9. Papierową kulką w łeb

3K 230 131
                                    


Marinette

Nastał kolejny dzień.

Biegłam pędem do szkoły, bo niestety znowu zaspałam. Przez pół nocy rozmyślałam nad tym, jak powiem Adrienowi, że wiem, iż jest Czarnym Kotem. Nie pamiętałam, kiedy zasnęłam, wiedziałam tylko, że do niczego nie doszłam.

Miałam ogromne szczęście, gdyż wbiegłam do klasy w tym samym momencie, w którym zadzwonił dzwonek. Moje oczy przebiegły szybciutko po klasie. Wszyscy byli. Adrien zatem także.

Nie zatrzymałam na nim wzroku, jakby bojąc się, że poparzę sobie oczy. Gdyż oto znajdował się ze mną w klasie Czarny Kot.

Usiadłam obok Alyi, kiedy ta wyjmowała ze swojej torby podręcznik do chemii.

- Mało brakowało - rzuciła nikle w moją stronę z uśmiechem.

- Uff - westchnęłam teatralnie, wznosząc oczy ku sufitowi.

Alya zachichotała cichutko.

Skierowałam wzrok na nauczycielkę chemii i pomimo tego, że ten przedmiot nie był moją mocną stroną i, szczerze, nie przepadałam za nim – całą swoją uwagę skupiłam na temacie. Przez cały ten czas moje oczy nie skierowały się w najmniejszym stopniu na Adriena. Gdy zadzwonił dzwonek, wybiegłam szybko z klasy, byle nie musieć znosić jego widoku. Oczywiście, to nie było tak, że nie chciałam na niego patrzeć. Po prostu kiedy mu się przypatrywałam, zaraz czułam ukłucie w brzuchu, wywołane świadomością jego alter-ego. Czułam się wtedy niczym zdrajczyni.

Alya z trudem dotrzymywała mi kroku. Zeszłyśmy na parter, gdzie znajdowały się toalety i czmychnęłyśmy do nich szybko.

- Marinette, dlaczego tak pędzisz?

Zamiast odpowiedzieć, położyłam swój plecak na blacie obok zlewu i oparłam się o ścianę plecami. Zauważyłam pytające spojrzenie przyjaciółki i gwałtownie się wyprostowałam.

- Marinette? Dobrze się czujesz?

- T-tak. Tylko zrobiło mi się niedobrze. Ale już jest OK.

Alya zbliżyła się do mnie, położyła dłoń na mym ramieniu i spojrzała mi w oczy, zmartwiona.

- Na pewno?

- Tak. – Pokiwałam głową, uśmiechając się serdecznie.

Nie kłamałam z tym co mówiłam. Zrobiło mi się niedobrze. Na sercu.

- Możemy wyjść – poinformowałam.

Alya ruszyła pierwsza, ja zgarnąwszy swoje rzeczy, kroczyłam za nią ze wzrokiem wbitym w podłogę. Gdy go jednak podniosłam, od razu spotkał się on z zielonymi oczyma Adriena. Pragnęłam od nich uciec, jednakże były niczym magnesy, a ja nie miałam wystarczająco dużo siły, by się im przeciwstawić. Nie zaprzestałam stawianiu kroków, ale ciągle okalałam go spojrzeniem. On również nie odrywał ode mnie wzroku. I jakby tego było mało – zaczął iść w moją stronę. Ponownie ogarnęła mnie panika. Odwróciłam się z nagła na pięcie i zderzyłam się z kimś.

Chloe.

- Kiedy w końcu nauczysz się chodzić, ty niezdaro? Masz coś nie tak z nogami? A może cała jesteś wadliwa? – warczała do mnie blondynka, oparłszy ręce po bokach.

Nie szczyciłam się nawet na krótką ripostę. Po prostu ominęłam ją i odeszłam na drugą stronę boiska. Nie oglądałam się za siebie. Nie przyszło mi to nawet do głowy. Po prostu szłam.

MIRACULOUS Pewnego dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz