18. Ciastek i Sonic się zgadzają?!

203 13 26
                                    

Alex poprawiła swoją czerwoną pufkę w białe literki. Siedzisko łatwo dopasowywało się do kształtu ciała przez swoje styropianowe wypełnienie. Otworzyła książkę na stronie, na której skończyła i zatonęła w morzu literek. Jej oczy skakały od słowa do słowa, nie wyrażając żadnych uczuć, jakby lektura w ogóle nie porywała. Dawno nie zatracała się w świecie książek, a w tamtej chwili robiła to tylko po to, by oczyścić umysł i trochę uporządkować sobie zeszłe wydarzenia. Już sama nie wiedziała, co nią wówczas kierowało. Czy chęć bycia szczerą wobec przyjaciół, czy pokazanie Sonic'owi, że sama potrafi sobie poradzić, czy jedno i drugie. Oddychała cicho, regularnie, próbując nie uronić łzy bezradności.
W obecnej chwili własne uczucia były nie lada zagadką dla dziewczyny. Z jednej strony była na jeża wściekła, bo potraktował ją jak dziecko bez własnego zdania, które potrzebuje ciągłej opieki. Z drugiej jednak, nie potrafiła się na niego gniewać, ponieważ miał podstawy do swojego „wybuchu". No i dlatego, że Sonic to Sonic... Nie umiała się na niego długo złościć.

Westchnęła cicho i trochę nerwowo, po czym wyjrzała na zegarek w przedpokoju. Jego wskazówki oznajmiały, że było wpół do piątej. Blondynka przygryzła wargi i zmartwiona wlepiła wzrok w podłogę, a następnie rzuciła książkę na biurko. Zwykle o tej porze powinni z Niebieskim grać w gry, albo trenować. On chyba naprawdę się zezłościł, bo nawet nie zadzwonił, żeby spytać się o wspólne zajęcia.

Alex zwróciła swoje zaszklone oczy ku komórce i obrzuciła ją złowrogim, jak i nadziejnym (dop. aut.: tak, sprawdzałam, takie słowo istnieje) spojrzeniem. Jakby chciała go zmusić, by w tej chwili zadzwonił, niczym Jedi wymuszający coś na swoim przeciwniku. Tyle że gwiezdnym rycerzom to się udawało, a dziewczynie nie. Znów cicho wypuściła powietrze, jakby się poddała i podeszła do biurka, by sięgnąć po telefon. Wpisała odpowiedni zbiór cyfr i wybrała go.
Numer Sonic'a był jedynym, który mogła wyrecytować, śpiąc. Gdy do jej ucha przychodziły trochę denerwujące i niepewne sygnały oczekiwania na połączenie, poczuła, że w gardle ma sporą gulę. Przełknęła ślinę, by pozbyć się nielubianego, ale zbyt często pojawiającym się w jej życiu odczucia i by dodać sobie ociupinkę odwagi. Czekała tak chwilę, ale z każdym następnym przeciągłym piskiem, miała wrażenie, że Sonic nie odbierze. W końcu odezwał się irytujący i sztuczny głos poczty głosowej.

Nastolatka ze zrezygnowaniem oparła się o jasnozieloną ścianę z bordowym pasmem, sięgającym od poziomu podłogi do wysokości trochę mniejszej niż jej kolana. Na prostym biurku zdecydowanie dominował blady błękit z równie bladozielonymi szufladkami, w którym dziewczyna trzymała głównie przybory do rysowania, pierwsza od góry służyła jej za składowisko wszystkiego. Od Tic Taców przez chusteczki do malutkich figurek i innych rupieci niewielkich rozmiarów. Stolik lekcyjny z komputerem był półokrągły po bokach. Praktycznie nie było widać nóżek od niego, takie były małe. Nad biurkiem znajdowała się szafka z płytami z filmami i grami.
Na ścianie naprzeciwko, przy której stała rozkładana sofa, była naklejona fototapeta z motywem w fantazyjne kwiaty pod kolor bordowych elementów pokoju. Drzwi do pomieszczenia były brązowe, przesuwane, a pod przeciwną do nich ścianą stała szafka na ubrania i inne różności. Oczywiście była też półka na książki i mała szafka pod oknem, która miała kolor niemal identyczny, co drzwi i okienko.

Alex zjechała po ścianie na podłogę i wyprostowała nogi. Odetchnęła głęboko, patrząc beznamiętnie w sufit. Zdawała sobie sprawę, że jedyną możliwością na rozmowę z Sonic'iem była teraz wycieczka do Bazy, ale nie miała na nią ochoty. Chciała najpierw wybadać, jak teraz jest z kolegą, no ale niestety postanowił nie odbierać telefonu. Mógł się też rozładować, ale był to zbyt optymistyczny scenariusz, by mógł być prawdziwy.

***

Ciastek nie miał zielonego (dop. aut.: Ha ha, ale suchar!) pojęcia, co właściwie mu strzeliło do głowy, żeby siedzieć u Niebieskiego i słuchać, jak wylewa swoje żale. Chciał tylko spędzić samotnie czas z konsolą, bez żadnych kłopotów, a że wiedział, iż jeże powinny w tym czasie być na treningu, postanowił przyjść do Bazy. Jednak przeliczył się nieco i zamiast bijących się wzajemnie Sonic'a i Alex, zastał tego pierwszego, próbującego zagrać na gitarze jakąś melodię bez krzywdzenia strun. Gdy szynszólik wszedł do głównego pokoju, jeż akurat wstawał z kanapy i miał się kierować po puszkę z colą, mrucząc pod nosem jakieś przekleństwa w rożnych językach. Toteż bardzo się uradował, kiedy zobaczył potencjalną ofiarę do chaotycznego wyjaśniania sytuacji i narzekania na nieodpowiedzialność jeżyczki.

Blue speed of sound #1 Nadciągają kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz