Vol. 1 - Kiedy dziecka nie ma w szkole

193 27 1
                                    

Solar

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Solar

Monotonia dnia codziennego zawsze była dla mnie czymś, czego chciałam uniknąć, ale nim się obejrzałam, całe moje życie było jedynie monotonią. Codzienne powtarzanie tej samej formułki tylko dlatego, że nie chcę zawieść nikogo z mojego otoczenia zmieniło się w powtarzanie tych samych czynności dlatego, że boję się zrobić krok w prawo, kiedy zawsze stawiałam go w lewo. Tak było też tego dnia. Obudziłam się, zjadłam coś, wzięłam prysznic i kiedy już byłam w środku bycia zębów, zadzwonił telefon.
- Hszalo? - odebrałam ze szczoteczką w ustach.
- Jezu, Solar, gdzie jesteś? - moja kochana Tzuyu od rana się o mnie martwiła.
- Mychszę zfemsby - odpowiedziałam niewyraźnie.
- O 11?! Kobieto, ty nadal w domu?
- Chszeszynasztej? - jęknęłam i spojrzałam na godzinę, po czym wyplułam zawartość jamy ustnej do zlewu.
- Zbieraj się szybko, widzimy się w szkole - westchnęła i od razu się rozłączyła.
Nie chciałam tracić czasu, więc ubrałam to co miałam pod ręką, wsadziłam mundurek do plecaka i pobiegłam na przystanek. Kiedy wsiadłam do autobusu, znajdowało się tam zaledwie kilkoro ludzi. Ku mojemu zdziwieniu przystanek dalej wsiadł Yoongi. Myślałam, że również się spóźnił, ale tak jak ja nie miał na sobie mundurka i wysiadł po zaledwie kilku minutach jazdy, na przystanku znajdującym się ogromnie daleko od szkoły.
Zaintrygowało mnie to i do końca nie wiedząc co mną kieruję poszłam za nim. Chwilę się wahałam, ale kiedy wysiadłam było już za późno. Dla pilnej uczennicy to było ogromnie ekscytujące, więc zrobiłam jeszcze jeden krok do przodu i postanowiłam go śledzić. Przeszłam przez mnóstwo wąskich, bocznych uliczek starając się nie zgubić Yoongiego, aż w końcu dotarliśmy do miejca do którego najpewniej właśnie zmierzał.
Może i śledzenie Yoongiego było złe i nie zaliczało się do najbystrzejszych pomysłów mojego życia, ale zanim nawet uświadomiłam sobie co robię, obserwowałam już mojego znajomego wchodzącego do podejrzanego baru.
Wejście tam za nim nie wchodziło w grę, wystarczyły mi wagary, włamanie byłoby przesadą. Czekałam więc na zewnątrz, w mrozie, licząc, że w najbliższym czasie ujrzę Yoongiego wynoszącego śmieci czy co ten cieć zwykle tam robił, zakładając, że w ogóle tam pracuje (bądź pomaga). Po chwili moja nadzieja przerodziła się w modły (nawet jeśli puste, to dalej modły), ponieważ myśl, że mogłabym skazać moją piękną cerę na dłuższy pobyt w tym zadymionym, zakurzonym i lodowatym miejscu mnie przerastała. Rozważałam powrót do domu, albo udanie się do szkoły, ale po chwili uświadomiłam sobie, że nie ma już żadnych autobusów kursujących w te miejsca w ciągu najbliższej godziny.
W tym momencie doszło do mnie jak głupio postąpiłam. Zaczęłam panikować i jedyne co stopowało mnie przed płaczem była niechęć do złamania obietnicy, którą złożyłam Jinowi... ale wracając. Nie pamiętam już ile tak czekałam, ale mogę spokojnie powiedzieć, że więcej niż pół godziny (które wtedy ciągnęły jak tydzień), aż do momentu w którym ujrzałam Yoongiego wychylającego się zza drzwi zaplecza.
Jego postura, ubranie, włosy... wszystko było inne. W stroju baristy wyglądał zadziwiająco dobrze. Nawet jeśli słońce nie docierało do ciemnej uliczki w której tkwiłam, to mogłam stanowczo powiedzieć, że Yoongi aż błyszczał. I chyba... czy on miał makijaż? Nie miałam za dużo czasu na zastanawianie się nad tym, po prostu od razu wstałam z murku na którzym siedziałam i wykrzyknęłam jego imię, skupiając na sobie jego uwagę.
- Solar?! - krzyknął patrząc się na mnie z przerażeniem zmieszanym z zaskoczeniem.
- W końcu wyszedłeś...!
- Co ty tu robisz?! - przerażenie zmieniło się we wściekłość.
- Ja... przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale... - chciałam dokończyć, jednak Yoongi mi przerwał.
- Jak długo już tu stoisz...?! - ton jego głosu przeszedł ze stanowczego w troskiwy, zmieniając swoją formę już trzeci raz w ciągu kilku sekund.
- Nie długo... - skłamałam ukrywając moje zimne ręce w rękawie swetra. Poczułam się winna przez śledzenie go, więc zaczęłam ślepo ukrywać prawdę.
- Kłamiesz, twoje usta są całe sine. Chodź tu... - syknął ciągnąc mnie ku sobie. Nie miałam pojęcia co ma zamiar zrobić, więc gdy przybliżył do mnie swoje dłonie, odruchowo go odepchnęłam - Uspokój się, nic ci nie zrobię.
Poczułam jego ciepłe dłonie, które przyłożył do moich policzków.
- Mówię ci, że nie jestem tu długo - mruknęła zdejmując jego dłonie z mojej twarzy.
- Tak jak myślałem, jesteś lodowata. Nie mów mi, że stałaś tu cały ten czas...
- No więc, tak... przyszłam tu za tobą. Jesteś zły? - wiedziałam, że nie był, jego ton był zbyt łagodny. Chciałam jednak grać ofiarę, żeby szybciej zdobyć jego wybaczenie.
- Jestem, cholernie. Skąd w ogóle wpadłaś na ten pomysł? Jak to się w ogóle stało, że wiedziałaś o której wyjdę z domu... śledziłaś mnie?! - no więc był jednak TROSZKĘ zdenerwowany...
- Nie, oczywiście, że nie! Widziałam cię w autobusie i jakoś... tak wyszło.
- Wagarowałaś?
- Tylko zaspałam... ale mimo wszystko jest mi teraz strasznie głupio, przepraszam...
- I powinno. Czemu w ogóle stałaś tu tyle czasu? Nie miałaś autobusu? - spytał, po czym w odpowiedzi kiwnęłam potwierdzająco głową.
- Ech... nie wierzę, że to robię, ale spytam się szefa czy pozwoli ci tu chwilę zostać. Będę za minutkę, poczekaj tu.
Yoongi był uważany za gburowatego i nie miał w szkole za dużo przyjaciół. Już od czasów naszej pierwszej wspólnej lekcji nie mogłam zrozumieć czemu. Będąc szczera, to nie licząc Jina, Yoongi był najtroskliwszą osobą jaką znałam. Chociażby w tej chwili zrobił dla mnie tak dużo, nawet jeśli znamy się jedynie z kilku lekcji pianina. Odpłynęłam chwilowo myślami i nie zauważyłam nawet kiedy wrócił.
- Sooolaaar. Wszystko w porządku?
- Ach, tak, przepraszam - otrząsnęłam się.
- Szef powiedział, że możesz tu zostać. Dodał też, że jeśli nie chcesz iść do szkoły, to możesz przesiedzieć tu nawet te kilka godzin, jednak w tym wypadku musisz nam pomóc. To jak? - uśmiechnął się serdecznie.
- Ja... zostanę tu i pomogę, jeśli to nie problem.
- To świetnie, w takim razie chodź za mną - Yoongi pociągnął mnie za rękę, prowadząc mnie przez malutki korytarzyk do zaplecza, gdzie stała dwójka chłopaków, na oko 20-25 letnich.
- Ok, ja muszę wracać do pracy, więc zostawiam cię tej dwójce. Powiedzą ci co masz robić. Jak ci staruszkowie zrobią, albo powiedzą coś, przez co poczujesz się niezręcznie, to będę dosłownie drzwi obok - uśmiechnął się ponownie zostawiając mnie samą z dwójką obcych mi facetów, których troszkę się bałam.
- Cześć, ty musisz być Solar - jeden z nich podał mi rękę i szeroko się uśmiechnął - Nazywam się Lee Taemin, miło cię poznać.
Drugi z nich zrobił to samo, przedstawiając się jako Choi Minho.
- Mi również bardzo miło, ale... co ja właściwie mam robić? - spytałam niezręcznie się uśmiechając.
- Obawiam się, że jak na razie nie ma za dużo roboty. Ale nie martw się, za jakąś godzinkę zaczną się godziny szczytu, pobliski college będzie miał przerwę w zajęciach. Jak na razie możesz dotrzymać nam towarzystwa i poopowiadać może jakieś ciekawe rzeczy o naszym Yoongim, którymi WCALE nie będziemy go później męczyć. No więc... proszę, usiądź - Minho zaprosił mnie na sofę.
- Hyung, ogarnij się, proszę - Taemin westchnął siadając obok mnie - No więc... jaki jest Yoongi? W szkole, znaczy się?
- To nie tak, że się przyjaźnimy, czy coś... więc za bardzo go nie znam.
- Naprawdę? Ale przecież, no... jesteś tu.
- Znamy się z zajęć pianina. A co do tego jak się tu znalazłam, to... długa historia - mruknęłam.
- No więc, lekcje pianina... - Minho powtórzył kompletnie ignorując drugą część mojego zdania.
- Chodziliśmy razem na zajęcia z pianina, kiedy jeszcze był w drugiej klasie. Zrezygnował pod koniec. To trochę strata, był naprawdę dobry...
- Dziwnym by było, gdyby nie zrezygnował - mruknął Taemin.
- Co masz na myśli? - zaciekawiło mnie to.
- Sytuacja finansowa Yoongiego nie jest najlepsza, plus jego chora matka... ech, biedak - drugi z nich odezwał się zza moich pleców.
- Hyung! Ona nie wie... - krzyknął  (jak zakładałam) młodszy.
- Och, sorki...

I Hate To Love You But It Feels So Good | Yoonmin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz