Rozdział 24

5.1K 429 27
                                    

- Po co ci jestem ja?

Powtórzyłam pytanie na co dostałam wreszcie odpowiedź. Nie takiej się spodziewałam.

- Spójrz do księgi przyrody.

Jego wzrok przejechał po naszej czwórce, a ja wstrzymałam oddech niezadowolona. Co to jest kurde za książka?

Nie musiałam pytać na głos bo Sam wyczarował księgę i zaczął czytać na głos. Jak dobrze że przynajmniej oni wiedzą co to jest za książka.

- ,, Ciemny król demony uratuje z rąk Boga i pokona anioły wiecznej natury i spokoju tylko wtedy gdy jego potomek zrodzony z anioła zostanie. A syn ich swą krew przeleje by stworzyć naród nowy i ciemność zapanuje na świecie.''

Świetnie, przynajmniej nie jest to napisane wierszem czy coś. Nie lubię tego typu rzeczy. To jest jasne, on wie że jestem kobietą , a to daje mu szanse do ... do... do . Boże ja nie umiem tego nawet w myślach powiedzieć sensownie. Chce bym mu dziecko urodziła by mógł je zabić i sprawić by demony mogły opanować świat. Super się zapowiada.

Chwila ciszy jaka zapanowała po przeczytaniu tego tekstu została przerwana po pięciu, sześciu minutach przez Maćka i jego głośny śmiech.

- I niby co ty zamierzasz zrobić co? Masz jakąś damulkę demona pod ręką? Chyba głupi jesteś że myślisz że wyjdzie ci to z naszym zielonym. Niema na świecie kobiety Tiangszi.

Sam i Alex tez zaczęli się śmiać, ale ja wciąż patrzyłam na czarnego. A mój głos lekko zadrżał.

- Skąd wiesz że..

Urwałam. A co mnie to obchodzi skąd wie. Po prostu go zabiję. I tyle.

Skoczyłam jednocześnie wyczarowując miecze i jak najmocniej zaatakowałam Demona. Mocno uderzyłam więc mocno oberwał. Był słaby. Wydawał się groźny ,fakt. Ale taki nie był. Od razu zasłonił się innymi demonami, a ja powoli wybijałam jeden po drugim. Chłopaki się dołączyli i bardzo dobrze im szło. Byłam dumna ze swoich lekcji.

Dotarłam do samego króla jakieś pół godziny później. On również wyczarował miecz , który zderzył się z moimi. Nasze twarze były teraz blisko siebie, na tyle blisko był mogła dostrzec jego rysy twarzy. Był dorosły jego oczy błyszczały czerwienią śmierci , a i śmierdział śmiercią.

- Chciałem cię przyjąć do swojej rodziny, a ty co wybijasz mi służbę?

Jego wściekły ton, lecz nie głośny wywołał u mnie napad dreszczy. Miałam je wszędzie po każdym wypowiedzianym przez niego słowie.

- Byłabyś bogata, szczęśliwa...

- Nigdy nie byłabym szczęśliwa z tobą!

Mój głos był pewny, co wywołało u mnie więcej odwagi. Oddaliłam się i znowu naparłam z całej siły. Odpychając go na kilka metrów, tak że wpadł na demony walczące z Samem.

Posłałam mu przepraszające spojrzenie i znowu rzuciłam się na króla demonów.

Zatrzymał mój ruch dziwną tarczą, ale na tyle szybko bym nie zorientowała się że za chwile mnie zaatakuje z podwójną siłą. Jego miecz rozciął mi skórę na plecach, na co syknęłam głośno, ale znowu na niego pobiegłam.

- Nie poddajesz się za szybko.

Jego głos mnie wkurzył więc szybko zrobiłam zmyłkę i pobiegłam do niego od przodu. Moje miecze zniknęły ,a z moich ust wyszło zaklęcie na tyle mocne by powalić go na ziemie bez problemu.

Podeszłam do niego powoli. Jęknął kiedy się podnosił, ale na jego ustach natychmiastowo pokazał się obleśny uśmiech.

- Od zawsze mi się podobałaś. Co dziennie patrzyłem na ciebie i nie mogłem się doczekać aż to się stanie. I na reszcie...

Nie zrozumiałam o co mu chodzi z tą paplaniną, ale zauważyłam jak jego oczy błądzą za czymś co jest za mną więc szybko się przesunęłam i odkręciłam.

Demon z pazurami rzucił się teraz na swojego króla, bo nie umiał wyhamować. Gamoń. Przywróciłam miecze i jak najszybciej i jak najmocniej przebiłam ciało rozpędzonego demona w taki sposób by on upadając na czarnowłosego również trafił go moim mieczem. Wszystko udało się znakomicie.

Aż nie mogłam uwierzyć w to ze tak łatwo to poszło. Przyszpilony do ziemi przez mój miecz facet ryczał jak jakiś szaleniec. Zamachnęłam się i jednym uderzeniem pozbawiłam go głowy.

Ten cały król demonów nie żyje. Inne demony widząc co się dzieje zaczęły uciekać. Było ich nie wiele, ale zdążyły schować się w lesie. A chłopaki podeszli do mnie chyba mocno zadowoleni.

- No i facet się przeliczył.

Wszyscy oprócz mnie poparli Maćka. Ja za to podeszłam do odciętej głowy i przyjrzałam się jej uważnie, ostrożnie zdejmując odcięty razem z głową kaptur. I aż mnie zamórowalo.

- Ty Sam , a to nie jest przypadkiem nasz nauczyciel od fizyki?

Zatkało mnie. Był taki miły... chodziłam do klasy fizycznomatematycznej, i to właśnie on był moim wychowawcą. Nawet nie mogłam sobie tego wyobrazić. Jak to możliwe że się nie zorientowałam?

To głupota.

- No dobra, kto twierdzi ze to co gadał ten koleś było straszne?

Alex i Maciek podnieśli ręce na propozycje Sama. Ja wciąż gapiłam się na twarz mojego profesora. To był dla mnie szok.

- Spoko, zielony, już możesz wyluzować. Twoje treningi się opłaciły, a teraz możemy sobie odpocząć.

Sam poparł Alexa.

- Właśnie, i jeśli już jest po wszystkim to możesz powiedzieć kim jesteś.

Przecząco pokiwałam głową. Moje miecze zniknęły a włączył się modulator.

- Jeśli demony wybiorą nowego władcę, będą mnie znowu chcieli dopaść. Lepiej byście nie wiedzieli. Tak będzie bezpieczniej.

Teraz to Alex pokręcił głową.

- No coś ty. To co jest w księdze jest o kobiecie aniele, a to nie jest możliwe. Nie martw się , tylko pokaż się w końcu.

Uśmiechnęłam się do nich, ale tego nie zauważyli przez kaptur.

- Jeśli się wam pokaże musielibyście mnie przepraszać.

Sam i Maciek jak na trzy cztery wpadli na to samo.

- To co powiesz na walkę. Ty przeciw nam. Jeśli wygramy to mówisz kim jesteś, jeśli przegramy robisz jak chcesz.

Zaśmiałam się. Są pewni siebie więc niech będzie.

- Dobra, zakład przyjęty.

=============================================================================

Przed ostatni rozdział już jest, cała ta bitwa wyszła kiepsko, ale chodziło głównie o to jak radzi sobie główna bohaterka. Dzięki wielkie tym wszystkim , którzy to czytają i czytali, i co będą czytać. Na prawdę jesteście wielcy. Dziękuje jeszcze raz i pozdrawiam KasiaAS.

Skrzydła duszyWhere stories live. Discover now