Rozdział 15 "Wyrzuty sumienia"

65 5 0
                                    

*Zmiana czasu z teraźniejszego na przeszły*

Cały dzień w szkole zleciał mi nawet szybko. Luke cały czas chciał ze mną rozmawiać ale ja nie chciałam. Mam go dosyć. Jego i jego kłamstw. I tak pewnie będę musiała się z nim spotkać. Mieszkamy w tym samym mieście więc wcześniej czy później i tak się spotkamy. Ale narazie będę go omijać szerokim łukiem.
Wyszłam ze szkoły i ruszyłam w stronę mojego domu. Muszę przyszykować się do korepetycji. Przez tego dupka nie będę olewała lekcji. Do domu doszłam szybciej niż się tego spodziewałam z czego byłam troche zdziwiona. Nowy rekord? Spakowałam się i zjadłam na szybko. Trochę się obawiam pójścia na korepetycje ale nie mogę przecież przez tego idiotę nie iść. Nauka jest ważniejsza od niego. Tak wiem to chore mówić coś takiego ale co ja poradze?

~*~
Zapukałam do drzwi i czekałam jak Liz otworzy drzwi. Gdy drewniana powłoka się otworzyła wstrzymałam oddech. Luke. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam pewnie na niego.
-Jest twoja mama?-spytałam poprawiając torbe na ramieniu.
-Tak. Jest w salonie-wzruszył ramionami i mnie wpuścił do środka. Weszłam bez zawahania i od razu pokierowałam się do salonu. Nie było w nim nikogo. Co jest? Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się przodem do Luke.
-Więc jest w salonie tak?-spytałam zakładajàc ręce pod piersiami.Podszedł blisko mnie. Za blisko.
-Słodko wyglądasz jak się złościsz-uśmiechnął się szeroko,a ja wywróciłam oczami. Nie posikaj się z tej słodkości.
-Och daj spokój Hemmings. Gdzie jest twoja mama?-spytałam z irytacją w głosie. Czemu musiałam się w nim zakochać? Tak przyznaje się sama przed sobą, że coś do niego czuje i to nie jest zauroczenie. To jest coś większego.
-Nie ma jej. Kazała ci rano przekazać, że nie będzie jej bo jedzie do kuzynki-wyszczerzył sie,a ja wystawiłam ręce jakbym chciała go udusić ale był za wysoki i stał troche za daleko. Dupek! Wyminęłam go ale nie dane było mi daleko dojść bo zatrzymał mnie łapiąc za łokieć.
-Porozmawiajmy prosze. Przynajmniej daj mi wytłumaczyć,a potem zrobisz co zechcesz-powiedział patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Ugh!
-Okey-westchnęłam zrezygnowana. Jemu nie da się sprzeciwić. Puścił mnie,a ja za to poszłam usiąść na fotelu. On za to zajął miejsce na fotelu. Patrzył się na mnie uważnie lecz ja odwróciłam wzrok. Jego wzrok był przytłaczający.
-Nie wytrzymałbym dłużej. Nie umiem bez ciebie żyć. Jesteś mi potrzebna ale nie chodzi mi o TO. Chodzi mi o to byś była. Dzięki tobie wszystko co robie nabiera sensu-wywróciłam oczami sama nie wiem czemu. Taki odruch-Wiem, że mi nie wierzysz po tym wszystkim ale mówie prawde. Pieprze innych, mam gdzieś co inni powiedzą.-podszedł do mnie i przede mną uklęknął-Kocham cię najmocniej na świecie. Nie każ mi cierpieć. Proszę pozwól mi to wszystko naprawić-powiedział,a ja widziałam w jego oczach szczerość. Może na prawde się zmieni? Może na prawde mnie kocha?
-Zgoda ale pod jednym warunkiem-uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Zrobie wszystko-powiedział szybko,a ja szerzej się uśmiechnęłam.
-Nie pozwolisz mi cierpieć-odparłam
-Obiecuje-szepnął i mnie pocałował. Nie sprzeciwiałam się. Oddałam pocałunek,a on go jakby nigdy nic pogłębił go. Może to się uda?

~~~~~~~~~~
Krótki i pewnie z masą błędów ale pisałam na szybko. Mam nadzieje, że wam się chociaż troche spodoba.
Kocham was🖤

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 29, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

TUTORIAL | L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz