Rozdział 4

1.5K 125 28
                                    

„I might never be the one who brings you flowers"

Penelope Porter nie mogła zrozumieć, dlaczego jeden z ''fajnych chłopaków z drużyny", jakim był Harry Styles, nagle postanowił się z nią zadawać. Jeśli można było to tak nazwać.

Nie wiedziała nawet, jak mogła nazwać tę znajomość, jeśli to wszystko mogła uchodzić już oficjalnie za znajomość, ponieważ w sprawach damsko-męskich było wiele dziwnych spraw, które nie zawsze rozumiała (i chyba nawet nie chciała).
W każdym razie była naprawdę wdzięczna chłopakowi za pomoc i wsparcie, jakie jej dał w starciu z Bethany. W zasadzie była prawie pewna, że nic nie odpowie jak reszta grupki, bo Beth była jego koleżanką. Do przyjaciółki raczej by nie powiedział ''pusta szmata".

Jakby nie patrząc na wszystkie szkody czy siniaki, jakie wyrządził jej chłopak na przestrzeni kariery szkolnej, to Harry Styles był naprawdę w porządku i do pogadania, zdaniem dziewczyny.
W szkole raczej też miał dobrą opinię, w przeciwieństwie do reszty drużyny. Nie obrażał nikogo, nie poniżał, w zasadzie chciał utrzymywać ze wszystkimi pozytywne kontakty.

Po skończonych zajęciach, Penelope od razu poszła po Issaca, który mieszkał zaledwie trzy przecznice od jej domu, aby razem mogli pójść do niej. Issac o wiele bardziej wolał przebywać w domu Pen niż u siebie, ponieważ jego mama nie w pełni zdążyła pogodzić się ze stylem swojego syna, jak i orientacją seksualną.
Co innego jego tata: tata Issaca w pełni akceptował swojego syna i wspierał go. Pewnie dlatego przebywanie we własnym domu sprawiało mu przyjemnośc tylko wtedy, gdy nie było tam jego mamy. Mógł porozmawiać z ojcem na każdy temat, bo czuł się w pełni akceptowany takim, jakim jest. Pan Lopez kochał swojego syna, nie ważne jakiej był orientacji i to było dla Issacka najważniejsze.
Poza tym, kochał babcie Eleanor. Z resztą jak połowa Holmes Chapel.

W drodze do domu brunetka opowiadała swojemu najlepszemu przyjacielowi, jak wyglądał jej dzień w szkole.
– Ta suka, Beth, nie będzie dręczyła mojej przyjaciółki w taki sposób! Kiedy będziecie miały wf, dosypie jej środków przeczyszczających do tej wody za milion dolarów, którą pije. Niech się zapierdzi na śmierć – powiedział zaciekle Issac.

Pelenope zaczęła się śmiać, gdy usłyszała groźbę swojego przyjaciela. Napędzany rządzą zemsty, mógłby zostać bronią państwową najwyższej wagi. Wraz z środkami na przeczyszczenie.

– Wyobraź sobie tylko, jaki koszmar będziecie miały w toalecie. Radziłbym wstrzymywać, kiedy Beth już się tam znajdzie – Issacowi ciągle było do śmiechu.
– Issac – mówiła, ocierając łzy ze śmiechu – jesteś niemożliwy. Nie chcę się na niej mścić, myślę, że raczej jej biegunka nie sprawiłaby mi satysfakcji, ale...
– Ale ostatecznie możemy wyciąć jej kawał na zakończenie roku. Wezmę kamerę.
Penelope nic nie odpowiedziała, Issac wiedział, że podoba się jej ten pomysł. Wysłała mu konspiracyjny uśmiech numer pięć. Podobało się jej to, ale oficjalnie nie chciała powiedzieć tego głośno.
– Chyba rebeliantka z pierwszej klasy powraca... – zaśmiała się tylko.
– Ona była tam cały czas, tylko zasnęła na trochę, moja kochana.


Od kiedy Harry Edward Styles uczył się w bibliotece, pisząc szczegółowy i rozległy esej o porównaniu wojen, których nazw do teraz nie pamiętał, kompletnie stracił poczucie czasu. Po związaniu przydługich włosów z przodu w małą palemkę na czubku głowy ta,k aby nie wpadały mu w oczy, był gotowy do pracy. Teraz widział o wiele więcej niż z lokami w oczach. Jakkolwiek.
Cieszył się, że Ann była z niego dumna, że wziął się tak pilnie do roboty, ale wciąż potępiała delikatnie to, że jej syn jest zagrożony w ostatniej klasie.
„Jakbyś szybciej nie mógł się tak uczyć."
„Bez spiny, bez spiny są drugie terminy".
To na nią nie działało, a chłopak chciał mieć coś innego z wakacji, niż głupią poprawę z historii.

Perfect | Home |h.s| ✔️Where stories live. Discover now