06

2.2K 189 68
                                    

*kolejny dzień rano*

- Jak mogłaś?! Jak!!? Czy ty w ogóle rozumiesz jak ja się czuję?

- Szczerze, to mało mnie to obchodzi - odparłam mojej siostrze, która od kiedy zobaczyła mnie z Akashim ciągle się nas czepiała.

- Obchodzą Cię tylko jego pieniądze - ciągnęłam. - Masz gdzieś jego uczucia - mówiłam spokojnie dalej, chociaż serce mi pękało na samą myśl, że mój przyjaciel miałby tkwić z tą materialistką przez resztę życia.

- Bo one mi się należą - wysyczała Mei przez zęby - I nic ci do nich - była coraz bardziej zła. Już miałam znowu na nią naskoczyć, gdy do pokoju wszedł Seijūro (swoją drogą czy on nie wie, że najpierw się puka?) Przystanął zdezorientowany i spoglądał to na mnie to na moją siostrę, która wyglądała tak jakby była w stanie mnie zamordować.

- Co się tu dzieje? Mei? Alisa? - spojrzał na mnie.

- Nic skarbie - zagruchała Mei.

- Zamknij się - odezwał się do niej Akashi.

- Co takiego? - odparła oburzona siostra.

- To co słyszałaś. Nic nie rozumiesz, NIC ci się nie należy - odparł wściekły. W sumie to mu się nie dziwię, też bym nie chciała być rąk traktowana. Potem zwrócił się do mnie - idziesz Alisa?

- Tak, tak - odpowiedziałam cicho i wyszłam z pokoju.

- Pożałujesz szmato - wysyczała za mną.

Akashi prawie biegł. Przez całą drogę do szkoły milczał. Wbiegł na dach. Ja oczywiście za nim.

- Jak ona mogła? - powiedział wściekły, ale zaraz potem osunął się po ścianie wejścia na beton.

- Akashi...

- Nic nie mów. Ona przegięła. Miałem nadzieję, że chociaż mnie lubi... Łudziłem się.

- To nie twoja wina. Mei już taka jest. - próbowałam go pocieszyć, ale na nie wiele to się zdało. Nie wiedziałam, że aż tak to się na nim odbije. Spojrzał na mnie.

- Wiesz, gdy dowiedziałem się, że moja przyszła żona ma na nazwisko Shimizu od razu pomyślałem o tobie - uśmiechnął się - głupie, prawda? - tego się nie spodziewałam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Niespodziewanie Akashi przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam mu na kolanach po czym wpił się w moje usta. Jego wargi były takie ciepłe i miękkie.. ale, ja.. nie powinnam. Wstałam z jego nóg i przez chwilę patrzyłam mu w oczy, mogłam w nich zobaczyć jak bardzo go zraniłam taką reakcją, ale nie potrafiłam inaczej. Odwróciłam się po czym ruszyłam w drogę prowadzącą do klasy. Usiadłam w ławce rozmyślając o tym co przed chwilą zaszło między mną a Akashim. On mnie pocałował. ON MNIE POCAŁOWAŁ. Dlaczego? Z pragnienia pocałowania kogokolwiek i wypadło akurat na mnie? Czy to była odskocznia? 

Zaczęła się lekcja, ale ja nie mogłam się na niej skupić. Spojrzałam w bok spoglądając na miejsce, które zazwyczaj  zajmował czerwonowłosy, a teraz było puste. No bo po co przychodzić na lekcje.. Westchnęłam cicho i postanowiłam zająć się wybieraniem liceum, z którym nasza drużyna mogłaby zagrać mecz towarzyski. Ostatecznie zdecydowałam się na Akademię Too, nie umiałam powiedzieć czy to, dlatego że jest tam Momoi czy też dlatego iż miałam nadzieję, że uda im się pokonać Akashiego. Po lekcjach zadzwoniłam do ich trenera, który prawie natychmiast się zgodził. Zostało już tylko poinformowanie chłopaków co zrobiłam za pomocą pana Shirogane.

Zdziwiło mnie to, że przez cały tydzień Seijūro zachował się tak jakbym była powietrzem. Dlatego ja też postanowiłam go ignorować, przecież nie będę za nim biegać jak jakiś pies... Nie to co Mei, wychodzi na to, że się pogodzili, a mi nic do tego.

Szliśmy z całą drużyną do budynku Akademii Too. Zauważyłam, że Rakuzan jest dość pewne zwycięstwa. Gdy byliśmy na sali gimnastycznej rozglądałam się dookoła szukając Momoi. Kiedy dziewczyna mnie zobaczyła krzyknęła na całą salę: "Alisa!!" I rzuciła mi się na szyję. Uściskałam ją po czym w końcu mnie puściła (a już myślałam, że umrę poprzez uduszenie) Po chwili usłyszałam za sobą charakterystyczny głos mojego kolegi.

- Cześć karzełku - odwróciłam się do niego, a jego wzrok natychmiast powędrował na mój biust. Zagwizdał z uznaniem - Widzę, że piersi ci urosły - nic się nie zmienił. Na komentarz Aomine mentalnie przybiłam sobie facepalm'a. Mogłam się spodziewać, że nasza rozmowa będzie tak wyglądała. Posłałam mu zirytowane spojrzenie, na które tylko wywróciłam oczami i się uśmiechnął. 
- Muszę wracać do drużyny - mruknęłam pod nosem po czym zaczęłam się kierować w stronę Akashiego, który ku mojemu zdziwieniu uważnie mnie obserwował, ale gdy zauważył, że się na niego patrzę od razu odwrócił wzrok. Zrezygnowana usiadłam na ławce obok trenera i obserwowałam przeciwną drużynę, która właśnie się rozgrzewała.

- Wolałbym, żebyś to na mnie patrzyła - szepnął ktoś przy moim uchu. Szybko spojrzałam za siebie i zobaczyłam Seijūro, chłopak mrugnął do mnie po czym odszedł. Wow.. kto by pomyślał, że to będą pierwsze słowa jakie do mnie powie po tygodniu ciszy. Prychnęłam i wróciłam do przeglądania papierów.

Niedługo potem mecz się rozpoczął. Po pierwszej kwarcie wygrywaliśmy 44 do 22, a myślałam, że Aomine jest w stanie pokonać Imperatora. Zdecydowanie ta gra była nudna, przeciwnicy czeronowłosego bali się do niego podejść, co dla mnie było po prostu żałosne. Poza tym wszyscy byli od niego wyżsi. Myślałam, że znają już jego siłę.. Dlaczego oni boją się tego kurdupla? Mało brakowało bym zaczęła wspierać drużynę Akademii Too. Zrezygnowana patrzyłam jak coraz bardziej się pogrążają. Ostatecznie wygraliśmy 126 do 98. Właśnie żegnałam się z Momoi, gdy ktoś pociągnął mnie za sobą.

O nie, pomyślałam, bo przed oczami stanęła mi Mei. Ale tym razem był to Aomine. Był wyraźnie wściekły. Chwycił mnie za (no ciekawe za co?) piersi (dokładnie tak) i z całej siły przycisnął do ściany. To bolało..

- Nie interesuje mnie to ile urosły co cycki - syknął - i tak Akashi oberwie. - zaraz. Co? Czemu robi krzywdę mi, a to Seijūro ma dostać? Ludzie, macie z głową!

- Porąbało cię? Co ja mam do tego? - syknęłam przez zaciśnięte zęby.

- Wiesz.. jesteś jego przyjaciółeczką, więc przy okazji mogę się z Tobą zabawić - na jego usta wpłynął zboczony uśmiech, a on zaczął się przybliżać do mnie.

Gdy jego twarz była parę centymetrów od mojej tuż przy głowie Daikiego przeleciały czerwone nożyczki, zostawiając ranę na policzku. Zdenerwowany puścił mnie i odwrócił się by zobaczyć kto mu przerwał. Czerwone... NOŻYCZKI no tak Akashi. Jego wzrok płonąl czerwonym blaskiem.

- Aomine zostaw ją - syknął, a granatowowłosy uśmiechnął się zadziornie.

- Bo co? Taki kurdupel jak ty nic mi nie zrobi - Seijūro zrobił krok do przodu.

- Jesteś pewien? - widziałam panikę w oczach Daikiego, najwidoczniej on także się go boi.. no proszę kto by pomyślał. Mój przyjaciel podszedł do chłopaka i zbliżył nożyczki ku niemu po czym położył mu rękę na ramieniu i zmusił go bu runął na ziemię.

- Znaj swoje miejsce śmieciu - syknął i złapał mnie za rękę ciągnąc za sobą.
Nie rozumiałam co się dzieje. Nawet nie zdążyłam zareagować gdy Aomine podniósł się i ruszył na Akashiego. Widziałam jak wzrok czeronowłosego nabiera złotego odcieniu. Widziałam co to znaczy. No to Daiki ma przerąbane..

********
Ktoś to w ogóle czyta? XD

Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz