21 ; hi daddy

215 46 19
                                    

Sprawdzam telefon. Nadal zero wiadomości. Dlaczego on jest taki? Przecież powiedział, że jak się odezwę to zmieni zdanie. Zostanie z nami na zawsze.
-Gdzie jest tatuś? Mówiłaś, że będzie na nas czekał.
-Poczekajmy jeszcze chwilę. Zaraz będzie.
Ja: Harry jesteśmy na lotnisku..
Ja: Proszę odpisz mi.
Ja: Skarbie proszę nie rób nam tego. Dylan chce Cię przytulić. Harry do cholery.
Nagle go dostrzegam. Trzyma telefon cały czas w dłoni i musi czytać te wiadomości. Czekam aż do nas podejdzie, ale on nawet nas nie zauważa. Z budynku po raz kolejny widać flesze aparatów. Odwracam głowę w stronę dzieci, ale już ich nie ma. Kurwa. Chwytam walizki i wchodzę znowu do pomieszczenia.

Zauważam Dylana i Hope w momencie kiedy nasza córka krzyczy, aby zeszli jej z drogi. Nagle wszyscy się odsuwają i widzę go. Ma krótkie włosy. Cholernie krótkie. Jeszcze krótsze niż miał na ostatnich zdjęciach, które widziałam. Ma na sobie ciemne dresowe spodnie, białą koszulę, okulary przeciwsłoneczne, a w dłoni trzyma czapkę z daszkiem. Na ramieniu zawieszoną ma swoją, ulubioną torbę podróżną.
-Tatuś. W końcu po nas przyjechałeś-Dylan biegnie chyba pierwszy raz szybciej od Hope i boję się o niego. Boję się, że nasz syn tego nie wytrzyma. Ale w momencie kiedy wpada w ramiona Harry'ego wiem, że nic mu nie jest.
-Wyjeżdżasz gdzieś?
-Jest z wami mama?
-Tak. Tam-Hope odwraca się i pokazuje na mnie, a spojrzenie Harry'ego spotyka moje. Pod powiekami zbierają mi się łzy, a on się uśmiecha. Naprawdę wygląda jakby się wykańczał. Teraz już wiem dlaczego chciał to zrobić. Wiem, że teraz dam mu już wybór. Nie chcę żeby się męczył. Zbyt mocno go kocham. Pokazuje mi dłonią żebym do niego podeszła. Wstaje na nogi, a ja zaczynam szybciej się poruszać. W końcu biegnę i w momencie kiedy zderzam się z jego klatką piersiową, zakładam ręce za jego kark, a on gładzi moje plecy.
-Przepraszam tak bardzo cię przepraszam. Byłam w delegacji i wróciłam dosłownie wczoraj. Przeczytałam to wszystko. Wtedy poczułam, że nie mogę cię stracić. My nie możemy. Siedziliśmy na ławce kiedy szedłeś, czytałeś moje wiadomości, a nawet nie odpisałeś. Wtedy stwierdziłam, żebyś zrobił to co uważasz za lepsze.
-Moje miejsce jest przy was. Już podjąłem decyzję, dlatego nie odpisywałem, ale gdy tylko was zobaczyłem wróciła nowa nadzieja. Poczułem, że wcale nie muszę umierać. Poddam się operacji usunięcia guza. Nie mogę was zostawić.
-Obiecujesz?
-Przysięgam na nas.
-Dlaczego akurat na nas?
-Bo nie ma nic w co wierzę bardziej. Nie widzieliśmy się dwa lata, a i tak uczucie nie minęło. Kochamy się bez względu na wszystko.

Moje dłonie całe się trzęsą i już nie wiem co mogę ze sobą zrobić. Siedzi ze mną Jeff. Ochroniarz, który przyjechał z nami do szpitala. Dzieci zostały z opiekunką w naszym starym domu, który teraz od nowa będzie zamieszkały. Operacja trwa już tak długo. Czytałam na internecie, że może potrwać nawet cały dzień. Odwracam głowę i zauważam Nialla, Liama, Louisa i nawet Zayna idących w naszą stronę. Wstaję z krzesła i podchodzę do nich. Okropnie się zmienili. Nie są tymi samymi chłopakami jakimi byli. Przytulam Nialla, który jest mi najbliższy i po chwili witam się tak samo z resztą. Każdy z nich szepcze mi coś miłego do ucha.
-Pani Styles. Chciałabym tylko powiedzieć, że operacja przebiegła pomyślnie i będzie mogła pani za jakiś czas odwiedzić męża. Życzę wam szczęścia, można powiedzieć na nowej drodze życia.

Podchodzę do łóżka na którym leży Harry. Nie mogę zauważyć czy ścięli mu jeszcze włosy, ponieważ ma zabandażowaną całą głowę. Wygląda tak spokojnie kiedy śpi. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie już  w porządku. Nie będzie już żadnych kłamstw, a nasze dzieci będą dorastać z obojgiem rodziców.

~~~~~
Coraz wiekszymi krokami zbliżamy się do końca 😔 dziękuję Wam za to, że jesteście. Kocham ❤

Proszę komentujcie, gwiazdkujcie, dodawajcie do listy lektur i obserwujcie mnie.

Jeśli to możliwe polecajcie znajomym.

~Dominika

Please Write Back || styles ✔On viuen les histories. Descobreix ara