Rozdział 2

149K 7.1K 2.5K
                                    

Lucille's POV
*BEEP BEEP BEEP*
Mój budzik zaczął niesamowicie głośno dzwonić. Otworzyłam oczy by spojrzeć na godzinę. Była 7:00. Cholera spóźnię się. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki szybko myjąc zęby, włosy związałam w niedbałego koka. Do umalowania użyłam eyelinera i trochę różu do policzków. Wyszłam z domu idąc do szkoły, w sumie to prawie biegłam. Nie lubiłam się spóźniać ponieważ nie lubiłam robić rzeczy w pośpiechu.

Kiedy weszłam do szkoły, zobaczyłam że zostało mi pięć minut do dzwonka na lekcje. Postanowiłam, że zostawię tylko kilka książek w szafce. Schowałam je do środka i gdy miałam zamiar ją zamknąć ujrzałam jego, patrzył się w moją w stronę. Nasze spojrzenia skrzyżowały się dosłownie na sekundę po czym odwrócił wzrok na dziewczyny stojące obok i zaśmiał się z tego co powiedziały. Zatrzasnęłam szafkę i poszłam szybko w stronę klasy gdzie miała się odbyć pierwsza lekcja.

Kiedy dotarłam do klasy i zajęłam już swoje miejsce w ławce zaczęłam rozmyślać nad tym co zdarzyło sie poprzedniej nocy. Co by sie stało gdyby Ethan wtedy nie przyszedł i mnie nie uratował? Byłabym teraz martwa?
Zadzwonił dzwonek i ujrzałam jego wchodzącego do klasy. Przeszedł pomiędzy ławkami i zajął swoje miejsce na końcu klasy. Rzucił szybkie spojrzenie w moją stronę, przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok. Dzień powoli tak mijał aż do przerwy lunchowej. Cały czas czułam jego wzrok na sobie, jednak gdy odwracałam się by na niego spojrzeć ten niw odrywał ode mnie wzroku. Dlaczego wciąż się na mnie patrzył? Myślałam że zapomni o tym co stało się wczoraj, mimo tego że ja nie zapomnę tego co dla mnie zrobił. Ale jeszcze raz przypomnę, nie jestem Ethanem Collinsem - z masą dziewczyn u jego stóp które pewnie nie raz uratował. Westchnęłam cieżko podpierając brodę na dłoni.

Kiedy lekcje się skończyły musiałam iść do pracy. W sumie pobyt tam minął mi bardzo szybko, bo zanim sie obejrzałam była już 17. Zapowiadało się na to, że dzisiaj będzie tu mnóstwo ludzi bo od czasu do czasu organizowany jest wieczór z karaoke.

Akurat myłam jeden ze stołów kiedy kątem oka zauważyłam Ethana wchodzące do kawiarni wraz z grupką swoich znajomych. Odeszłam stamtąd chociaż zdawałam sobie sprawę, że szefowa będzie kazała mi ich obsłużyć. Odwróciłam się w jej stronę i w tym czasie usłyszałam z jej ust
- Lucille, stolik 3 - Kurwa. Nie miałam innego wyboru wiec musiałam podejść do stolika numer trzy gdzie siedział Ethan wraz z grupką. Było tam kilka dziewczyn i chłopaków którzy gadali co jakiś czas zanosząc się śmiechem. Jedna z dziewczyn szczególnie bardzo kleiła się do Ethana. Za każdym razem kiedy się śmiała kładła dłonie na jego klatce piersiowej. Chyba trochę za bardzo się starała zwrócić na siebie uwagę. Powoli, wręcz bardzo powoli podeszłam do stolika.

- Witamy w Yummy's Cafe. Czy mogłabym już przyjąć wasze zamówienie? - przywitałam ich ze sztucznym uśmiechem specjalnie zarezerwowanym dla takich klientów.

- Tak, może mniej frajerską kelnerkę - powiedziała Katie, ta która nieudacznie próbowała poderwać Ethana. Naprawdę miałam ochotę przybić jej piątkę, krzesłem, w twarz za każdym razem kiedy otwierała paszczę. Od zawsze była taka wredna i myślała, że jest najlepsza ze wszystkich. Chodziły plotki że zrobiła sobie operacje plastyczną cycków i nosa. No i prawdopodobnie miała też AIDS bo raczej nie da się zliczyć ile razy rozchylała nogi przed facetami. Ale jeśli mam być już szczera to gdyby nie liderka ich grupki, Heather, ta dziewczyna klejąca się do Ethana, byłaby nikim... I wszyscy o tym dobrze wiedzą.
Wysiliłam się na najsztuczniejszy uśmiech na jaki było mnie stać.

