ODWIEDZINY HADESA

718 54 1
                                    

Po tym jak Hekate mnie opuściła poczułam się jeszcze bardziej samotna niż zwykle. Zazwyczaj samotność mi nie przeszkadza ale zdążyłam przyzwyczaić się do tej czarodziejki. Może Gaja się myliła. Spotkałam do tej pory Apolla, Hermesa, Kirke i Hekate i do tej pory wszyscy starali się mi pomóc, dawali mi różne podarunki i rady.
Od czasu do czasu przywoływałam zmarłych, ćwiczyłam na szkieletach magię, walkę cieniem i czaromowę. Z dnia na dzień szło mi co raz lepiej. Byłam jeszcze zbyt oszołomiona po tym co usłyszałam od Hermesa by rozmawiać z moim ojcem. Po zdjęciu zaklęcia przez Hekate, pewnie czuł moją obecność. Nie chciałam się z nim widzieć póki nie ochłonę po śmierci matki i mojej siostry. To strasznie niesprawiedliwe. Jedyne czego teraz chciałam to odnaleźć brata. Jednak wiem, że muszę być cierpliwa. Starałam się o tym nie myśleć. Uczyłam się nowych zaklęć, w księgach od Hekate znalazłam też magiczne pieśni, które w połączeniu z mym magiczym głosem od Apolla, mogę zdziałać cuda.
Upłynęło kilka dni nim zdobyłam się na odwagę by pomówić z ojcem.
Tego dnia poszłam na polanę podobną z moich snów. Dookoła unosiła się mgła, cienie tańczyły lecz tym razem potrafiłam je lepiej kontrolować. Nade mną latały kruki, niebo było jak zawsze szare i pochmurne. W powietrzu unosił się słodki zapach śmierci. Ziemia pod moimi stopami dygotała na znak, że umarli chcą powstać. Trawa i wszystkie rośliny wokół zwiędły i pousychały. Odczekałam kilka chwil po czym rzuciłam zaklęcie, którego nauczyła mnie Hekate. Z moich dłoni wydobyły się iskry, powoli przeradzając się w płomienie. Podpaliłam zniszczoną już trawę. Kiedy patrzyłam jak płomienie powoli zajmują kolejne obszary trawy, rzuciłam w ich stronę owoce granatu. Hekate dała mi je przed odejściem i kazała poświęcić je w ofierze dla Hadesa.
- Hadesie, Panie Podziemia, Władco Umarłych. Proszę przyjmij mą ofiarę. Przybądź i pomów ze mną. Jestem twoją córką. Chcę się z Tobą widzieć.
Włożyłam w te słowa tyle mocy ile zdołałam. Dookoła mnie całe pole płonęło, lecz nic się nie wydarzyło. Zaczęłam stukać dłonią w ziemię. W starożytnej Grecji, by przywołać Hadesa pukano kilka razy w ziemię. Miałam więc nadzieję, że zadziała.
Po upływie kilku minut ogień raptownie zgasł. Mgła powróciła, ale teraz było jej jeszcze więcej niż zwykle. Zrobiło się zimno i ciemno. Nie wiem czy to za sprawą ofiary, czy też tradycyjnego pukania w ziemię ale zadziałało. Przede mną stał Hades we własnej osobie. Miał ciemne włosy i bladą twarz. Kiedy czarne szaty były pokryte twarzami ofiar. Ofiary przemieszczały się po jego szatach, na ich twarzach ukazane było cierpienie. Patrzył na mnie czarnymi oczami.
- Witaj ojcze - zaczęłam. - Czy pamiętasz mnie?
Nic nie powiedział. Tylko patrzył na mnie nieodgadnionym spojrzeniem.
- Jestem Nel. Córka Marii di Angelo. Siostra Bianci i Nica. Ja.. - zająknęłam się. Nie byłam pewna czy dalej mówić, chciało mi się płakać.
- Wiem kim jesteś dziecko - rzekł Hades. - Nie rozumiem tylko gdzie byłaś przez ten czas. Co się z tobą działo i czemu nie wiedziałem o tobie przez tyle lat.
- To Hera. Ukryła mnie przed tobą i torturowała mnie bojąc się, że przeszkodzę w jej planach. Rzuciła czar byś nie mógł mi pomóc.
W oczach Hadesa rozbłysła przeogromna złość. Zrobił się jeszcze bardziej blady o ile to w ogóle możliwe, a temperatura wokół spadła jeszcze bardziej.
- Jak ona.. - zaczął lecz nie mógł dokończyć. Cały wrzał ze złości - Jak ona śmiała.
- Moja mama i siostra - zaczęłam niepewnie - Czy one...
Złość w oczach Hadesa ustąpiła jakby współczuciu? Trudno powiedzieć.
- Nie żyją. Teraz już widzę dokładnie przez co przeszłaś. Wybacz mi, lecz nie byłem świadom.
- Wiem o tym. Teraz chcę tylko odnaleźć mojego brata - powiedziałam z determinacją w głosie.
- Odnajdziesz go - powiedział spokojnie. - Musisz na niego zaczekać. Do tego czasu ćwicz i ucz się walki cieniem i podróży cieniem. Widzę, że spotkało cię kilku bogów.
Przytaknęłam nie wiedząc co powiedzieć.
- Niestety nie mogę zostać dłużej ale jeszcze się zobaczymy. Masz tu coś ode mnie.
Spojrzałam na niego, a on uniusł dłoń i złapał jeden z cieni latających wokół nas. Wziął go w obie ręce i zaczął go zgniatać jak kulkę śnieżną. Po chwili naciągnął ten cień w taki sposób, że stał się on wielkości samochodu. Po chwili zaczął nabierać kształt ogromnego kruka.
- To prezent ode mnie, jest twój. Kiedy będziesz go potrzebować wystarczy, że zawołasz.
Kruk zaskrzeczał i spojrzał na mnie.
- Będziesz się nazywał Absol.
Spojrzałam na Hadesa, który tylko kiwnął głową z uznaniem. Podeszłam do niego niepewnie i przytuliłam go. Bóg Podziemia jęknął zaskoczony. Odsunęłam się o krok i zobaczyłam tylko czarny dym, który po nim został.  Muszę czekać na mojego brata, niebawem przyjdzie tu. Do tego czasu muszę zorganizować plan ucieczki z tej przeklętej wyspy. Jak mam to zrobić by nie zwrócić uwagi potworów? 
Z zamyślenia wyrwał mnie kolejny skrzek wielkiego kruka.

CÓRKA HADESA - Wyspa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz