

Jestem po drugiej stronie. No pięknie. Na przywitanie mamy zamknięte drzwi. No ale cóż. Z buta wjeżdżam wystarczy? Pewnie że tak.

Bum!!! I drzwi już leżą. Ale zaraz... miało być rozwalone okno... No to trudno. Bum! I po oknie. 

Teraz znajduję się w przechowalni towaru sklepowego. Może przeglądnę ciuchy? Może coś mi wpadnie w oko i sobie je... Pożyczę? No bo przecież nie jest podpisane, za czym idzie to, że niema właściciela.

Na pierwszy ogień idą koszule. Po kilku minutach przebierania i szukania w czeluściach kartonów i pudeł, znalazłam w końcu koszulę, która wpadła mi w gust.

Jest ona z rękawami koloru czarnego, a ona sama sięga mi po pępek. Z rzeczy, którą wyróżniły ją z innych są małe, świecące się gwiazdeczki w różnych kolorach tęczy. No grzechem jest jej zostawieniem w tym sklepie. 

Teraz może pójdę po te piękne spodenki, które manekin sklepowy mi zakosił. 

-No więc mój drogi... Zadam ci kilka malutkich pytań. Za odpowiedz twierdzącą uznam milczenie.-manekin milczy-Więc zgadzasz się. Więc moje pierwsze pytanie to: Dla kogo pracujesz?

Manekin dalej milczy.

-Hm... Zgrywasz twardziela?- powoli przybliżałam się do niego-No więc nie odpowiesz? Szkoda. A czy mógłbyś, mogłabyś oddać mi te spodenki? Bo mi się bardzo przydadzą, a tobie raczej nie...

Znów milczy. No rozmowna istota z tego manekina. No więc wezmę mu te spodenki, bo on tylko stoji.

Po kilku minutach walki ze ściąganiem z manekina spodenek odkryłam, że one są wykonane z materiału zwanego... "dzinsem"? Raczej tak się wymawia. Ciekawe w tych spodenkach było to, że były postrzępione na udach. Szybko je ubrałam i skocznym krokiem dotarłam do działu z akcesoriami.

Nie było ich za dużo, więc wybrałam tylko szelki przypinane do spodenek i czarny, cienki, krótkiej długości szaliczek.

Zostały mi teraz moje bose stopy. Ciekawe czy znajduje się tutaj dział z butami... Proszę żeby były jakieś wygodne buty.

Niestety mam dwie wiadomości. Pierwsza jest taka, że znalazłam buty. Do tego wygodne. Druga wiadomość jest taka, że nie było koloru zielonego, ale pozostały tylko czerwone trampki z białymi gwiazdami po bokach. Mogło być gorzej. Nieprzebolałabym jak były by jedynie japonki, lub baleriny.

Po mojej super wycieczce, nareszcie wyglądałam w porządku. Oczywiście według mnie. No bo nikt normalny przecież tak się nie ubiera prawda?

Ciekawe jak wygląda reszta świata. Może pochodzę po parku? Oczywiście jeśli taki się znajduje.

Kiedy wychodziłam( oczywiście, że przez wybite okno ) dostrzegłam obcążki. Może pozbędę się tego czegoś co mi lewituje na nadgarstku?

Po paru próbach niestety moje starania poszły na marne. Bonusem jest to, że skóra mi lekko poczerwieniała. No co się robi dla zdobycia wiedzy? W moim przypadku to chyba nic.

Myśli...

Diabol: No ba! Ty nic nie umiesz!
Ja: Chcesz się założyć?
Daibol: Tak , chcę!
Nexiana: To ci wyjdzie na złe Diabol. Ostrzegałam ciebie.
Ja: A więc umie zabijać, wybijać okna, kłamać?
Diabol: No ale te rzeczy są wiadome, a w szczególności to, że umiesz kłamać.
Ja: To może przekona cie to, że mogę tobie zrobić szlaban i karę?
Daiabol: ... Specjalnie dla ciebie dałbym w zdaniu kropki nienawiści, ale to pogorszy tylko moją sytuację.
Nexiana: Jak z rodzicami... Kłótnia z  mondrzejszym,  a w wypadku Diabola to głupkiem.
Diabol: Słowa pocieszenia wręcz aż miło słyszane. Wyczuj ten sarkazm.

Świat realny...

Znajduję się teraz w lesie, ponieważ w tym mieście nie posiadają parku. Sam las ma dziwną aurę. Z wyglądu taki jak inne, lecz atmosfera jest w nim napięta. Nie słychać żadnego zwierzęcia, a co dopiero ptaków. Bo to właśnie ich powinno być najwięcej. Kolory liści na roślinach to mocna zieleń przechodząca w zieloną mdłość. Sama ściółka jest lekko pożółkła, a nawet brązowa w niektórych miejscach. Zgaduję, że za niedługo pojawi się strumyk, jeśli nie rzeka. Czego? Teren się obniża. Co za czym idzie, za niedługo dotrzemy do wody.

Po kilku minutach drogi zauważyłam podniszczony dom niedaleko miejsca, w którym się znajdowałam. Postanowiłam to wyrzucić z głowy, ale nie bo głosiki mi o tym przypominają. Później tam zaglądnę. Każdy przecież może posiadać stary dom w głębi lasu. Oczywiście tak... Chyba. Przynajmniej nie wiem jak to teraz jest.

Po długim marszu w dół po dość umiarkowanych  stromych zboczach dotarłam do mojego celu podróży. Ale zaraz, zaraz. Coś mi tu nie pasuje.

-Od kiedy rzeki są tak ogromne i się nie poruszają z nurtem!?

Efekt Uboczny|Creepypasta|(zawieszam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz