05

2.3K 166 25
                                    

To co zobaczyłam dosłownie mną wstrząsnęło. Stałam i z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy patrzyłam na scenę rozgrywającą się przede mną. Akashi i Mei obściskiwali się na jednej z ścian rezydencji. Gdy ręce chłopaka wślizgnęły się pod bluzkę mojej siostry momentalnie oprzytomniałam. Przełknęłam gule w moim gardle i przeszłam obok nich ledwo się powstrzymując przed wygarnięciem im wszystkiego. Nie sądziłam, że Mei posunięcie się do czegoś takiego, a Seijūro... cóż są siebie warci. Ciekawe czy wiedzą że jeśli za chwilę nie wyjdą to spóźnią się do szkoły, chociaż nie sądzę, żeby ich to obchodziło.

Po porannych wydarzeniach nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo. Widziałam zamrtwioną minę Yumi, ale nie chciałam mówić powodu przez który mam zepsuty humor.
Tak jak myślałam Akashi i Mei nie zjawili się w liceum. Nawet nie chcę wiedzieć co ich zatrzymało.

- Alisa, mam pomysł - powiedziała nagle Yumi.

- Huh? - spojrzałam na nią zaskoczona.

- Chodźmy na trening koszykówki! - krzyknęła, a ja aż podskoczyłam.

- Co? Co cię napadło?

- No chodź... będzie super, obiecuję - pociągnęła mnie za rękaw mundurka,  a ja wywróciłam oczami. Nie ma takiej siły, która by mnie tam zaciągnęła.

Miałam ochotę przybić sobie piątkę. W twarz. Krzesłem. Lekcje się skończyły? A my zmiarzałyśmy ku sali gimnastycznej. Kiedy Yumi wpadnie na jakiś pomysł nie da jej się od niego odciągnąć. Następnym razem od razu od niej ucieknę. Szczerze nie miałam najmniejszej ochoty by tam iść zwłaszcza jeśli jest duże prawdopodobieństwo, że ON tam będzie.

Słyszałam piski butów i dźwięki odbijania piłki. Więc trening już się zaczął... Weszłyśmy na salę i usiadłyśmy na ławkach. Zdziwiło mnie to, że nikt nam nie zwrócił uwagi. Nie przeszkadzałyśmy ani drużynie ani trenerowi. Dziwne było też to, że nigdzie nie widziałam Seijūro, a z tego co wiem jest kapitanem. Cóż, przynajmniej mogę się trochę rozluźnić.

Wyjęłam notatnik i długopis z torby po czym zaczęłam przyglądać się grze zawodników. Przez trzy lata z PC i Momio zdążyłam doskonale opanować ich umiejętności, a nawet trochę udoskonalić. Do tego dochodzi rok w Seirin, gdzie opanowałam umiejętności Aidy, Kagamiego oraz reszty drużyny. Nikt i tym nie wie, ten sekret znam tylko ja. Spojrzałam na boisko, dobrze się ze sobą zgrywali.

W zeszycie zapisywałam wszystkie dane na temat zawodników Rakuzanu jak i trening dla każdego z osobna. Nawet nie zauważyłam, że wszyscy zebrali się dookoła mnie. Przełknęłam ślinę i wstałam.

- O co chodzi? - spytałam rozglądając się nerwowo.

- Mogę zobaczyć twój notatnik? - zapytał trener Shirogane, a ja mu go podałam. Patrzyłam jak ze skupieniem przegląda zapisane przeze mnie kartki, by chwilę później oddać mi zeszyt.

- Imponujące. Skąd tyle wiesz od naszej drużynie?

- Wiele słyszałam, poza tym łatwo zauważyć takie zdolności jak i błędy, które popełniają niektórzy zawodnicy. - mruknęłam cicho zawstydzona.

- Może chciałabyś zostać naszą menagerką? - otworzyłam usta by grzecznie odmówić, ponieważ nie  chciałam spędzać więcej czasu z Akashim niż to potrzebne, ale przerwała mi czyjaś ręką zarzucona na moje ramiona, a po chwili usłyszałam dobrze znany mi głos.

- Ależ oczywiście, że nią zostanie trenerze, prawda Aliso? - zobaczyłam jak  arogancki  uśmiech wpływa na usta czeronowłosego. Wiedział, że nie chciałam robić awantury przy wszystkich, więc po prostu przytaknęłam. Jak ja go nienawidzę...

Po szkole następnego dnia, skierowałam się nie wiedzieć czemu.. no zgadnijcie.. Na dach. Usiadłam przy krawędzi tak jak wtedy, gdy spotkałam Mei. To miejsce mnie w pewien sposób uspokajało. Tym razem było cicho, ale ciemne chmury zbierały się nad miastem tak jak poprzednio. Znów usiadłam na klęczkach przy barierce. Oparłam się o nią i rozpuściłam włosy. Było mi zimno, ale czułam się tak otumaniona, że nawet nie potrafiłam założyć bluzy.. Przykryłam się więc bardzo grubym szalem i zamknęłam oczy. Usłyszałam odgłos otwierania i zamykania drzwi, a potem kroki na schodach.. Byłam święcie przekonana, że to Mei idzie mnie ochrzanić, ale myliłam się. Ktoś usiadł obok mnie.

Poczułam, że ta osoba mnie przytula. Zrobiło mi się cieplej.
- Eh Alisa.. - otworzyłam oczy i szybko odsunęłam się od niego. Czy on nie zna pojęcia "przestrzeń osobista"?

- Spadaj Akashi.

- Kiedy.. Boże jaka Ty jesteś głupia!

- Wiem, że jestem beznadziejna.. Możesz już sobie iść - znów zadrżał mi głos.

- Nie, nie mogę - on chyba też był zdenerwowany.

- Dlaczego? Po prostu wracaj do tej zdziry zwanej moją siostrą - prychnęłam i wstałam z zamiarem zostawienia go samego lecz złapał mnie za nadgarstek.

- Dobrze wiesz, że się mnie nie pozbędziesz.

- Zostaw mnie w spokoju - sygnałem przez zaciśnięte zęby.

- Zagrajmy o to - zdziwiła mnie jego pewność siebie.

- Słucham?

- Jeśli wygrasz zostawię cię w spokoju, jeśli przegrasz to już się ode mnie nie uwolnisz - uśmiechnął się złośliwie.

- Dobra - ruszyliśmy na salę gimnastyczną. 

Doskonale wiedziałam jakie są jego słabe punkty.
Rozpoczęliśmy grę. Uzgodniliśmy, że mecz potrwa 10 minut ze względu na to, że szkoła za pół godziny będzie zamknięta, a sala gimnastyczna za 20 minut. Zgodnie z zasadą grania w 2 osoby, zaczęliśmy rzucać na 1 kosz. Przez 7 minut Akashi wbił 86 punktów.  Ja również. Widziałam, jak jego spojrzenie nabiera złotego odcieniu. Dobrze ci tak, pomyślałam. W 10 minucie wyskoczyłam do góry i już unosiłam ręce, aby wrzucić piłkę do kosza i pokonać Akashiego, kiedy ten wyskoczył, wyrwał mi piłkę i sam ją wrzucił. W tej chwili zabrzmiał ustawiony przeze mnie dzwonek. Czerwonowłosy znów patrzył na mnie szkarłatnymi oczami z szerokim uśmiechem.

- Wygrałem. Wygrałem Alisa. - chciałam mu pokazać środkowy palec. Nie mogłam w to uwierzyć.. Przegrałam. Przecież nie miał za mną szans, w takim razie dlaczego? Nawet nie zauważyłam kiedy do mnie poszedł.

- Czyżby coś cię rozpraszało podczas gry? - na jego usta wpłynął triumfalny uśmiech. Prychnęłam na jego słowa i poszłam w stronę szatni by się przebrać. Teraz to na pewno się ode mnie nie odczepi. Miałam rację. Zanim doszłam do drzwi Akashi odwrócił mnie do siebie i przytulił...

- Nie mogę cię stracić, rozumiesz?

- Już dawno straciłeś.. - chciałam, aby zabrzmiało to pewnie, a tym czasem rozpłakałam się jak mała dziewczynka.

- Ciii Ali, jestem i będę, pamiętasz? - nasze wspólne motto zadziałało na mnie jak magnez. Przywarłan do Akashiego jak dawniej.. A on uspokajająco głaskał mnie po plecach.
Uśmiechnęłam się lekko, może w końcu wszystko wróci do normy. Oderwałam się od chłopaka posyłając mu ciepły uśmiech.

- Chodźmy już - powiedziałam i obydwoje zabraliśmy swoje rzeczy po czym poszliśmy do szatni.

Pierwszy raz od dawna czułam,  że jest dobrze. Czułam jak Akashi chwyta mnie za rękę. Nie odrzuciłam go. No bo po co? Ale coś mi nie grało. Kiedy.. Zanim on i Mei.. Trzymał mnie za rękę często.. Ale.. w inny sposób? A może tylko mi się wydaje? Eh jestem przewrażliwiona. Z uśmiechem na ustach wróciłam do domu, ale trochę się zdziwiłam, gdy przed drzwiami rezydencji chłopak puścił moją dłoń i poszedł i w tylko sobie znanym kierunku. Wzruszyłam ramionami, po czym ruszyłam w stronę swojego pokoju.

Zanim jednak weszłam do niego poczułam na swoim nadgarstku czyjąś dłoń, więc się odwróciłam. Przede mną stała Mei.

- Ty mała suko! - krzyknęła, a jej paznokcie wbiły mi się w skórę - Obiecałaś...

- Ha? Przecież ja i Seijūro jesteśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. - spoglądała na mnie spod przymróżonych powiek.

- Lepiej żebyś o tym pamiętała - syknęła i weszła do mojego pokoju, a ja zrobiłam to samo. A już myślałam, że nic mi nie zepsuje dnia...

Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz