2. Obserwator

78 9 19
                                    

Pierwszy listopada był niesamowicie chłodnym dniem, co było dość zastanawiające, bo zazwyczaj można było się jeszcze spodziewać kilku ciepłych i słonecznych poranków tuż na początku jesiennego rozgardiaszu.

Od rana krzątałam się po mieszkaniu, próbując uprzątnąć jakiekolwiek ślady mojego ciągnącego się tygodniami lenistwa. Cieszyłam się, że nie poszłam z Lisą - nie było opcji, żebym zdążyła uwinąć się z porządkami, jeśli cały wieczór i większość poranka spędziłabym poza domem. Przekrzywiłam głowę, poprawiając kwiaty stojące na parapecie w przytulnym saloniku z małym balkonem, kiedy mój telefon zawibrował parokrotnie. 

- Akurat o tobie myślałam - westchnęłam, podnosząc urządzenie i spoglądając na połączenie przychodzące od mojej przyjaciółki. - Halo?

- Audrey!

- Jak impreza? - spytałam, przytrzymując telefon barkiem, jednocześnie próbując poprawić długą, białą firankę.

- Och, żałuj, że cię nie było - zaświergotała dziewczyna. Gdzieś w tle usłyszałam odgłos klaksonu i głośne śmiechy grupki osób.

- Bardzo żałuję. Wracasz do domu?

- Tak, jednak zostałam na noc, ale och, Audrey, nie uwierzysz, kiedy ci wszystko opowiem! 

Pokręciłam głową, przekładając telefon do lewej ręki i rozglądając się po pokoju. Ktoś po drugiej stronie słuchawki zawołał imię mojej przyjaciółki, a ona westchnęła.

- Korci mnie, żeby cię trochę pomęczyć, ale idziemy właśnie coś zjeść i Naomi nie daje mi spokoju. Z resztą, może lepiej nie mówić tego przy świadkach. O której przychodzi ta nowa współlokatorka?

- O trzynastej - westchnęłam, wywracając oczami.

- No dobra, w takim razie wpadnę po południu po rzeczy i wtedy... No idę, idę! I wtedy ci wszystko opowiem. A teraz zmykam, tylko nie baw się tam za dobrze beze mnie!

- Cześć Lisa - zaśmiałam się, rozłączając się. Jeśli miałyśmy się zobaczyć za parę godzin, musiałam zrobić jakieś zakupy. Rzuciłam ostatnie, smętne spojrzenie na drewniane szafki, szklany stolik do kawy i biały, puchaty dywan, po czym ruszyłam do urządzonej w podobnych, jasnych odcieniach, kuchni. Po dłuższym zastanowieniu spisałam listę paru potrzebnych rzeczy i przeliczając w głowie potrzebną na nie sumę udałam się do pokoju, żeby się przebrać w coś bardziej wyjściowego, od rozciągniętych dresów i starej, poplamionej koszulki, w której lubiłam sprzątać.

Sklep nie był daleko. Całe szczęście, bo miałam co najwyżej pół godziny do przyjścia nowej współlokatorki. W pośpiechu naciągnęłam na nogi czarne oficerki, a następnie narzuciłam na ramiona skórzaną kurtkę i łapiąc materiałową torbę ruszyłam w stronę drzwi.

Na zewnątrz panowała dosyć przyjemna atmosfera, nawet pomimo zimnego wiatru i dużego zachmurzenia . Rozejrzałam się, w głowie jeszcze raz powtarzając listę zakupów, po czym szybkim krokiem skierowałam się do najbliższego spożywczaka.

Sklep świecił pustkami. Oprócz mnie i sprzedawcy, w środku znajdowała się jeszcze trójka chichoczących chłopaków, których minęłam ze spuszczoną głową. Powoli skierowałam się do regału z pieczywem i schyliłam się w poszukiwaniu świeżych bułek. W międzyczasie, chcąc nie chcąc, dotarły do mnie urywki rozmowy chłopaków, wygłupiających się w alejce obok.

- Powinieneś z nią pójść, kiedy znowu nadarzy się taka okazja?

- Przestań, oboje wiemy, że nasz kochany romantyk nie lubi łapać chwili.

- Przymknijcie się wreszcie, co?

Powoli uniosłam głowę i mimowolnie spojrzałam w ich kierunku. Stali schowani za stojakiem ze słodyczami, wiec mogłam przyjrzeć się jedynie ich butom. Jeden z nich miał rozsznurowane sznurówki i od razu naszła mnie ochota, na zwrócenie mu uwagi, ale prawie natychmiast zdusiłam ją w sobie, wracając do wybierania pieczywa. Zrobiło mi się gorąco, na myśl o tym, jak dziwnie by na mnie spojrzeli.

Starając się więcej na nich nie natknąć, obeszłam regał i ruszyłam dalej, w poszukiwaniu białego sera. Znalazłam go na drugim końcu sklepu, gdzie nie dochodziła już smętna muzyka z małego radyjka, stojącego na ladzie obok wejścia. Chwilę zajęło mi odszukanie jeszcze paru potrzebnych mi rzeczy, aż w końcu miałam już wszystko oprócz...

- Chipsy - mruknęłam do siebie, przeszukując wzrokiem regał obok mnie. Po paru sekundach namierzyłam szukaną rzecz i zamyślona sięgnęłam po paczkę, a kiedy uniosłam wzrok, dostrzegam tych samych chłopaków, tym razem idących dwie alejki dalej. Blondyn i brunet wyraźnie naśmiewali się ze swojego kolegi, który nerwowo pocierał, i tak rozczochrane już, ciemno brązowe wlosy. Po chwili odwrócił się, kręcąc z zażenowaniem głową, sprawiając, że mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Miał owalną twarz z delikatnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi i wąskim nosem. Trzeba było przyznać, że był naprawdę przystojny. W tym samym momencie, w którym cichy głosik w głowie powiedział mi, że to nie ładnie tak się na kogoś gapić, chłopak uniósł wzrok i na ułamek sekundy spojrzał na mnie. Miał niesamowicie niebieskie oczy, tak, jakby ktoś podkoloryzował je w jakimś programie graficznym. I kiedy tak patrzyłam na niego, czując jak na moje policzki wypływają rumieńce, jego usta zadrgały delikatnie, jakby chciał się uśmiechnąć, a potem, jak gdyby nigdy nic, zniknął za kolejnym regałem.

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że od paru sekund stałam w bezruchu, wpatrując się w miejsce, w którym zniknął. Coś w środku mnie chciało tam pójść i moc znowu spojrzeć mu w oczy, ale szybko otrząsnęłam się z tego letargu. Kręcąc głową ruszyłam w stronę kasy,  próbując nie wypatrywać go przed sobą. Kiedy jednak tam dotarłam, doszło do mnie, że sklep był pusty, a w około panowała cisza, przerywana jedynie szumem radia. Powoli odstawiłam rzeczy na ladę, spoglądając przez okno, na oddalające się sylwetki trójki chłopaków. Ogarnęło mnie dziwne uczucie nostalgii, jednak prawie natychmiast wyrzuciłam myśl o niej z głowy. Nie znałam go i pewnie nie miałam go więcej zobaczyć. Przecież potrzeba dwóch miesięcy, żeby coś się zmieniło. Nie bądź głupia, Audrey, to tylko zwykły chłopak, jeszcze nie raz takiego spotkasz.

W zamyśleniu zapłaciłam za zakupy i wyszłam na zewnątrz, zaciągając się rześkim powietrzem. Jeśli nie chciałam kazać mojemu gościowi czekać, musiałam się pospieszyć.

~~~
Dzień dobry!
No i mój plan regularnego dodawania rozdziałów wziął i się... no.
Przepraszam Was za to najmocniej, po prostu ostatni miesiąc był dla mnie dość ciężki.
Rozdział krótki, postaram się do końca tygodnia dodać następny, w którym poznacie całkiem nową bohaterkę, która nie pojawiła się w poprzedniej wersji :)
Jak myślicie, kim był tajemniczy chłopak ze sklepu? ;)

Trzymajcie się cieplutko i do następnego!

Na wyciągnięcie rękiWhere stories live. Discover now