– Skoro wiesz, to czemu pytasz... – szepnął. – Dłużej nie wytrzymam, muszę się zmienić.

– Zrób to. Ale nie ruszaj się stąd – poleciłam.

        Chłopak mrugnął do mnie i zmienił się. Łóżko ugięło się lekko pod ciężarem ogromnego psiska. Cade znów położył głowę na moich kolanach, trącając mnie nosem w dłoń, którą trzymałam zeszyt. Drugą mimochodem wplotłam w jego brązowo-srebrną sierść i tarmosiłam go za uszami. Pies skierował uszy w dół, co u wilków oznaczało zadowolenie i jednocześnie poddanie. Sprawiałam mu przyjemność, ale sobie również. Jego sierść była naprawdę milutka w dotyku. Niestety do odrobienia lekcji potrzebowałam dwóch rąk, więc musiałam ukrócić jego masaż, na co Cade trzepnął głową w niezadowoleniu.

– Muszę to skończyć na jutro – oznajmiłam, a on przewrócił swoimi czerwonymi oczami, wywołując mój lekki uśmiech. – Nie marudź, ciesz się, że nadal możesz mnie przygniatać.

        W odpowiedzi wilk zaskomlał cicho. Cieszył się.

~*~

         Słońce zachodziło już za górami, pozostawiając na granatowym niebie pomarańczowo-różową łunę. Powoli stąpaliśmy po żwirowej drodze, spoglądając na wschodzący księżyc. Z minuty na minutę byliśmy coraz bardziej niespokojni, a wilcze wcielenie rozszarpywało nasze trzewia, chcąc wydostać się na zewnątrz. Szłam z założonymi rękami, kopiąc kamienie, które znalazły się na mojej drodze. Bardzo daleko widziałam niewielki, lśniący szyld sklepiku, do którego zmierzaliśmy.

– Okropnie się czuję – wydyszał Cade.

         Chciałam mu jakoś ulżyć, ale jedyną możliwością była przemiana, na którą nie mogłam pozwolić. Jako człowiek, mogłam go kontrolować i mu pomagać, ale gdyby stał się wilkiem – nie miałabym szans, by go powstrzymać, jeśli nagle by mu odbiło.

– Wiesz, że nie możesz się zmienić – odparłam, wlepiając spojrzenie w swoje buty.

– Dlaczego ciebie to nie rusza? – zapytał z wyrzutem, napinając szczękę.

– Rusza mnie – odpowiedziałam. – Pełnia ma na mnie tak samo silny wpływ, ale przez lata nauki dowiedziałam się, jak jej się nie dać. Też się tego nauczysz.

– Czy nie wydaje ci się, że jestem za mało męski? – Gdy zapytał, wybuchnę łam głośnym śmiechem, zakrywając sobie usta ręką. – To nie jest śmieszne. Jestem facetem i to ja powinienem trenować ciebie, a nie odwrotnie.

        Udało mi się uspokoić dopiero po kilku chwilach.

– Cade, mamy dwudziesty pierwszy wiek w każdym świecie istnieje równouprawnienie. To, że uczy cię dziewczyna, kompletnie niczego nie zmienia. Jesteś idealny. – Otworzyłam oczy ze zdziwienia, że powiedziałam coś takiego. - To pełnia! – wytłumaczyłam od razu.

– Domyśliłem się, wilczku. – Zaśmiał się pod nosem. – Ale i tak dziękuję.

        Po tych słowach nie powiedział już nic i tak dotarliśmy do sklepu. Nie mogliśmy sobie pozwolić na niekończące się spacery, ale gdy prawie dochodziliśmy na parking, Cade zaproponował, żebyśmy jeszcze nie kończyli naszego spaceru i poszli głębiej w pole. Zdziwiłam się na jego prośbę, ale przystałam na nią. Z dala od ulicznych lamp było widać gwiazdy, które jasno świeciły na nocnym niebie. Księżyc w pełni był idealnie widoczny i cudem mogłam oderwać od niego wzrok. Miał siłę, którą czuły tylko wilkołaki. Gdy mówiłam Cade'owi, że pełnia działa na mnie równie mocno, nie kłamałam. Gdybym choć na chwilę straciła kontrolę nad drugim wcieleniem, totalnie bym zgłupiała. Lata praktyki pokazały mi, jak sobie z nią radzić.

Keeper | TO #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz