Rozdział 21

668 65 30
                                    

Dziękuję Wam za 2K gwiazdek i 1K komentarzy! Głosuje i komentujcie, uwielbiam czytasz Wasz spam <3

Liam nie mogąc patrzeć na stan swojego przyjaciela, postanowił zaprosić na męski wieczór dodatkowe wsparcie, jakimi byli Louis i Niall. Harry z chęcią również zobaczyłby dwójkę bądź, co bądź zwariowanych ludzi. Zdaniem Liam'a im więcej ich dzisiaj było tym lepiej, bowiem łatwiej będzie rozwiać negatywne wibracje, jakie panowały w salonie.
Niall i Lou ochoczo przystali na propozycję mężczyzn, dlatego już godzinę później stali od drzwiami z kilkoma czteropakami piw w dłoniach.
Po raz kolejny powiedzenie „nie mieszaj alkoholu" nie miało tutaj zastosowania.

Harry niechętnie wrócił wspomnieniami do wydarzeń z przed kilku godzin, jednak musiał to zrobić, by opowiedzieć pozostałym, co się wydarzyło i dlaczego spotkali się w takich a nie innych okolicznościach.

Po chwili, Niall otwierając kolejne piwo, powiedział w zakłopotaniu jakby w przestrzeń.

- Harry... powinieneś coś wiedzieć.
Ten, popatrzył na niego zmęczonym wzrokiem, zachęcając Irlandczyka do kontynuowania gestem dłoni.
- Gorzej już chyba być nie może. Mów, Niall.
- Laura była w biurze, zagroziła, że Penelope pożałuje tego wszystkiego.

Zmęczony Styles, potarł twarz dłońmi, jak gdyby spodziewając się czegoś takiego. W głębi jednak miał cichą iskierkę nadziei, że jednak Penelope nie będzie zamieszana w to wszystko, jeszcze bardziej.
Louis, który ożywił się po słowach Niall'a zaciekle powiedział, będąc już trochę pijanym.

- Laura niech się odpierdoli od mojej Pepe. Wybacz Styles, ale nie dam nic zrobić niczego złego Porter.
Harry uśmiechnął się nikle w kierunku Tomlinson'a.
- Uwierz mi Lou, ja też nie. Laura jest wybuchowa i ma dość ostry temperament, ale nie zostawię tak tego.

Liam przysłuchujący się temu wszystkiemu, mógł jasno stwierdzić, że ma wspaniałe osoby u swojego boku a cała Penelope lub Pepe, której nie miał okazji poznać osobiście, musiała być wspaniałą osobą, jeśli ci tutaj mężczyźni byli tak bardzo za nią.
Chcąc przerwać złą aurę panującą w towarzystwie, powiedział wysilając się na dość optymistyczny ton.

- Dobra panowie, dosyć smutków, czas prozo mawiać, o czym innym, ciekawszym i mniej depresyjnym.
- Zgadzam się. - Przytaknął Lou. - Spróbujcie to przebić... Przyjaciel Pepe, mnie podrywa. Tego jeszcze nie było, powiedział, że mam zajebisty tyłek i chciałby go przetestować.

Całe zgromadzenie wybuchło śmiechem na rzucony temat przez Louis'a. Niall popłakał się ze śmiechu o mało, co nie wylewając całego alkoholu, jakiego trzymał. Liam ocierając łzy z policzka, spoglądając na blondyna, w obawie czy aby za chwilę nie trzeba będzie go reanimować. Jedyny Harry jakby przyjął to lżej.

- Hazz, nie bawi cię to? - Spytał zdziwiony.
- Lou... - Uśmiechnął się szczerze. - Nie zdziwi, ponieważ Issac Lopez proponował mi to samo, kiedy jeszcze nie byłem z Pen.
Tym razem czwórka przyjaciół, bo mogli się tak wzajemnie nazywać, wybuchła śmiechem, słuchając opowieści Harry'ego, opowiadające im zabawne anegdoty związane z Issac'kiem.

Tymczasem Penelope, która następnego dnia, zupełnie nieświadoma poszła do pracy, nie spodziewała się kompletnie niespodzianki od szefowej.
Posyłające jej pytające spojrzenie Niall, ledwo żył dzisiejszego dnia. Pen pokazała mu jedynie na migi, że czum prędzej powinna skierować się do gabinetu szefowej.

Weszła do jej biura speszona i dość stremowana, bowiem spodziewała się samych najgorszych rzeczy. Tymczasem uśmiechnięta szefowa, zwana tutaj również Smoczycą, zaproponowała brunetce herbatę!
Mimo wszystko, odmówiła, czekając wciąż na coś, co zwali ją z nóg.

- Spokojnie, nie zamierzam cię zwolnić a jedynie przydzielić nową parę. - Powiedziała patrząc z nad okularów. - Pan Styles jak i pani Burton, jak zapewne wiesz mają przerwę lub kryzys, dlatego też, postarałam się o zastępstwo dla ciebie.

Penelope poczuła lekkie ukłucie w środku na wspomniany „kryzys". Mimo to nie dała niczego po sobie poznać. Mało tego, wyraźnie ucieszyła się na wiadomość o nowej parze.
Cieszyła się, że w jakiś sposób oderwie się od Laury i całej tej otoczki, która zaczęła spędzać jej sen z powiek, wiedząc, że jej pozycja tutaj na razie jest zagrożona. Jak widać, Laura nie podjęła jeszcze żadnego kroku, by zniszczyć Penelope.

- To świetnie! Kiedy mogę się spodziewać nowej pary ? - Uśmiechnęła się.
- Szczegóły poda ci ledwo żyjący dzisiaj pan Horan. Możesz odejść, Peneope.

Pożegnawszy się z szefową, skierowała się do recepcji, gdzie przebywał ledwo żyjący blondyn. W momencie, gdy brunetka stanęła przy ladzie, on podpierał swoją głowę na dłoniach, mrucząc pod nosem niezrozumiałe rzeczy. Penelope zachichotała pod nosem, widząc stan swojego przyjaciela.
Ten nie skomentował tego, ponieważ na to nie miał nawet siły. Nie chcąc go dodatkowo męczyć, powiedziała jedyne na odchodne by przesłał jej wszystkie szczegóły dotyczące nowej pary na emaila.

- A nie chcesz mi skończyć po aspirynę? - wymruczał.
- A może jeszcze wódeczki ci polać, Horan? - Zaśmiała się.
- To nie jest zabawne.
- Owszem, jest. - Powiedziała kaperując zachowanie Irlandczyka. - Ginny umrze ze śmiechu, gdy jej t o pokażę.
- Wyłącz to... - wyszeptał, jakby zaraz miał wyzionąć ducha.

Pen schowała telefon do kieszeni płaszcza i poklepała przyjaciela po ramieniu,żegnając się z nim.
Prawdę mówiąc było jej szkoda Niall'a, jednak o wiele zabawniejszym zajęciem było wyśmiewanie się z jego dzisiejszej marnej egzystencji.
Kierując się do swojego auta, napisała szybkiego sms do przyjaciółki w celu zaaranżowania spotkania, po długim czasie. Musiała natychmiast podzielić się z przyjaciółką radosną nowiną, co do nowej pary.
Penelope wreszcie czuła, że coś zaczyna się układać, przez co jej humor stanowczo się poprawił. Chociaż pewna doza niepokoju nie mogła jej opuścić, bowiem wciąż bała się, co miała na myśli Laura, mówiąc, że ją zniszczy.

Dodatkowo, chciałaby porozmawiać chociażby przez telefon z Harry'm i upewnić się, że wszystko z nim dobrze. To głupie, ale już zaczynała powoli tęsknić za mężczyzną, jego uśmiechem czy spojrzeniem. Wiedziała, że będzie musiała na to zaczekać. Tak samo jak ona miał swoje zmartwienia i problemy. Wiedziała jednak, że teraz wszystko jest inne, ponieważ byli w tym razem.
Warto jednak było zaczekać, aż wszystko się ułoży. Mając przy sobie z powrotem bruneta, wiedziała, że wszystko będzie tak jak być powinno, już dawno temu.

Perfect | Home |h.s| ✔️Where stories live. Discover now