Prolog

212 16 6
                                    

Wielki budynek. Tabliczka z napisem "Szpital dla chorych psychicznie i nerwowo". Drzwi wejściowe. Białe drewniane drzwi. Korytarz. Schody w dół. Metalowe drzwi. Biały pokój. Łóżko. Dziewczyna w białej sukience.

Tak to ja. Moje imię to Diadoli, nazwisko: Widmowska. Lat... hmm... około 18, lecz sama nie wiem. Jestem... Jak to się nazywa... Nastolatką? Możliwe, że tak.

Wyglądam jak normalna dziewczyna: brązowe włosy, piwne oczy, które już wyblakły przez niedobór witamin, lekko różowe usta, średniej wielkości nos, a na nim lekkie piegi. Jestem dość chuda przez to, że dają mi dość małe porcje jedzenia. Jeżeli to tak można nazwać. Możliwe, że zgadliście. Mieszkam teraz w chujowym psychiatryku.

Za co? Za bycie sprawiedliwą.
To długa historia. W młodym wieku zabiłam moją matkę Marilie i mojego ojca Tendreka. Mam też dwoje rodzeństwa. Brata Falenrego, siostrę Werundę. Nie przyznają się do mnie, lecz nic na to nie poradzę.

Dlaczego tu jestem? Przez "te coś".
W mojej głowie mam dwie podświadomości. Słyszę głosy, krzyki, płacze, śmiechy. To nie jest normany śmiech. Jest pełen zgrozy, strachu i trwogi...

Czego ja jeszcze nie zbzikowałam?
Chujowe pytanie.
Nie znam na nie odpowiedzi.

Moja podświadomość i psychika jest już na skraju rozsypania się na milion kawałeczków, drobinek i pyłu. Może uda mi się ją poskładać? Wątpię.

Boję się... Czego?
Nie mogę tego określić. To jest uczucie, które jest na każdym kroku.
Boję się siebie, głosów, krzyków, płaczów, ludzi, którzy mnie tu zostawili. Wszystkiego.

Z drugiej strony sprawia mi to przyjemność. Ta przyjemność nie ma granic. Kiedy ktoś do mnie coś mówi, nawet byle co, mam na twarzy mój uśmiech. Jest on mały, pełen szczęścia i niewyobrażalnej rozkoszy tym, że go widzę i słyszę.

Nie cierpię tylko ciszy i smutku. A właśnie w tym, moim pomieszczeniu tak jest.

Mój dzień, jak on wygląda? Jest dość ciekawy.
Siedzę, leżę, chodzę, śmieję się i rozmawiam. Z czego i z kim? Właśnie z tymi głosami.

Oni nie są aż tak złymi współlokatorami w twojej czaszce. Czasem są mili, lecz kiedy indziej są nie do wytrzymania.

Pierwszy głos ma na imię Nexiana. Jest ona miła, wyrafinowana, grzeczna i można z nią porozmawiać, bo nie wybucha gniewem tak często, jak to robi Diabol.

Diabol to drugi głos w mojej głowie. Jest jak to mile powiedzieć histerykiem. Ciągle mi krytykuje moje myśli, jest straszliwym nerwusem i ogromnym zboczeńcem. Jest on przeciwieństwem do Nexiany. Ich wspólną cechą jest to, że mają najlepsze poczucie humoru, po których zawszę się uśmiecham.

Kiedy tak leżę i myślę, do mojej izolatki przyszła pielęgniarka, wraz z dwoma lekarzami i czterema ochroniarzami. Za sobą ciągną wózek lekarski, który jest przykryty białą płachtą.

Cieszę się, że wreszcie ktoś do mnie przyszedł...
Czas na mile spotkanie.

Efekt Uboczny|Creepypasta|(zawieszam)Where stories live. Discover now