17| Więc kochasz mnie?

233 25 6
                                    

Rozdział 17

***Zuzia***

Stałam jak słup wpatrując się w zdenerwowaną minę mojego ojca, który wpatrywał się we mnie. Mike nacisnął guzik od latarki, żeby ją wyłączyć, ponieważ nastał już świt i jest w korytarzu jasno tak samo jak na dworze.

-Posłuchaj mnie! Czy ty nie rozumiesz, że przebywanie tu nocą jest ogromnym ryzykiem?! Zwłaszcza dla takiego bachora jak ty?! Nie wolno ci nawet podchodzić do tego ruszającego się złomu! Animatroniki są niebezpieczne....-nakrzyczał na mnie, lecz przerwałam mu.

-Skąd to wiesz?! Nawet się do nich nie zbliżasz! Nie masz pojęcia jakie są! One mają uczucia! -parę stróżek łez spłynęło po moich policzkach, lecz mój tata się tym nie przejął.

-Nie rycz mi tu teraz! Te maszyny są groźne! Mogę ci to nawet udowodnić. -przykucnął przy mnie i powoli podciągał swój rękaw od koszuli służbowej do góry. -Zobacz sobie do czego zdolna jest ta twoja jebana sympatia. -prychnął ukazując mi na prawej ręce bliznę przypominającą ślady ostrych kłów.

-Który robot ci to zrobił? -otworzyłam usta ze zdziwienia oglądając uważnie ranę.

-A jak sądzisz? -przewrócił oczami. -To oczywiste, że Foxy. -westchnął podciągając rękaw z powrotem.

-To dla tego masz taką urazę do animatroników! Teraz wszystko jasne! -wykrzyknęłam, lecz mój ojciec zatkał mi usta.

-Nie drzyj się tak niewyparzona gębo! Nie tylko chodzi o mnie. Mówię też na przykład o Jeremy'm, który zbliżył się do lisa za blisko, a ten odgryzł mu płat czołowy lub o tej dzieciarni, którą zabił ten złom. -poczochrał energicznie moje brązowe włosy.

-No tak, ale to nie powód, żeby od razu nazywać je potworami. -westchnęłam.

-Czy ty wiesz co ty właśnie mówisz?! Bronisz tych morderców! A co jeśli tobie zrobiliby krzywdę!?Nie wybaczyłbym sobie tego, gdyby któryś z tych jebanych robotów zabił moją kochaną, niesłuchającą tatusia córeczkę. -pogładził dłonią mój policzek.

-Czyli martwisz się o mnie, bo mnie kochasz? -uniosłam jedną brew krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Um....no tak. -burknął pod nosem. -Jesteś moim dzieckiem i kocham cię bardzo. -wymamrotał cicho i odwrócił się napięcie w stronę drzwi wyjściowych.

Jego odpowiedź mnie trochę zdziwiła, ponieważ mimo tego, że zachowuje się źle w stosunku do ludzi to posiada jednak w sobie jakieś uczucia. Myślałam, że nie wie co to miłość, ale chyba się myliłam, bo jednak nakrzyczał na mnie, ale z powodu, że troszczy się i nie chce, żeby mi się coś strasznego stało. W końcu jestem bardzo podobna do swojej mamy, którą bardzo kochał, zresztą tak jak ja. Ciężko nam było po jej utracie. Nie mogliśmy oboje spać, ponieważ podczas snu cały czas w naszej głowie widniała ukochana osoba. Ogólnie nie rozmawiam nigdy z tatą na jej temat, bo jest bolesny i zakazany, ale jednak pamiętamy ją, chociaż Mike lepiej niż ja, w końcu byli razem dziewięć lat, a mnie nawet na świecie nie było, a nawet jeśli to noworodek ani niemowlak nie rozumie za dużo. Tak szczerze chciałabym porozmawiać z mamą lub dowiedzieć się chociaż jakieś informacje dotyczące niej od taty. Pamiętam jak do snu śpiewała mi zawsze moją ulubioną kołysankę, lecz niestety zapomniałam słów, ale za to przypominam sobie melodię. No cóż. Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.

Szłam za moim tatą zamyślona ową sytuacją, ale z mojego desperackiego myślenia wyrwał mnie ten nowy pracownik.

-Co powiesz, Zuziu? -zapytał Alan.

Five nights at Freddy's [PL]Where stories live. Discover now