Rozdział 19. List

12K 682 670
                                    

UWAGA! Ze względu na pewne problemy ze stroną, polecam odświeżenie jej wraz z wejściem w każdy kolejny rozdział, gdyż dopiero wtedy wyświetli się całość!!    


Gdy na środku ściany pojawiły się drzwi prowadzące do Pokoju Życzeń, Ron zaprosił Hermionę gestem dłoni, aby weszła pierwsza. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia lekko się zdziwiła. Znajdowała się na ogromnym boisku do Quidditcha. Spojrzała zdumionym i pytającym wzrokiem na rudzielca.

-Nie wiedziałem jak wyglądają mugolskie boiska, a chciałbym się czegoś dowiedzieć o tych waszych dziwnych grach. Harry mi trochę opowiadał, ale nie bardzo to rozumiem. To jak? Wytłumaczysz mi?

Hermiona się zaśmiała.

-Spróbuję. Ale sport jest nie dla mnie. Skoro nadchodzi zima to może pojeździmy na łyżwach?

-Na czym?

-Na łyżwach. –skupiła się i pomyślała o zimowym klimacie, lodowisku i dwóch parach łyżew.

Przed ich oczami zmaterializowało się wszystko o czym pomyślała brązowooka. Wzięła do rąk parę łyżew i podała je Ronowi. Ten spojrzał na nie trochę zdezorientowany.

-Mam w to coś wsadzić nogi, tak?

-Tak. Ale lepiej usiądź bo może być ślisko.

Ron nieufnie włożył stopy w łyżwy i gdy wstał zachwiał się. Nie chcąc pokazywać swojej niepewności przyjaciółce, postanowił zrobić krok. Skończyło się na tym, że bardzo szybko zaprzyjaźnił się z lodem przewracając się na niego.

Hermiona zaśmiała się perliście i postanowiła zacząć uczyć chłopaka od podstaw. Trzymając go za ręce ciągała po całym lodowisku, co rusz przyspieszając. Weasley szybko się uczył. Po jakimś czasie zaczął łapać o co chodzi w tej całej jeździe na przedziwnych butach z ostrzami.

Nie odbyło się bez paru upadków, ale to nawet i najlepszym się zdarza.

Potem, korzystając z obecności śniegu postanowili wspólnymi siłami ulepić bałwana. Ich nowy przyjaciel otrzymał zakrzywiony nos z marchewki, dlatego Ron postanowił wyczarować dla niego długie, czarne włosy w których łudząco przypominał Severusa Snape'a.

Hermiona nie zdawała nawet sobie sprawy, że tak świetnie będą się ze sobą bawili. Zazwyczaj spędzali czas jeszcze z Harrym lub Ginny, nigdy sami.

Po śnieżnych zabawach, gdy odpoczywali na zaspie zbudowanej również ze śniegu, rudzielec postanowił zaproponować coś innego.

-To może teraz zagramy w Quidditcha?

-No okej. –zgodziła się niechętnie. Nigdy nie przepadała za tą grą.

Ron bronił bramek, a ona próbowała strzelić gola rzucając kaflem. Nie udawało jej się to zbytnio, gdyż piłka była dosyć ciężka, a sama Hermiona nie miała zbytnio siły w rękach. Znudziła się już po chwili, bo to jednak nie był jej konik, ale chciała uszczęśliwić przyjaciela. Widziała jak bardzo się starał, aby jej dogodzić i cieszyła się z tego powodu, że jednak wszystko może się naprawić przy odrobinie chęci.

Po chwili, gdy opadła na trybuny opatulone białym puchem, a Weasley podleciał obok niej wysłała mu szeroki i szczery uśmiech.

-Mam jeszcze dla ciebie niespodziankę.-odezwał się z tajemniczym uśmieszkiem.

Hermiona spojrzała na niego zaskoczona.

-Jaką? Skąd ci się bierze tyle pomysłów, Ronaldzie? Nie poznaję cię.

Zakazany Owoc // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz