3. Pytasz: Dlaczego tak dużo się zmieniło...

Start from the beginning
                                    

– Pójdę z nim pogadać – mruknął, a Isaac uśmiechnął się pod nosem.

Lahey dostrzegał to, jak Hale zmienił się od czasów tej przeprawy z czarownicą i chociaż starszy wilkołak mu się do niczego nie przyznał, domyślił się, co się wtedy wydarzyło. Chciałby jakoś pomóc Derekowi, szczególne biorąc pod uwagę, że ostatnio coś się działo ze zdrowiem Hale'a. To nie były jakieś wielkie zmiany: częściej bywał zmęczony czy senny. Tak naprawdę potrzebował co najmniej dwie godziny snu więcej niż dotychczas. No i Isaac parę razy słyszał odgłos wymiotowania, co prawda parę razy to był Stiles i w tym wypadku mogłaby być to niestrawność czy stres związany z chwilowym uwięzieniem. Jednak raz czy dwa zdarzyło się to też Derekowi, a Lahey był przerażony, bo wilkołaki podobno nie chorują na ludzkie choroby i bardzo się bał, że to jakaś klątwa albo coś innego, co zabija Dereka...

Może przez oddanie statusu alfy coś się z nim stało i teraz jego organizm nie dawał sobie rady z wilkiem? Takie i inne niepokojące wizje nawiedzały blondyna. Parę razy próbował zacząć jakoś temat, bo nie chciał dalej snuć domysłów, ale zawsze rozmyślał się pod twardym spojrzeniem bruneta. Musiał coś zrobić, bo jeszcze trochę, a zwariuje z niepokoju. Gdy w końcu znalazł rodzinę, w której dobrze się czuł, nie miał zamiaru pozwolić na utratę chociaż jednego osobnika ze stada. Nie miał tu na myśli tylko wilkołaków, ale też pozostałych – Stilesa czy jego ojca, który prawił im kazania po równo, jakby obaj byli jego rodzonymi synami. Melisę, matkę Scotta, która cały czas podrzucała mu jakieś ciekawe książki czy własnoręcznie zrobione szaliki. Dlatego Isaac był bardzo zdeterminowany, aby dowiedzieć się, co dolegało Derekowi, bo to jemu zawdzięczał wszystko i wszystkich.

Stwierdził, że zapytanie Deatona nie było złym pomysłem.

Kiedy Hale wyszedł po schodach na piętro, a chwilę później zniknął w pokoju Stilinskiego, Isaac zgarnął ze stołu kluczyki od Camero, a z wieszaka swoją kurtkę. Ruszył, zanim Derek zdążył zarejestrować jego nieobecność i to, że Lahey pozwolił sobie pożyczyć jego ukochany samochód.

***

Derek nieszczególnie wiedział, jak miał zacząć rozmowę ze Stilesem. Jeśli o niego chodzi to najchętniej zostawiłby wszystko tak jak jest. Wolałby, żeby nastolatek siedział bezpieczny w jego domu, ale zdawał sobie też sprawę, że Stiles potrzebował czasami od niego odpocząć. Buntownicza natura Stilinskiego nie pozwoli mu usiedzieć zbyt długo w miejscu. To cud, że wytrzymał aż tyle. Hale wiedział jednak, że jeśli nic się nie zmieni chłopak spróbuje wszystkiego, nawet najgłupszego i najbardziej szalonego sposobu, żeby tylko wydostać się z zamknięcia. Dlatego niechętnie, ale jednak musiał pozwolić mu na odrobinę swobody. Nie miał jeszcze pojęcia, co zrobi za dwa miesiące, kiedy to zacznie się rok akademicki. Z tego, co mówił mu Scott, Stilinski dostał się na Columbię, a Nowy York trochę przerażał bruneta. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek chociażby pomyśli o ponownym zamieszkaniu w tym hałaśliwym miejscu, jakim był NY. Wiedział jednak, że dla młodszego to spełnienie marzeń i że sam Stilinski idealnie pasował do tego miasta. Był on tak samo żywy i pełen kolorów jak Nowy York. Po cichu rozważał wyprowadzkę razem ze Stilesem, ale najpierw musiał jakoś odkręcić działanie czaru albo po prostu powiedzieć młodszemu o tym, co się wydarzyło, a przede wszystkim o swoich uczuciach. Tylko jak miał to zrobić, skoro nawet w myślach go to przerażało. Jednak kiedy wszedł do sypialni Stilesa, nigdzie go nie widział, ale z łazienki słychać odgłos wymiotowania i Dereka oblały zimne poty, bo pomimo jego ochrony młodszemu coś dolegało. Bez pukania wślizgnął się do pomieszczania i od razu jego wyczulony nos zaatakował ostry, nieprzyjemny zapach. Stilinski siedział obok toalety, na jego czole zebrało się kilka kropel potu, a na dodatek był blady jak śmierć i oddychał ciężko.

The witch with a sense of humor.../ SterekWhere stories live. Discover now