Rozdział 13

5K 441 35
                                    

Zarzuciłam kaptur na głowę i mocnym machnięciem skrzydeł znalazłam się tuż obok Alexa , w ostatniej chwili chroniąc go przed ciosem demona czającego się z tyłu. Jego zaskoczenie podzielili też Sam i Maciek, ale ja nie przejmując się tym szybko wyczarowałam miecze.

Demonów było niewiele, zaledwie pięć. Dwa dni temu byli w większej grupie, ale na obrzeżach miasta. Od tygodnia nie pokazywali się tak w centrum. To nie wróżyło nic dobrego. Zamachnęłam się i jednym mieczem blokując, a drugim uderzając powaliłam kolejnego demona. Czerwone oczy przepełnione były nienawiścią, ale i strachem. Gdyby nie to drugie sama pewnie bym uciekła z krzykiem. Moje serce waliło jak po dawce adrenaliny , bałam się , ale moje ręce same wykonywały robotę. Pamiętałam treningi i nauki z książki. Wykorzystałam je i na ostatnim demonie szybko i zwinnie wypróbowałam nowe zaklęcie duszące.

Zadziałało, a demon zamienił się w popiół i znikł. Usłyszałam radiowozy więc się rozejrzałam napotykając spojrzenie chłopaków. Po chwili już nas otoczyli zarówno policja, jak i straż , reporterzy. Nie miałam chwili do stracenia więc szybko, naprawdę szybko wzbiłam się w powietrze.

- Czekaj!!!!!

Maciek wraz z resztą ruszyli za mną. Nie podobało mi się to.

- Mówię poczekaj!!!!! Zatrzymaj się !!! Chcemy pogadać!!!!!!

Alex również się dorzucił. Jednak ja i tak nie dawałam za wygraną. Widziałam jak się męczą lotem i liczyłam na to że zwolnią, ale oni znaleźli inny sposób.

Sam wyczarował pnącze , które szybko i sprawnie owinęło się obok mojej kostki i jednym szarpnięciem powaliło mnie na ziemie, z dość głośnym hukiem. A niech go diabli wezmą do piekieł.

Wpadłam pomiędzy drzewa zasłaniając się skrzydłami. Nie wiedziałam dokładnie jak wysoko leciałam ale lot w dół był dosyć długi. Kiedy miałam uderzyć o ziemię szybko się odkręciłam i hamując skrzydłami wylądowałam na kolanie. Mój kaptur na szczęście wciąż się trzymał na mojej głowie więc tylko go poprawiłam spoglądając tym samym z lekką złością na trójkę chłopaków, też teraz lądujących na ziemi przede mną.

- Dlaczego uciekasz? Kim jesteś? Jak to możliwe że cię nie widzieliśmy wcześniej?

Milczałam , wiedziałam że mogą rozpoznać mój głos jeśli odezwę się w nie właściwy sposób. Odwróciłam się od nich i nerwowo zatrzepotałam skrzydłami. Jednocześnie ruszyłam w odwrotną stronę niż stali oni.

- Chcemy byś nas uczył. Wiemy ze jesteś wyjątkowy, zgódź się . Potrzebujemy twojej pomocy. Nie radzimy sobie z tymi demonami, za to ty na pewno już od dawna masz z nimi styczność.

Maciek mnie prosił o pomoc. Kurczę powinnam to nagrać. Gdyby wiedział.... Nie, to głupie, nie mogę im pomóc wiem nawet mniej niż oni. Zdecydowałam się odezwać, starając się jednak by mój glos był jak najbardziej męski, pomógł mi w tym kaptur i co najważniejsze fakt że potrafiłam modulować trochę głos dzięki zaklęciom . Ta książka naprawdę dużo mnie nauczyła.

- Nie mogę was uczyć. Jak będę w pobliżu to będę pomagać, ale nie wiem nic co by się wam przydało.

Chłopaki nie byli zadowoleni z mojej odpowiedzi. A kiedy chciałam odejść Sam znów się odezwał.

- To chociaż powiedz jak mamy cię nazywać. Nieznajomy? Bezimienny? Zielony?

Po tym ostatnim dostał kuksańca od Maćka więc przerwał. Nie wiem jak mogliby mnie nazywać. Nie podam im swojego imienia, bo się zorientują. Pokręciłam więc lekko głową.

Skrzydła duszyOù les histoires vivent. Découvrez maintenant