Ten.

1.8K 114 7
                                    

Celeste

Weszłam do szkoły. Will trzymał mnie za dłoń, po czym zatrzymał i przyciągnął do siebie tak, że dotykał ustami mojego ucha.

- Jesteś pewna, że już ci lepiej? Jesteś blada, a moja Cel, zdecydowanie nie jest taka zestresowana i nieobecna.

- N-nic mi nie jest- mruknęłam i dałam mu buziaka w policzek- Mam tylko jeszcze lekkie mdłości, ale to nic.

Potaknął.

- Może zabrałbyś mnie po szkole na gofry?- zaproponowałam. Chciałam spędzić z nim czas i wynagrodzić mu moją "chorobę".

- Moją piękną blondyneczkę zabiorę nawet na koniec świata. To co, o 15 na parkingu?

Posłałam mu uśmiech. Potaknęłam.

Jednak radość raptownie zniknąła. W naszą stronę zmierzał Jacob. Wydawało mi się, że idzie centralnie do mnie. Nie pomyliłam się.

- Will- złapałam bruneta za dłoń- zapomniałabym, muszę wstąpić do profesor Adkins po wykaz zajęć. Pójdź ze mną, proszę- spojrzałam na zbliżającego się Jacoba.

- Teraz? Mamy przecież...

- Tak, teraz!- zaoponowałam raptownie spanikowana.

Will chciał się obrócić by zobaczyć, co mnie tak zaciekawiło, aczkolwiek złapałam go za twarz i spojrzałam w oczy.

- Kochanie, chodźmy...

On jednak wyrwał się i spojrzał za siebie.

Zamarłam i do płaczu było mi bliżej niż do szkolnej stołówki.

Will spojrzał na Jacoba i zmarszczył brwi.

- Znasz go?

O. Mój. Boże.

Zapomniałam, że Will nie widział nigdy Jacoba, tylko słyszał o nim co nieco. W każdym razie nie wie kim on jest, a co najlepsze jak wygląda.

Jacob zbliżał się nieubłaganie.

- Celeste, możemy pogadać?- zapytał nowo przybyły.

- Kim jesteś?- zapytał uśmiechnięty o dzwio William.

- Jestem...

- To jest Jason- wtrąciłam- mój znajomy z zajęć.

Posłałam Jacobowi mordercze spojrzenie.

- Cieszę się, że moja mała dziewczynka- objął mnie i połaskotał- znalazła sobie znajomych.

- Tak- chłopak odwrócił wzrok- To co mogę TWOJĄ dziewczynkę- zaakcentował- porwać na kilka sekund?

- Kilka sekund, nie dłużej, a tak poza tym jestem Will Holt.

Chłopak potaknął i posłał mu lekkie spojrzenie.

- Jasne.

Jacob aka Jason odszedł kawałek dalej, po czym poszłam za nim.

Poszliśmy kawałek za róg, Will zaczepił jakiegoś kumpla, i teraz rozmawiali zawzięcie. Will niczego się nie domyślał.

Dzięki ci Boże.

- Czego chcesz?- zapytałam drżącym głosem.

- Pogadać.

- Nie mamy o czym.

- Wydaje mi się, że jednak mamy Cel...

- Nie mów tak do mnie- przerwałam w pół słowa- Nie masz prawa tak do mnie mówić.

- Celeste, błagam cię. To nie tak. Ja się zmieniłem.

- Jesteś żałosny. Jesteś pieprzonym hipokrytą, jeśli myślisz, że po tym wszystkim tak po prostu ci wybaczę i zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi.

- Miałem szczerą nadzieję na to, ale jeśli zaczniesz mnie tolerować będę zadowolony. Cel...Celeste, nie chcę żebyś przeze mnie zamazała swoją przyszłość. Nie rób tego...bez względu na to, co się wydarzyło. Wiem, spierdoliłem po całości i wiem, że nie tak łatwo mi wybaczysz...

- Nie wybaczę...

- Daj mi skończyć.

Przewróciłam oczyma.

- Ale nie rób tego, chociażby ze względu na mnie.

Prychnęłam.

- Dla ciebie nic nigdy więcej nie zrobię idioto. Skrzywdziłeś mnie i...mam nadzieję, że poczujesz na własnej skórze jak to jest być dziwką w oczach innych.

Chłopak spuścił wzrok. Przybliżyłam się o krok w jego stronę, po czym nachyliłam się.

- JESTEŚ ZEREM- szepnęłam dobitnie- Nic nie znaczysz kretynie.

Odeszłam z triumfem i satysfakcją, choć czułam, że zraniłam go równie mocno jak on mnie. I to bolało najbardziej.

Pozory mylą Cz.II"Nasze złudzenie"जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें