Fuck what I said

1.9K 72 17
                                    

Przejechałam dłońmi po czarnym materiale bluzki i po raz ostatni przejrzałam się w lustrze. Ciemne włosy spływały falami po moich plecach, łaskocząc mnie przy tym delikatnie ,w odkrytą miejscami skórę. Przeczesałam palcami grube pasma, czując między koniuszkami każdy włosek. 

Kiedy wyszłam na ulicę Jeff już czekał na mnie, ubrany w czarny motocyklowy strój stał, oparty o motor. Motor, którego nigdy wcześniej nie widziałam i o którym nigdy mi nie wspominał.

- Nie mówiłeś, że masz to coś - powiedziałam, gdy stając na czubkach swoich palców pocałowałam go w policzek, na przywitanie.

- Bo nigdy nie pytałaś - odpowiedział i siadł na skórzanym siedzeniu.

- Będziesz się ścigał ? - to pytanie najbardziej mnie nurtowało, odkąd tyko go dziś zobaczyłam.

- To nie dla mnie - wzruszył ramionami i odpalając silnik, który zawarczał powiedział - Wskakuj, chyba że wybierasz spacer.

Nie trzeba mi było dłużej powtarzać, dlatego przerzuciłam jedną nogę i oplotłam ramionami brzuch blondyna, a po chwili czułam już jak świszczący wiatr rozwiewa moje włosy , w każdą stronę.

Motor zatrzymał się z piskiem opon, na starym opuszczonym moście, gdzie tłoczyło się już sporo osób. Podeszłam do Alison i Lucy stojących przy chłopakach. I szczerze, ani trochę nie spodziewałam się, że ujrzę ją tu dziś. Mam oczywiście na myśli Alison, bo Lucy choćby miała poruszyć niebo i ziemię, była by tu.

- Nie mówiłaś, że będziesz - stanęłam obok niej i zaczęłam się rozglądać w około, patrząc po niezliczonej ilości nieznajomych twarzy. Powietrze co rusz przeszywał świst i warkot silników. Zarówno zawodników, którzy liczyli dziś na wygraną, jak i zwykłych obserwatorów takich, jak my.

- Jestem w ciąży, nie w zakonie. Odpoczywać będę na starość, a dopóki młody nie urósł  na tyle, że jestem w stanie sama zawiązać sama sobie sznurówki ,mam zamiar korzystać z tego - odpowiedziała ze śmiechem, a ja jedynie pokiwałam głową na znak zgody.

Po kilkunastu minutach patrzenia na kolejnych zawodników razem z Lucy, postanowiłyśmy udać się po jakieś piwo,przepychając się między ludźmi.

- Dzisiejszy wyścig odbędzie się z balastem ! Zawodnicy bierzcie swoje dziewczyny i ruszajcie na miejsca ! - chłopak z dredami, który trzymał mikrofon oznajmił, przez co prawie każdy umilkł słuchając.

Właśnie wracałyśmy na miejsca, gdy przed nami zahamował motor, który poznałam od początku. To z nim wracałam tamtego dnia i to, jak założyłam wtedy był Rush. Ale czy aby na pewno ? Kierowca wyciągnął prawą dłoń w rękawicy motocyklowej, a ja popatrzyłam zdezorientowanym wzrokiem, na stojącą obok Lucy.

- On chce, żebyś jechała z nim w wyścigu - powiedziała, a za nim ja zdążyłam jakkolwiek zareagować przyjaciółka popchnęła mnie w stronę motoru, tak że dla równowagi chwyciłam dłoń motocyklisty. Teraz już nie było odwrotu, ale przecież ja nie chciałam brać w tym udział. Gdy stanęliśmy na linii mety, moje serce biło niewyobrażalnie szybko i dodatkowo  przyśpieszyło, gdy zobaczyłam stojącego niedaleko mnie Rusha. Trzymał kask, a w około jego białego ścigacza, tłoczyło się sporo ludzi. Skoro on stał tam ,to z kim do cholery jechałam ja ?


***

Pierwszy szok wymalowany na jego twarzy, gdy nasze oczy spotkały się ze sobą zastąpił po chwili wyraz całkowitej obojętności. Zanim jednak twarz Rusha zmieniła się na całkowicie oschłą i niewyrażającą dosłownie nic, zdążyłam zauważyć, jak prawie niewidocznie kręci głową. Tak jakby chciał powiedzieć, że nie powinnam tego robić. I sama doskonale o tym wiedziałam, ale nie mogłam się już teraz wycofać. Zresztą kim on był mówiąc mi co mam robić, skoro sam kazał mi się usunąć z jego życia? Mogę jechać w wyścigu z kim chcę, chociaż cholernie boję się kim jest facet który siedzi przede mną. Raz kozia śmierć pomyślałam i potrząsnęłam ramieniem, ubranego na czarno motocyklisty. Ku mojemu zaskoczeniu, zsiadł on z motoru i jednym zwinnym ruchem ściągnął z siebie kask. 

- J-a-ack - prawie pisnęłam z zaskoczenia wypowiadając imię chłopaka.

- We własnej osobie skarbie, ciebie też miło widzieć - powiedział, po czym pochylił się nade  mną, całując mój policzek. I właśnie wtedy to poczułam, palący wzrok na moich plecach.

- Peterson - głęboki męski głos, sprawił że obydwoje wyprostowaliśmy się, patrząc na stojącą przed nami postać ciemnowłosego. Nie mogłam robić nic innego , jak wpatrywać się w niego, z  niedowierzaniem. Byłam zła, zezłoszczona, zdezorientowana, tym co wokoło mnie się działo i do tego bałam się tego cholernego wyścigu.

- Walker - Jack zesztywniał przy moim boku i razem z Rushem zaczęli się mierzyć spojrzeniami. I już wtedy zorientowałam się, że ci dwaj nie przepadają za sobą - Nie wiedziałem, że się ścigasz.

- Nie wiesz dużo rzeczy o mnie - wzrok Rusha zjechał na moją twarz, a ja poczułam jak momentalnie zasycha mi w gardle. Po chwili jednak wrócił spojrzeniem na twarz Jacka.

- Zapomniałem was poznać. To jest ...- zaczął niebieskooki, ale Rush wszedł mu w zdanie, nie dając tym dokończyć wcześniej wypowiedzianych słów.

- Znamy się - Jack spojrzał na mnie ze zdziwieniem i czymś takim, jakimś błyskiem w oku, którego nie byłam w stanie określić.

- Ciekawe - właśnie wtedy rozległ się głos z mikrofonu, informujący, że zawodnicy mają się ustawić na linii startowej. Rush odwrócił się z zamiarem odejścia, zanim jednak to zrobił pochylił się nade mną prawie nie zauważalnie i tak, aby Jack nie słyszał powiedział jedno, głupie zdanie.

- Nie powinnaś tego robić.

- Przygotuj się na porażkę Walker - Jack usiadł za kierownicą i krzykną za oddalającym się już powoli Rushem.

- Zobaczymy - ten odpowiedział tylko tyle, po czym zajął swoje miejsce, a przy nim dziewczyna z gołębimi włosami. Skądś znałam tę twarz, ale nie mogłam sobie przypomnieć. Poczułam, jak coś ukuło mnie w środku, jednak nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Robiłam to co robiły inne dziewczyny. Pasek, potrzebny był mi pasek. Ściągnęłam go z czarnych szlufek swoich jeansów i patrząc na siwowłosą, obserwowałam jej ruchy. Tak jak pozostałe najpierw zakręciłam paskiem nad głową, a następnie przypięłam się nim do torsu Jacka. 

- Nie bój się mała, wygramy to - tylko tyle zdążyłam usłyszeć, zanim siła uderzeniowa targnęła mną do przodu. Pędziliśmy, a obok widziałam innych, ale wiatr szczypał mnie  w oczy. Zagryzłam wargi, by nie krzyczeć, choć była to jedyna rzecz na jaką miałam teraz ochotę. Chciałam by skończyło się to jak najszybciej, chociaż nie sądziłam że zakończy się to tak.

Gdy usłyszałam syreny policyjne zaczęłam niespokojnie kręcić głową. Wszytko działo się tak szybko, ludzie zaczęli uciekać we wszystkich kierunkach. Jack raptownie skręcił i wtedy zobaczyłam wjeżdżający w nas inny motor. Zacisnęłam powieki, czując jak moje ciało upada na zimny asfalt. Gdy je otworzyłam, poczułam ból rozrywający moja nogę, motor przygniatał ją, a ja byłam pewna, że to już koniec. Jack leżał kilka metrów dalej i się nie ruszał, wszędzie walały się jakieś części i widać było krew, która była też moja. Jakiś samochód zatrzymał się z piskiem opon, z jego wnętrza wyszło dwóch mężczyzn, którzy wciągnęli nieprzytomne ciało Jacka na tylne siedzenie i odjechali. Czy on żył ?  Odchyliłam głowę, czując jak moje powieki staja się coraz bardziej cięższe i cięższe, chciałam by to wszystko już się skończyło. Ale czyjeś szarpiące moje ramiona dłonie, nie pozwoliły mi całkowicie odpłynąć.

- Silver słyszysz  mnie ? Silver nie odpływaj, nie zamykaj oczu - miałam wrażenie, że to sen, że on pochylający się nade mną to sen. Ale gdy uwolnił moją nogę spod przygniatającego ją ciężaru, otworzyłam szerzej oczy i zobaczyłam jego. Rusha, który niósł mnie teraz na rękach.

- Ale przecież mówiłeś, że mamy trzymać się od siebie z dala - wychrypiałam, czując jak bardzo mam sucho w ustach.

- Pieprzyć to co mówiłem.


/////

Hejka kochani ;) Ten rozdział kosztował mnie dużo, oj dużo, ale jest :D ! Mam nadzieję, że się podoba ;)

Nie wiem, jak wy ,ale ja tam lubię tego Jacka :D 

Komentujcie i zostawiajcie po sobie gwiazdki, jest mi wtedy bardzo miło i o wiele lepiej mi się pisze :D <3

Miłej niedzieli i resztki wakacji :D

Wasza Leanshidee ;)

Lost keyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz