You always choose him

1.7K 51 4
                                    


Siedzę na stołku kuchennym z założonymi rękami  i staram się ignorować natarczywe spojrzenia Jacka. Jesteśmy sami w pomieszczeniu, ale w około domu kręci się dużo ludzi. Przymykam powieki, zaciskając je mocno. Jack wzdycha i siada na przeciwko mnie.

- Wiesz co mnie boli najbardziej ? - pyta, a ja zadziwiona przenoszę wzrok na jego lazurowe oczy. Nie wiem co ma na myśli i sama nie wiem ,czy chce wiedzieć. Nie odpowiadam, ale Jack najwyraźniej odbiera to ,jako zachętę do dalszego kontynuowania swojej wypowiedzi.

- Że nigdy nie poznam cię od tej strony, od której poznał cię on. Że nigdy nie będę mógł spędzać z tobą czasu, że nigdy nie będę mógł posmakować tych ust - jego kciuk  przejeżdża po mojej suchej wardze, a ja sztywnieje, nie ruszam się jednak z miejsca. Jack  szybko wycofuje się i opiera dłonie o blat. - Bo dla ciebie liczy się tylko on. Wydaje ci się, że go znasz, ale w cale tak nie jest. 

 Nie wiem co powiedzieć. 

Nie wiem, jak zareagować.

Ale Jack tylko smutno się uśmiecha i po kilku sekundach już go nie ma. Zostaję sama, a w głowie  wciąż odbijają mi się jego słowa.

***


Minęły trzy długie dni, odkąd tu jestem. A każda sekunda, dłuży się w nieskończoność. W progu salonu staje dziewczyna. Ma ciemne prawie czarne, proste włosy, które sięgają jej do ramion i duże kakaowe oczy. Jej opalona skóra pokryta jest tuszem, wijącym się w różne wzory, które kończą się tuż przy obojczyku i pokrywają całe prawe ramię, a ona sama przypomina mi Amazonkę. Jest przepiękna,  jej oczy zjeżdżają na mnie, a jej pełne usta wykrzywiają się w krzywym uśmiechu.

- Nie wiem ,o co całe to zamieszanie w okół ciebie - mówi to tak złośliwie, jak tylko to możliwe - Ale jeżeli myślisz, że owiniesz sobie Jacka w okół palca to się przeliczysz. On jest mój - przybliża się do mnie, jej długie opalone nogi robią pewne kroki, a biodra poruszają się subtelnie.

- W cale go nie chcę - odpowiadam zgodnie z prawdą i zaciskam usta w wąską kreskę.

-Nie bądź śmieszna - parska, po chwili jednak poważnieje - On chce ciebie, przez co traci zainteresowanie mną. Przez taką małą puściutką dziewczynkę, jak ty. Wiesz co najchętniej bym zrobiła ? Zabiłabym cię - jej palec dotyka mojej klatki piersiowej, w miejscu gdzie znajduje się serce, a ja przełykam ślinę i patrząc się w jej oczy mówię ;

- To zrób to - przez chwilę wydaje się zaskoczona, ale po chwili jej twarz tężeje, ale ja jeszcze nie skończyłam - A nie przyszło ci do głowy, że traci tobą zainteresowanie bo jesteś tylko jego zabawką ? - mówię, a na twarzy dziewczyny pojawiają się dwie bordowe plamy, policzki jej płoną ze wściekłości. Za nim zdążam się zorientować jej dłoń unosi się do góry i jestem pewna że spotka się z moim policzkiem, jednak tak się nie dzieję. Jack stoi nad nami i trzyma jej rękę w stalowym uścisku, kilka centymetrów od mojej twarzy.

- Natalie wyjdź - mówi tylko, ale jego oczy wyrażają stanowczość. Są ciemne, wręcz granatowe.

- No chyba sobie żartujesz - prycha - Jeszcze będziesz jej bronić ?!

- Nie będę się powtarzał - Jack zdążył puścić, już rękę Natalie, jak się dowiedziałam. Teraz stoi oparty o blat, z założonymi rękami. Kosmyki włosów opadają mu na czoło, a mięśnie jego szczęki kurczą się i zaciskają. Natalie mrozi go wzrokiem, ale w końcu odwraca się i kręcąc biodrami znika za drzwiami. Przenoszę wzrok na Jacka, który przeczesuje ręką włosy. 

- Umiem się sama bronić - odzywam się pierwsza i patrzę, jak w kilku zwinnych krokach jest już przy mnie. Stoi na przeciwko mnie i uśmiecha się krzywo.

- W to nie wątpię - odpowiada - Nie chciałem po prostu byś zabiła ją spinką do włosów - to mówiąc sięga mi ponad głowę i jednym, płynnym ruchem wyjmuję cienką jak szpikulec, długą wsuwkę z moich włosów. Grube pukle opadają mi na ramiona - albo czymś innym, co wpadłoby ci do rąk.

Nie mogę się nie roześmiać. Wybucham szczerym śmiechem, a na ustach blondyna pojawia się pół uśmiech.

- Ale uważaj na Natalie, potrafi być niezłą suką - mówi i nagle jest zbyt blisko mnie. Zakłada mi kosmyk niesfornych włosów  za ucho, a moje serce mimowolnie przyśpiesza. Jego ciepły oddech owiewa moją szyję i nagle jego usta znajdują się na moich. Ma ciepłe i miękkie wargi, jednak nie mogę oddać pocałunku. Szybko się odsuwam.

- Szkoda, że co by się nie stało i tak zawsze wybierzesz jego - mówi jeszcze,a później znika.

Zawsze wybierzesz jego, to prawda. Nie mogłam zaprzeczyć, bo wybrałabym Rusha, kocham go. Tylko dlaczego nadal go nie ma ? W moim sercu pojawia się niepokój, a co jeśli nigdy mnie nie odnajdzie ? Co jeśli zrezygnował ? Szybko jednak odsuwam tę myśli na bok, tłumacząc sobie, że wszystko będzie dobrze. Rush już niedługo mnie stąd wydostanie. Tak bardzo chcę go zobaczyć.



///

Hej hej miłego jesiennego dnia ;)

Wasza Leanshidee ;*

Lost keyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz