Rozdział 8 "Pierdol się Hemmings!"

460 37 0
                                    

Jesteśmy już tutaj z jakieś dwie godziny. Nadal sądzę, że tu nie pasuję ale Luke cały czas mi wybija tą myśl z głowy.  Od kąd dowiedział się o moich rodzicach zupełnie się zmienił. Dziwne. Może mi współczuje? Nie no wątpię.

Siedzimy na trawie i pijemy piwo. Nie lubię zbytnio pić ale raz można zrobić wyjątek c'nie?

-Nie wiem jak wy ale ja już skończyłem-mówi Michael bo tak ma na imię chłopak w różowych włosach.

-Ja też skończyłem-oznajmia Luke i Calum równocześnie. LoL czyli tylko ja i Jack nie wypiliśmy. Jack to taki blondyn, który jest przezabawny i nie wiem co on tutaj robi. W sensie jak on może być w grupie z tymi niegrzecznymi? Po chwili widzę jak trójka chłopków co już wypiła swoje piwa biorą następne. Jak będą wstawieni to ja się wynoszę. Nie mam zamiaru wysłuchiwać ich jak są wypici.  Otwierają butelki i zaczynają pić. Patrzę na moją butelkę i cicho wzdycham. Gdyby moi rodzice żyli pewnie by mnie tutaj nie było. Fajnie mieć rodziców. Każdy twierdzi, że jak nie ma rodziców to jest high life. Guzik prawda! To jest najgorsze co mogło być. Nie mieć rodziców.  To tak jakbyś nie miał połowy siebie. Wiem dziwnie brzmi ale ja tak się czuję. Jakbym nie miała połowy siebie.

-Cat może jeszcze jedno?-pyta się mnie Luke,a ja patrzę na swoją butelkę i teraz zauważam, że już nic nie mam.

-Nie dziękuję-zmarszczyłam nos.

-Oj nie daj się prosić-nalega,a ja w myślach liczę do 10

-Luke jak nie chce to nie zmuszaj jej-wspiera mnie Jack,a ja od razu posyłam mu ciepły uśmiech, który odwzajemnia.Wpatruję się tępo w trawę. Ciekawe co robi Ashton? Gdy tak pomyślę o tym ile dla mnie Ash zrobił dla mnie to w głowie się nie mieści. Przecież on jest takim jakby moim bratem za, którego bym życie oddała. Cieszę się, że go poznałam wtedy przed domem. To było najlepsze spotkanie w moim życiu. Od tamtego czasu zadaję się z Ashton'em. Wszędzie jesteśmy razem. Do szkoły też zapisywaliśmy się razem. W sumie czego my nie robimy razem? O już wiem czego nie robimy razem! Nie chodzimy razem do toalety! Gdybym teraz była w szkole to pewnie bym teraz z nim się wygłupiała albo bym teraz pewnie zaznaczała w książce od matematyki zadania na moje korepetycje. Właśnie korepetycje!

-Luke!-mówię szybko i nie zapanowałam nad tonacją głosu.

-Czego?!-warczy odwracając się w moją stronę. Trochę się przestraszyłam go. Milczałam przez to, że zobaczyłam jego ciemne oczy.  Nie były już koloru błękitu,a ciemne jak węgiel. Tak bardzo go wkurzyłam? Odsunęłam się od niego,a on od razu złapał mnie za nadgarstek.

-Gadasz, kurwa, czy nie?!-znów podnosi ton głosu,a ja panikuję. Nie lubię jak ktoś na mnie krzyczy. W sumie kto lubi jak ktoś na niego krzyczy? Nikt.

-No bo dziś muszę iść do twojej mamy-mamroczę cicho.

-A po co?!-cały czas krzyczy,a ja mam ochotę mu zatkać usta czymś by nie krzyczał. Czy on nie może zapytać się spokojnie?

-Bo przecież mam korepetycje-mruczę

-To ty taka głupia jesteś?!-zaczął się śmiać,a z nim Calum i Michael. To nie było miłe. -Ja pierdole chodzi do mojej mamy by ją uczyła matematyki,a chodzi do liceum! Nieuk kurwa!-z każdym jego słowem coraz bardziej miałam ochotę płakać.

-Pierdol się Hemmings! Nie zmieniłeś się! Jesteś tak samo chuja warty jak kiedyś!-wydzieram się na niego wstając.

-Ja przynajmniej mam się z kim pierdolić nie to co ty! Ciebie nikt by nawet patykiem nie dotknął!-krzyczy,a ja mam w oczach łzy. Nie wytrzymuję i uderzam go z pięści w polik i odchodzę. Jak on mógł powiedzieć?! On się nigdy nie zmieni. Po chwili czuję jak ktoś mnie trzyma za nadgarstek Odwracam się i widzę Luke, który aż kipi ze złości. Oops! Jest źle!

-Nikt nie będzie mnie bił-syczy przez zaciśnięte zęby i ściska mi mój nadgarstek.

-Zostaw mnie! To boli!-krzyczę i zaczynam się wyrywać ale na marne. Po chwili koło mnie stanął Jack.

-Puść ją!-warczy Jack,a ja patrzę na Luke i czekam  aż mnie puści z uścisku. Coś mi się zdaje, że będę miała tam siniaka. Luke piorunuje Jack'a spojrzeniem i mnie puszcza, mówiąc po cichu "suka". Od razu wtulam się w klatkę piersiową blondyn. Mocno mnie przytula, a ja pozwalam moim łzą spływać po moich policzkach i na bluzę Jack'a. Staliśmy tak z chyba 5 minut aż się nie "uspokoiłam". Poszliśmy w stronę auta blondynka. Chcę o tym zapomnieć. Chcę zapomnieć o Hemmings'ie. Wsiadam do auta i zapinam pasy. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Gdy ruszyliśmy ja zamknęłam oczy i oparłam głowę o oparcie. Może uda mi się usnąć. Po 5 minutach udało mi się usnąć. Na szczęście...


~~~~~~~~~~~~~~~~~'

Hejo miśki!

Przepraszam za długą nieobecność ale nie miałam weny. Przepraszam was

Przepraszam za błędy!

Mam nadzieje, że wam się podoba rozdział

Ily miśki <3


TUTORIAL | L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz