of the hot, empty stage

11K 1.1K 619
                                    


Właśnie wracaliśmy do hotelu. Jechałem w samochodzie z Namjoonem, Jinem i Yoongim. Wszyscy byliśmy wykończeni. Jin zasypiał na ramieniu Namjoona, Min zasnął od razu, jak tylko ruszyliśmy.

Siedziałem z przodu i wpatrywałem się gdzieś przez okno bez konkretnego celu. Moje powieki zaczynały się już powoli same zamykać. Chciałbym już być w dormie, w Seulu. Chociaż powinienem być już przyzwyczajony, to nadal mam trudności w zasypianiu w innym miejscu niż moje wygodne łóżeczko. Na szczęście to tylko jedna noc. Pokój w hotelu mam z Jiminem, więc będzie mi trochę lżej. Gdyby menadżer zabukował mi pokój z Jungkookiem, tak jak zrobił to ostatnim razem, to pewnie byłbym bliski płaczu. Znowu. Nie umiem znieść tego gęstego milczenia, które wypełnia wtedy pomieszczenie. Zawsze zawieszam na nim wzrok i po prostu tępo się w niego wpatruję i zawsze po kilku minutach dostaję w zamian tylko „Na co się tak gapisz? Nie masz co robić?". Tyle, że czego ja właściwie wymagam? To pewnie nachalne z mojej strony. Tak, pewnie właśnie tak odbiera to Jungkook.

Nagle widok przysłonił mi wielki, czarny samochód, taki jak ten, w którym jechałem. Byli w nim Jimin, Hobi i Jeon, który miał tak samo pusty wzrok, jak zapewne ja. Jak tylko złapaliśmy kontakt wzrokowy, uśmiechnąłem się lekko. Chłopak zmarszczył brwi na to i zasłonił bordową zasłonkę. Westchnąłem tylko i poszedłem w jego ślady.

Razem z Jiminem, Hoseokiem i Yoongim wjeżdżaliśmy na trzecie piętro. Reszta miała pokoje na piętrze niżej i pojechali drugą windą. Jimin razem z Hobim odzyskali już energię, bo w najlepsze właśnie się ze sobą droczyli. Wystarczyła im krótka drzemka w samochodzie. Zazdrościłem im, bo ja takiej nawet nie mogłem sobie uciąć. Nawet Yoongi już bardziej kontaktował. Ja tylko marzyłem o zimnym prysznicu i o miękkim łóżeczku. Rozdzieliliśmy się i poszedłem z Jiminem do pokoju numer 188. Nasz menadżer pomógł nam otworzyć drzwi, po czym życzył nam dobrej nocy i udał się do siebie.

- To co robimy? Może live na Vapp? - zaproponował od razu,jak tylko rzucił się na łóżko z torbą.

- Nie mam siły, przepraszam. Nie chcę, żeby fani widzieli mnie takiego, poza tym chyba nawet nie mam ochoty. Idziesz pierwszy pod prysznic?

- Czemu nie spałeś jak wracaliśmy? - popatrzył na mnie smutno i zaczął uroczo przebierać nóżkami w powietrzu. - Idź pierwszy, a ja w takim razie zadzwonię po tego dzieciaka, Jungkooka.

Zajebiście. Bo on jest mi teraz najbardziej tu potrzebny. Nic nie odpowiedziałem i po prostu zgarnąłem rzeczy z torby i poszedłem wziąć prysznic. Może trochę za mocno trzasnąłem drzwiami od łazienki, ale musiałem przecież gdzieś wyrzucić swoją złość, która we mnie powoli rosła.

Wyłączyłem strumień wody i od razu dobiegły do mnie śmiechy z pokoju. Zdenerwowany wyszedłem z kabiny prysznicowej, szybko się wytarłem i założyłem na siebie szlafrok. Najchętniej zostałbym tu dotąd, aż Jungkook sobie grzecznie wyjdzie.

Umyłem zęby i odważyłem się w końcu pociągnąć za klamkę, bo tak, zajmowała mi trochę decyzja z zaszyciem się w łazience. Nie spojrzałem nawet na dwójkę świetnie bawiących się przyjaciół. Wziąłem bokserki i dłuższą koszulę nocną. Poluzowałem pasek od szlafroka i pozwoliłem mu swobodnie opaść.

- Taehyung, kurwa! Zakryj to swoje zgrabne dupsko, dobra?

- Morda Jimin. Powinieneś już przywyknąć, skoro dzielimy razem pokój w dormie. - wzruszyłem ramionami. Odwróciłem głowę w ich stronę. Jimin patrzył na mnie spod byka, a Jungkook bezczelnie miał zawieszony wzrok na moim tyłku. Zrobiło mi się dziwnie, więc założyłem szybko bieliznę, piżamę i wskoczyłem do łóżka, opatulając się dokładnie z każdej strony kołdrą. Sięgnąłem po telefon z kieszeni moich spodni, które walały się na podłodze, bo tak, nie lubię sprzątać i wyciągnąłem słuchawki z torby. Wolałem się wsłuchać w klasyczną muzykę niż w irytujący, cudowny, piękny, melodyjny, pierdolenie pociągający głos Jeona. Przymknąłem powieki i starałem się powoli uspokoić, a w najlepszym przypadku zasnąć, ale za chwilę dostałem w twarz poduszką, więc cały klimacik poszedł się, że tak ładnie to wyrażę – pierdolić.

Otworzyłem oczy i spojrzałem na chłopaków zirytowany.

- Który to? - warknąłem.

Błagam tylko nie ty. Niech to będzie Jimin. Wtedy go zatłukę, wyżyję się na czymś i będzie mi lepiej.

- Ja, sorka. Chciałem trafić w Jimina, ale uniknął tego i poleciało w ciebie.

No tak, tego mogłem się spodziewać. Pokiwałem tylko głową i wróciłem do próby uspokajania się muzyką. Nawet to, że miałem słuchawki w uszach,  nie pomagało. Co chwilę słyszałem ich chichoty i jakieś pojedyncze słowa z ich nieustannej rozmowy. Do moich nozdrzy zdołał nawet dotrzeć zapach jego męskich, mocnych, drażniących perfum, które kochałem, a jednocześnie mdliło mnie od nich.

Uchyliłem lekko powieki po jakimś czasie tak, że moje długie rzęsy rozmazywały mi obraz. Przekręciłem głowę w bok i poczułem mocny uścisk w gardle. Leżeli oboje na łóżku. Jungkook miał ułożoną głową na wolnym ramieniu czarnowłosego, a Jimin trzymał telefon w górze i najwyraźniej robili live dla fanów, bo właśnie na mój telefon przyszło powiadomienie.

Nie chciałem chamsko się w nich wlepiać, więc po prostu włączyłem aplikację u siebie i niczym najgorszy przegryw oglądałem ich pierdolenie przesłodzony live, leżąc dwa metry od nich w łóżku. Wyłączyłem komentarze, bo te też postanowiły mnie denerwować. Co druga osoba srała wykrzyknikami i pisała JiKook to, JiKook tamto. Może zachowuję się teraz dziecinnie, a może po prostu jestem zazdrosny. Tak właśnie. Przyznaję się do tego przed samym sobą. Też chce mieć te durne, wypełnione słodkością live'y i chcę, żeby komentarze były tylko o nas, ale mogę o tym tylko pomarzyć. Dopóki lider, czy Bang Si Hyuk mu tego nie będą kazali i w swoim zdaniu nie zawrą słowa „fanservice", Jungkook po prostu tego nie zrobi. Gdybym mu to zaproponował, to zwyczajnie by mnie wyśmiał.

Próbowałem sobie jakoś tłumaczyć, że to pewnie celowe, jak Jimin zaczął go głaskać po głowie, bawił się jego miękkimi włosami, czy rzucali do siebie jakimiś żarcikami. Na szczęście były to krótkie momenty, których dopatrzyłem się ja, jak i pewnie zawzięte shiperki. Przez większość czasu gadali o całej trasie koncertowej, wspominali, dziękowali, opowiadali jakieś śmieszne sytuacje, które miały miejsce w ostatnim czasie. Niby zwykła rozmowa, jakiś kontakt z fanami, ale byli razem, koło siebie, a ja tego nie doświadczam w życiu codziennym. Spotykam się tylko z niechęcią w jego głosie i w sposobie jakim na mnie patrzy.

Live trwał około piętnastu minut i na szczęście po tym czasie, który ciągnął mi się niesamowicie długo, Jungkook postanowił wrócić już do siebie.

-Miłych snów, Jimin.

Uśmiechnął się w jego stronę, a mnie nie zaszczycił nawet przelotnym spojrzeniem. Jestem dla niego tylko powietrzem, a walczę o to, aby być dla niego jak powietrze.

Behind the scenes | VKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz