Było tam nawet dużo osób. Nie czekaliśmy długo bo za parę minut potem przyjechał BUS. Nie pomiescimy się tam wszyscy. Oczywiście zanim się zorientowałysmy reszta osób weszła do busa... Weszliśmy do busa a kierowca powiedział że jest tyko 3 miejsca i dla jednej z nas nie będzie miejsca. Staliśmy jak słup. Postanowiłam że to ja się poświęce i nie pojadę tym busem tylko następnym. Dziewczyny mi podziękowały a ja wyszłam z busa. Następny bus jest dopiero o 10 rano. No super co ja zrobię do rana. Nie oczekiwanie zadzwonił mi telefon. To był mulciak
- Księżniczko co się nie odzywasz..
- Nie mów tak na mnie.
- Co taka ostra.. Coś się stało?
- Tak nie było miejsca w busie i muszę czekać aż następny przyjedzie a on będzie dopiero rano.
- to czemu nie nie mówisz. Przecież ja cię mogę zawieść akurat z merganim dziś wyjeżdżamy. Gdzie jesteś zaraz będziemy.
- Nie poczekam do rana.
- No co ty chcesz się przeziębic? O nie.. Zaraz po ciebie przyjedziemy tylko mów gdzie
- Nic mi nie będzie.
- Nic ci nie będzie jak z nami pojedziesz. Przecież nic ci się nie stanie. Proszę
- Dworzec. Masz 10 minut. Potem sobie idę.
- Zaraz będę. Stój i się nie ruszaj
Rozdział nie sprawdzany. Będą błędy.
Dzięki za przeczytaliscie
YOU ARE READING
Monotonia // M.Rychlik [END]
FanfictionPo chwili usłyszałam że ktoś siada obok mnie. Zamarłam. To był Multi. Ten śliczny niebiesko oki brunet z zajebista grzewczą.