Rozdział 17 - Potwierdzone podejrzenia

Start from the beginning
                                    

- Eee… Harry? – zapytał zdezorientowany Ron. – Co robisz?

Nic nie znalazłszy, Harry odwrócił się do Rona, przygotowując się do wybuchu, który zapewne miał nadejść. Nie mogę mu powiedzieć prawdy. Nie mogę nikomu powiedzieć.

- Nie ma Parszywka – powiedział Harry z wahaniem. – To musi być jego krew.

Ron zbladł siadając w szoku.

- Parszywka? – zapytał. Powoli, niepokój Rona zmienił się w gniew. – To ten cholerny kot! Powiedziałem jej, żeby kontrolowała tą bestię, ale czy posłuchała? NIE!

- Panie Weasley! – profesor McGonagall skarciła go od drzwi. Weszła i zauważyła krew na pościeli. – Co tu się dzieje?

Ron spojrzał na Harry’ego z ciekawością zanim zwrócił całą uwagę na profesor McGonagall.

- Harry mnie obudzi i zauważyłem krew – powiedział, ukrywając twarz w dłoniach. – Parszywka nie ma!

Profesor McGonagall westchnęła z oczywistą ulgą, po czym podeszła do zrozpaczonego ucznia i położyła mu rękę na ramieniu.

- Panie Weasley, jest pan pewny, że nie jest ranny? – zapytała. Gdy Ron skinął głową, spojrzała na Harry’ego, który natychmiast odwrócił wzrok. – Panie Longbottom, proszę wziąć pana Weasleya, by zobaczył się dla pewności z panią Pomfrey. Panie Thomas, panie Finnegan, proszę poszukać szczura pana Weasleya. Pan, panie Potter, proszę za mną.

Harry powstrzymał jęk frustracji, ruszając za profesor McGonagall z dormitorium i na zewnątrz Wieży Gryffindoru. Wiedział, co nadchodzi i musiał szybko wymyślić, dlaczego sprawdzał Rona. Cóż, patrzyłem na Mapę Huncwotów i zobaczyłem Petera Pettigrew, który okazał się żywy i udawał zwierzątko mojego przyjaciela, czego dowiedziałem się z rozmowy w lesie z Syriuszem Blackiem. Dobrze, to byłoby przyjęte naprawdę dobrze. Dlaczego po prostu nie powiedziałem całej szkole, że Syriusz Black jest niewinny?

Weszli do biura profesor McGonagall, a żaden z nich nie powiedział ani słowa przez całą drogę. Harry rozpaczliwie próbował sprawić, żeby nie wydawał się zdenerwowany. Jak on, do licha, z tego wybrnie?

Profesor McGonagall zamknęła drzwi i podeszła do boku Harry’ego.

- Wszystko w porządku, Harry? – zapytała profesor McGonagall łagodnie. – Wiesz, że to bardzo prawdopodobne, że Syriusz Black nie miał z tym nic wspólnego, prawda?

Harry musiał powstrzymać stanowczą odpowiedź, patrząc wszędzie, ale nie na twarz McGonagall. To miało wszystko wspólne z Syriuszem Blackiem, ale nie w taki sposób, w jaki uważa profesor McGonagall. W pewnym sensie, Harry był wzruszony troską McGonagall, ale nie mógł nic poradzić, ale pomyślał, że to uczucie powinno bardziej skoncentrować się na Ronie, który właśnie stracił swojego ukochanego zwierzaka.

- Harry? – spytała delikatnie profesor McGonagall i poczekała aż Harry w końcu na nią spojrzy. – Syriusz Black zostanieznaleziony. Daję ci na to moje słowo.

Przygryzając dolną wargę, Harry dostrzegł, że ma nadzieję, że stanie się to po ty, jak Black zostanie uznany za niewinnego lub będzie miał szansę na zrobienie czegoś, co podobno robi. To było dziwne, że w ciągu kilku dni Harry przeszedł od nienawiści do cichej modlitwy za Syriusza Blacka. Nie, nie rób tego! Skarcił się Harry. Przestańwzniecać nadzieję! To nadal może być podstęp!

Profesor McGonagall wyciągnęła rękę i dotknęła ramienia Harry’ego.

- Harry, chcesz, żebym zawołała profesora Lupina? – zapytała łagodnie. – Naprawdę nie powinieneś wszystkiego w sobie trzymać.

Nocny Strażnik | TłumaczenieWhere stories live. Discover now