Rozdział 20 - Gasnąca pochodnia

Zacznij od początku
                                    

- Co? – zapytał. – O co chodzi?

Black spojrzała profesora Lupina zanim z powrotem skupił się na Harrym.

- Nic, czym warto się martwić, dzieciaku – powiedział z miękkim uśmiechem. – Zrobiłeś już więcej od twojej niezłej akcji. Teraz nasza kolej naprawić pewne rzeczy. – Black uśmiechnął się, przeczesując ręką zmierzwione włosy Harry’ego. – Jestem taki z ciebie dumny, Harry. Wiem, że twoi rodzice też by byli.

Harry nie wiedział, dlaczego, ale miał wrażenie, że Syriusz Black coś ukrywa. To wyglądało tak, jakby się żegnał, ale dlaczego? Teraz dostanie proces i zostanie uniewinniony. To nie miało sensu. Patrząc na profesorów Dumbledore’a i Lupina, Harry dostrzegł, że oboje mają pełne rezerwy wyrazy twarzy. Czego mu nie mówili? Pogorszył sprawę? Czy Black był teraz w jeszcze większych tarapatach? Albo profesor Dumbledore i profesor Lupin?

- O co chodzi? – powtórzył Harry, spoglądając z powrotem na Blacka. – Czemu się ze mną żegnasz?

Black spojrzał na niego zaskoczony.

- Żegnam? – zapytał, dotykając policzka Harry’ego. – Nigdzie się nie wybieram. Muszę tu siedzieć pomimo procesu, ale najważniejsze jest to, że ty znasz i wierzysz w prawdę. To więcej niż kiedykolwiek marzyłem. Mam teraz coś, na co czekam z niecierpliwością, aż ten cały bałagan się skończy. – Black spojrzał na Lupina i uśmiechnął się chytrze. – To znaczy, jeśli oczywiście twój opiekun na to pozwoli.

Profesor Lupin uśmiechnął się do niego szeroko.

- Zobaczymy, Łapo – powiedział. – Wiesz, że muszę robić wszystko, co w najlepszym interesie Harry’ego.

Black zrobił udawaną zbolałą minę w kierunku nauczyciela Obrony.

- Najlepszym interesie? – zapytał żartobliwie. – Odmawianie mu kontaktu z ojcem chrzestnym jest w jego najlepszym interesie? Ranisz mnie, Lunatyku. Głęboko mnie ranisz.

Harry tylko słuchał z zamkniętymi oczami. To miła odmiana usłyszeć tak zrelaksowanego i naprawdę żartującego profesora Lupina. To było co, co Harry zawsze chciał dla Lupina. To sprawiło, że było warto, widząc takich Blacka i Lupina jak byli przed śmiercią jego rodziców. Harry mógł mieć tylko nadzieję, że tak pozostanie.

Minęły kolejne dwa dni zanim Harry’emu pozwolono opuścić jego świątynię i tego samego dnia w „Proroku Codziennym” zawiadomiono o „złapaniu” Blacka i dacie procesu. Cały artykuł pisał niejasno o schwytaniu Blacka, jego bieżącej lokalizacji i przyczynie, dlaczego został wszczęty proces, kiedy miał otrzymać Pocałunek. Proces został zaplanowany na początek kolejnego tygodnia i miał się odbyć w sali zamkniętej dla prasy. Niestety Knot również nalegał na brak obserwatorów, co oznaczało, że Harry i profesor Lupin nie mogli uczestniczyć.

Profesor Lupin nie był z tego powodu zadowolony. Chciał tam być, by wspierać przyjaciela tak, jak powinien lata temu. Profesor Dumbledore zauważył, że ani Harry ani profesor Lupin nie będą w stanie uczestniczyć, ponieważ proces był podczas końcowych egzaminów, ale to nie miało dla nich znaczenia. Byli bardziej niż chętni do ominięcia ich, by wspierać trzeciego członka ich rodziny.

Podczas powrotu do zdrowia Harry’ego w gościnnych kwaterach profesora Lupina, Syriusz Black nigdy nie opuszczał boku Harry’ego. Rozmawiali o wszystkim, co im przyszło do głowy, a w większości o tych księżycowych nocach, gdy Huncwoci przemierzali lasy i tereny w swoich animagicznych postaciach. Profesor Lupin niewiele dopowiadał, ponieważ trudno było mu sobie przypomnieć, co naprawdę się działo podczas tych nocy, kiedy wilk przejmował kontrolę nad jego umysłem, jak i ciałem. Black również wyjaśnił Harry’emu temat przemian profesora Lupina, sprawiając, że Harry zdał sobie sprawę, że to nie były spacery po parku. Dla świadka były bardzo bolesne i męczące.

Nocny Strażnik | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz