Leondre:

Zaraz po wygłoszeniu złych wiadomości przez lekarza, idę do Nami. Wolę tam nie być i patrzeć na ich cierpienie, bo czuję, że to nie moja sprawa, że nie powinienem się wtrącać.

Wchodzę do sali Nami, a dziewczyna od razu się na mnie patrzy. Obok niej leży jeszcze jakaś inna dziewczyna, mniej więcej w naszym wieku. Ciszę się, że pierwszy raz od długiego czasu nie widzę mojej dziewczyny o OIOMie.

Podchodzę bliżej.

-Cześć-szepcze dziewczyna.-Długo mnie nie było?-pyta.

Uśmiecham się do niej i siadam na krześle.

-Jakieś dwie godziny-wyjaśniam i łapię ją za rękę.

Nami wzdycha.

-Przepraszam, Leo-mówi.-Zdenerwowałam się. Nie przemyślałam tego. Wiem, ile cierpienia ci daję moimi próbami samobójczymi i obiecałam ci, że już tego nie zrobię, a tutaj wyskakuję przed auto.

-No wiesz, Nami...-zaczynam.-Nie sądzę, że była to najmądrzejsza rzecz z twojej strony, ale nie wykazujesz się wielką mądrością w sprawie twojego życia.-Nami się krzywi.-Ale rozumiem to, co zrobiłaś. Czasami bardziej zależy ci na kimś, niż na samej sobie.

-I tak to Gigi uratowała Jessie-zauważa.

Nie mogę jej powiedzieć, że Gi nie żyje. Nie mogę. Ona się załamie.

-No właśnie, co z Gigi?-pyta.

Już mam odpowiadać, cokolwiek, co przyjdzie mi na myśl, ale do sali Nami wchodzi zapłakana Tessa z lekarzem.

-Jak się czujesz?-pyta doktor Nami.

-Lepiej-przyznaje dziewczyna.-Całkiem w porządku.

-Brałaś leki rano?-pyta ponownie lekarz.

-Oczywiście, nie zapomniałabym.

Tessa i medyk patrzą się na mnie.

-Tylko jedną-oznajmiam.

-To wszystko wyjaśnia. I stres. Ale skoro już wszystko w porządku, nie widzę powodu, żeby cię tu dłużej przetrzymywać, Namilie. Pójdę po wypis. Na pewno policja będzie chciała z tobą porozmawiać. Jeśli chcesz, mogę im powiedzieć, że stawisz się jutro na komisariacie.

-Nie, mogę dziś z nimi porozmawiać-oznajmia dziewczyna, a lekarz kiwa głową i idzie po wypis.

Pielęgniarki wypinają z niej te wszystkie kroplówki, a Nami wstaje.

-Mogłabyś trochę uważać-stwierdza Tessa, podchodząc do Nami.

-Chciałam uratować Jessicę-wyjaśnia.-Nie przewidziałam tego, że Gigi również będzie miała zamiar to zrobić.-Nami się rozgląda.-W ogóle to co z nią.

Tessa patrzy się na mnie pytająco, pewnie chodzi jej o to, czy może jej powiedzieć, a ja kiwam głową.

-Gigi nie przeżyła, kochanie.-Tessa łapie ją za ręce.

O dziwo, Nami się uśmiecha.

-Ciekawe, kto w następnym roku-zastanawia się i wychodzi z sali, biorąc po drodze wypis od lekarza, który akurat szedł w naszą stronę.

-Dowiedziała się o swojej przyjaciółce?-pyta, a my z Tessą kiwamy głowami.-Przykro mi. Proszę z nią być w tej chwili. Do widzenia.-Lekarz wychodzi.

-Leo, jestem okropną matką, ale muszę wracać do Walii, bo zostawiłam tam pracę, wszystko rzuciłam i tu przyjechałam, a Nami na pewno nie będzie chciała teraz wrócić, więc... Zajmij się nią, proszę cię...

-Nie martw się, Tessa, damy sobie radę-oświadczam.

-Dziękuję, Leo, ja...-Wzdycha.-Pójdę już. Wróćcie jak najszybciej.

Kiwam głową, a Tessa wychodzi z sali i ja za nią.

---

Po zeznaniach, złożonych przez Nami, jak i przeze mnie, bo wcześniej uderzyłem policjanta i nie miałem jak tego zrobić, wracamy do domu. Nami zażywa jej lekarstwa i opiera się o blat.

Podchodzę do niej i ją przytulam.

-Jak się czujesz?-pytam.

Nami dopiero po chwili odwzajemnia mój uścisk.

-Jak mogę się czuć, Leo?-pyta, trzęsącym głosem.-Czemu coś takiego znowu się wydarza? Czemu historia się powtarza? Dlaczego nie mogę mieć już spokoju, tylko ponownie umiera ktoś, kogo kocham? Chciałabym mieć w końcu spokój?

Milczę. Nami nie lubi, kiedy nie zna się odpowiedzi na jej pytania, a jednak odpowiada się. Przytulam dziewczynę mocniej.

-Chodźmy wziąć prysznic-proponuję.

Odrywam się od dziewczyny, łapię ją za rękę i prowadzę do góry. Od razu wchodzimy do łazienki i się rozbieramy.

Po chwili obydwoje jesteśmy pod prysznicem, ale się nie ruszamy. Nagle Nami mocno się we mnie wtula. Pomimo tego, że leje się na nas woda, wiem, że dziewczyna płacze. Mocno ją obejmuję i całuję w głowę.

I wtedy, dokładnie w tym momencie, przypominam sobie jej słowa.

Czemu historia się powtarza?

Charlie:

Siedzę w tym szpitalu już kilka godzin. Courtney jeszcze nie ma, ponieważ nie było żadnych lotów do Bristolu ani okolic, więc musiała pojechać autem, a powrót ze Szkocji to nie najłatwiejsza sprawa.

Na zewnątrz zrobiło się już ciemno, zostaliśmy tylko ja i Dave.

Nagle podchodzi do nas lekarz, ten sam, z którym rozmawialiśmy w południe.

-Który z was to Charlie Lenehan?-pyta.

-To ja-mówię.

-I jest pan dla Jessiki...-Robi specjalną przerwę, żebym dokończył jego zdanie.

-Jestem jej dziewczyną-oznajmiam.

-Jest pan jej dziewczyną?-powtarza lekarz.

Chyba się zaraz rozpłaczę.

-Chłopakiem, przepraszam, nerwy-mówię.

Lekarz uśmiecha się ze zrozumieniem.

-Proszę się nie denerwować. Jessica właśnie się obudziła i chce z panem rozmawiać.

---

Smutno-szczęśliwy rozdział. XDDD

Nie bijcie, pliska. XDDD

W mediach Syśka. ♥

Love Ya,

Klarissa xx


find me • ch.lМесто, где живут истории. Откройте их для себя