- przykro mi, ale z tego powodu że dzisiaj jest full to każdy kelner jest zajęty, wiec jak widać, jestem jedyną opcją - powiedziałam ze stoickim spokojem.

- Ty.. - chciała już coś powiedzieć ale Ethan jej przerwał i spojrzał na mnie

- Dla mnie cheeseburger, smażone krążki cebulowe i cola. Dzięki - i oddał mi menu. Wszyscy inni rownież zamówili sobie coś do jedzenia. Dzięki Bogu, że uciszył tą napchaną lalę zanim ja zrobiłam to swoją ręką.
Przez resztę wieczoru starałam się unikać tamtego stolika. Kiedy czyściłam stoliki szef mnie zawołała. Podeszłam do niej.

- tak? - spytałam.

- Lucy, kosze w kuchni są pełne. Możesz je opróżnić i zmienić worki?

Kiedy opuszczałam budynek przez kuchnie, zobaczyłam Ethana opuszczającego lokal wraz ze znajomymi. Z dwoma worami śmieci w rękach otworzyłam kosz i wrzuciłam je do środka. Zatrzasnęłam klapę i otwierałam już drzwi kiedy zauważyłam cień, podskoczyłam przestraszona kładąc dłoń na piersi. Wtedy ujrzałam Ethana. Przynajmniej nie był to ktoś, kto chciał mnie okraść albo zabić.

- wystraszyłeś mnie! - prawie, że wykrzyczałam.

- Wybacz, totalnie zapomniałem, że prawie zostałaś okradziona i zabita przez psychopatę poprzedniego wieczoru..ale chwila, skąd ja to wiem? - powiedział z uśmiechem. Nawet zrobił minę udając, że się nad tym zastanawia.

Wywróciłam jedynie na niego oczami.

- Co tutaj robisz? Nie powinieneś być ze swoimi przyjaciółmi? - spytałam schodząc o jeden stopień w dół.

- Hm..czy tak sie rozmawia z osobą która uratowała ci życie? - zaczął mi dokuczać.

Widziałam ten błysk w jego oku, dawało mu to satysfakcję.

- Myślałam, że o tym zapomnisz - powiedziałam chłodno.

- Byłem bohaterem! Jak mógłbym o tym zapomnieć ale chyba nie usłyszałem jeszcze swojego 'dziękuje' - mruknął uśmiechając się łobuzersko. Co za dupek.

- Och..nie powiedziałam tego, cóż przepraszam. Wiec dziękuje - odpowiedziałam sarkastycznie i odwróciłam się w stronę drzwi by w końcu wejść do środka. Jednak poczułam jak popycha mnie do ściany wiec obróciłam się uderzając plecami w chłodną powierzchnię. Stęknęłam głucho i poczułam jego ręce po obu stronach mojej głowy które podpierały się o ścianę.
- Nie to, to - powiedział chwilę przed tym jak jego usta wylądowały na moich. Całował mnie szorstko. Próbowałam go odepchnąć ale przyparł swoim ciałem do mojego i nie byłam w stanie go odsunąć. W końcu mnie puścił i odsunął się. Zacisnęłam usta i podniosłam dłoń gotowa go spoliczkować jednak on złapał ją i trzymał mocno, spróbowałam drugą ręką ale ją rownież przytrzymał. Przytrzymał jedną ręka moje dwie a drugą z kieszonki fartucha wyciągnął mój telefon. Wpisał kilka cyfr i odłożył telefon skąd wcześniej go wziął.

- Też jesteś mi coś winna, wiesz o tym? - uśmiechnął się zawadiacko.

Sprawdził po chwili swój telefon i powiedział pod nosem "mam to". Puścił mnie, więc przydarzyła się okazja, uderzyłam go w polik najmocniej jak potrafiłam.

Podniósł głowę łapiąc się za polik i spojrzał na mnie w szoku. Posłałam mu pełne obrzydzenia spojrzenie i odwróciłam się na pięcie wchodząc w końcu do budynku.

Skierowałam się do łazienki i obmyłam szybko ręce, podniosłam wzrok patrząc na swoje usta w odbiciu lustra.

On mnie pocałował..Ethan Collins mnie pocałował..

To proste. Ja wykorzystam ciebie. Ty wykorzystasz mnie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz