5

737 43 2
                                    

William
Od tamtego dnia minął tydzień. Już niedługo Halloween. Ojciec jak dotąd nic nie wspominał o wampirach. Jednak on coś knuje. Od rana nie wychodzi z gabinetu, zupełnie jak by się na coś szykował.
- Dzień dobry, kochanie.
- O Nathaniel. Nie zauważyłem jak wpadłeś.
- Dostałem się przez okno.
Mówiąc to ukazał mi swoje śnieżno białe kły. Jego oczy lekko iskrzyły sie błękitnym blaskiem. W takim stanie wygląda zniewalająco.
- Nie boisz się mnie. - zapytał z ciekawością w oczach
- Czemu pytasz. Nie mam powodów żeby tak było. Jesteś zbyt delikatny.
- Za dwa dni Halloween.- powiedział ze smutkiem u głosie
- Ej nie smutaj. Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę Cię skrzywdzić.
W Halloween wampiry są łatwy obiektem polowań. Są osłabione i jednocześnie niebezpieczne.

Nathaniel
Nie chcę nikogo skrzywdzić. W ten dzień stajemy się słabi ale tylko psychicznie. Łatwo wtedy sprowokować atak, tego się obawiam, że zabije niewinną osobę.
Nagle mój ukochany złożył na moich ustach pocałunek. Wiedział do czego zmierzał ale nie mogłem.
- Will, nie teraz. Proszę - na moje słowa spojrzał z żalem w oczach i jednocześnie zrozumieniem.
- Poczekam, jak będziesz gotowy.
Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Stopniowo go pogłębiając. Badał językiem moje podniebienie i policzki. Mruczałem z zadowolenia.
- Myślisz, że twój ojciec szykuje coś. - mruknąłem jednocześnie wtulając się w niego.
- Tak. Ostatnio jest jakiś dziwny. Niedługo spróbuje ruszyć do gry. Nie martw się nie zostawię Cię.

OstatniWhere stories live. Discover now