Rozdział 19

9.3K 440 26
                                    


RULE

Minęło już kilka dni od tej pieprzonej imprezy. Na samo wspomnienie, aż mnie nosi.

Na moich oczach, koleś podający się za jej przyjaciela, całuje ją. I to jak?
Kurwa. Wciskając jej język na siłę.

Pierdolony popapraniec.

Od początku naszej znajomości nie znosiłem gościa. Wydawał się pewny siebie i ten jego cwaniacki uśmiech.

Na samo wspomnienie o nim wszystkie mięśnie w moim ciele spinają się.

Od tamtej nocy Jacqueline nie rozmawiała z nim. Chociaż wiem ile wysiłku i emocji kosztowało ją to.

Te jej czerwone i podpuchnięte oczy zdradzały jej ból. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten koleś był dla niej kimś ważnym, ale spierdolił to, koncertowo.

Jedyne ich spotkanie miało miejsce na egzaminie końcowym. Wiem, że nie rozmawiali ze sobą, co mi było na rękę, ale nie koniecznie to odpowiadało Jacqueline.

Widziałem jak się miota. Siedziała zamyślona na łóżku i wpatrywała się w jeden punkt. Jej wzrok był nieobecny, tak jak sama Jacqueline.

Od tamtego incydentu Jacqueline zmieniła się. Zamknęła się w sobie, nie chce z nikim porozmawiać na ten temat. Nawet Ruda nic nie wskórała.

Oddaliśmy się od siebie. Nie spędzamy już razem tyle czasu, nawet noce spędzamy oddzielnie. Szczerze, mam tego dość. Zaczynam podejrzewać, że ten cały Charlie znaczył dla niej coś więcej.

Jakieś dziwne uczucie ścisnęło moje serce. Z tą jedną myślą przelatuje tysiąc innych. Co jeśli ona zdała sobie sprawę, że go kochała? To może wyjaśnić jej niechęć do seksu. Może zastanawia się nad zerwaniem ze mną?

Z moich ponurych myśli wyrywa mnie jakiś dźwięk. Spoglądam na swoje dłonie, w których trzymam dwa kawałki ołówka.

- Szlag by to wziął.

Mruczę po nosem i rzucam z siłą połamany ołówek. Mój wzrok wędruje na czystą kartkę. Siedzę już dobre pół godziny i nie narysowałem ani jednej kreski.

Kładę łokcie na stół i chowam twarz w dłoniach. Przecieram z góry do dołu i z powrotem.

Dłużej nie wytrzymam tej niepewności i domysłów. Muszę porozmawiać z Jacqueline. Jeśli tego nie zrobię to oszaleję.

Wstaję od biurka i wychodzę z pokoju. W recepcji podchodzę do Lizzy.

- Lizzy wychodzę. Nie wiem kiedy wrócę. Moich klientów przełóż lub wyślij do Molly.

Lizzy wstaje i podchodzi do mnie.

- Rule wszystko w porządku?

Patrzy na mnie i widać, że się martwi.

- Nic nie jest w porządku, Lizzy. Mam ochotę przyłożyć temu lalusiowi w tą jego gębe. Jacqueline ze mną nie chce rozmawiać. I na dodatek Joe wyleciał do Nowego Jorku i nie mam z kim pogadać.

Lizzy klepie mnie po ramieniu i uśmiecha się.

- Daj jej czas. Zawiodła się. Charlie był jej przyjacielem. Musi poukładać sobie na nowo ich relacje.

-Ale ja już nie mam czasu. Nie lubię nie wyjaśnionych spraw. Właśnie nadszedł odpowiedni moment na rozmowę.

Odwracam się i wychodzę. Na chodniku biorę głębszy oddech i ruszam do mieszkania Jacqueline.

*****

- Rule, a co ty tu robisz?

Jacqueline nie kryje swojego zdziwienia mym widokiem. Wchodząc do środka łapię ją w talii i przyciągam do siebie. Na jej ustach składam długi pocałunek.

ZBUNTOWANY (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz