Rozdział 2

761 76 47
                                    

Proszę, dajcie znać co sądzicie na tt pod #PerfectHomeFF
Może macie jakieś pomysły, co będzie dalej? Piszcie śmiało! :) x


Po powrocie do swojej ojczyzny, wreszcie poczuła się sobą, nie tak odmiennie, jak czuła się w Kalifornii.
Życie w Ameryce dla Brytyjki było czymś nowym, nawet pogoda była dla niej zupełnie nowa, bo przez cale życie wychowywała się w pochmurnej, nostalgicznej angielskiej aurze, która dla wielu była depresyjna.
Nie dla niej.
Owszem, czasami jak każdy miała gorsze dni, jednak po każdym deszczu wychodziło słońce i dobry humor powracał.
Niestety, będąc Brytyjką w Ameryce, spotkała się z wielką sławą spowodowaną chociażby samym akcentem i pozornym ''sztywniactwem''.

Penelope mimo wspaniałych widoków, widoku na ocean, codziennego słońca, pięknych ludzi, wyglądających jak milion dolarów czy imprez studenckim rodem z ''Project X", tęskniła za swoją ojczyzną.
Tęskniła za pochmurnymi, deszczowymi dniami, za tymi charakterystyczni taksówkami, za akcentem, który wśród innych tak bardzo się nie wyróżniał, za zabieganymi „sztywnymi" Brytyjczykami i spokojem.

Dlatego po zakończeniu studiów psychologicznych, postanowiła wrócić do swojej ojczyzny. Zerwała z chłopakiem serferem, pożegnała swoich kalifornijskich przyjaciół i wróciła. Wróciła do domu, aby zacząć pracę zupełnie nie ''po fachu'', bo przecież właśnie taka była Penelope.
Nieprzewidywalna.
Choć Ameryka zmieniła ją na bardziej otwartą, mniej sarkastyczną i bardziej cieszącą się życiem dziewczynę.
Do czasu felernego spotkania, które miało znacząco namieszać w jej zwykłym niezwykłym życiu.

Wróćmy do początku.

Penelope Porter, nigdy nie była rannym ptaszkiem, zawsze lubiła dłużej pospać. Czasami bała się, że zaśnie tak mocno i przez kilka następnych dni się nie obudzi.
Tak się stało, może nie do końca, ale w dzień jej pierwszego poważnego zlecenia zaspała.
Sądząc, że ma mnóstwo czasu, postanowiła położyć się na króciutką drzemkę.
Myliła się, bo króciutka drzemka przerodziła się w jakieś trzy godziny i o mało, co, nie spóźniła się na najważniejsze spotkanie w jej karierze.

Poprawiła makijaż przez lustrem w łazience i rozczesała włosy, które rano postanowiła podkręcić na lokówce. W czasie snu, oczywiście, że się przeprostowały w efekcie, czego, miała teraz fale. Logika.
Jesteś taka profesjonalna...
W sypialni, starą znoszą bluzę zamieniła na białą bluzkę, zakładając na to brązowy, wełniany kardigan w odcieniu kawy z mlekiem.
Po drodze do przedpokoju, chwyciła w rękę ulubione szpilki, wkładając je do torebki a na stopy wciągnęła tym czasowo białe trampki.
Z komody zabrała kluczyki do czerwonego garbusa, w jaki postanowiła zainwestować.
Dziękowała Bogu, za mało wilgotne powietrze dzisiejszego dnia, bo w ten sposób mogła ominąć korki, bo pojedzie do pracy ''Crystal".

Zbiegając piętro niżej, zapukała głośno do drzwi swojego sąsiada i przyjaciela jednocześnie - Louisa Wiliama Tomlinsona.
Słyszała wolny chód, szatyna, co jeszcze bardziej ją stresowało, ponieważ miała jakieś dwadzieścia minut do rozpoczęcia spotkania.
Niebieskooki otworzył drzwi, zestresowanej brunetce, będąc lekko zakłopotanym.
- Pepe? Nie masz spotkania z tymi bogatymi snobami?
- Jeśli się nie zamienimy, nie będę miała pracy. Rusz swój tyłek po kluczyki.
- O nie! Dzisiaj mam randkę i nie chcę odebrać panny w czerwonym, babskim autku.

Deal tej dwójki polegał na częstym pożyczaniu środków transportu. Penelope, będąc w Ameryce zrobiła prawo jazdy na motocykle, będąc napędzana powiedzeniem YOLO.
Po przeprowadzce, dołożyła Louis'owi do zakupu pięknego ścigacza i w ten sposób, czasami pożyczała go, w sytuacjach nagłych jak na przykład ta.

Perfect | Home |h.s| ✔️Where stories live. Discover now