- Oj oj! Pani Prefekt co to za brzydkie słowa? - zapytał z szelmowskim uśmiechem Syriusz - Czyżby przez zadawanie się z nami twoje nienaganne maniery uległy skażeniu?

Ruda tylko pokręciła głową i zignorowała jego słowa. Odszukała wzrokiem innego prefekta i ruszyła w jego kierunku. Przez chwilę wszyscy śledziliśmy ją wzrokiem.

- Jak myślicie? Co się mogło stać? - zwrócił się do nas James.

- Może Dippet przysnął? - odpowiedział pytaniem na pytanie Remus i zatopił się ponownie w lekturze - "Niesamowite Zwierzęta i Jak Je Znaleźć" - czyli naszego nowego podręcznika do Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami.

Nagle wrota Wielkiej Sali się otworzyły i przez drzwi przeszedł Dumbledore w towarzystwie McGonagall i Pani Minister Magii. Dumbi jak zwykle miał na sobie jedną z tych eleganckich szat, które noszą starsi czarodzieje. Na jego głowie wyjątkowo pojawiła się niebieska czapka w granatowe wzorki. McGonagall nadal była prosta jak kij od miotły, a równowagę zapewniał jej ten niesamowicie sztywny kołnierz.

Panią Minister Magii widziałam drugi raz w życiu. Za pierwszym razem ukrywałam się pod peleryną niewidką, więc widok był trochę niepełny, ale nie zmieniła się za bardzo od ostatniego razu. Wydawało mi się tylko, że jej włosy trochę posiwiały, ale równie dobrze mogło to być złudzenie.

Myślałam, że zajmą oni miejsca przy stole i dalej będziemy musieli czekać na dyrektora, ale ku mojemu zdziwieniu na mównicę weszła Pani Minister, a tuż za nią pojawił się profesor Dumbledore.

- Witajcie moi mili! - zaczęła - Nawet nie wiecie jaki to dla mnie zaszczyt rozpocząć ten rok szkolny. Ale nie myślcie, że robię to dla własnej przyjemności. Mam dla was dwie wielkie nowiny. Dla jednych szczęśliwe, dla innych... mniej radosne. Na początku może wytłumaczę dlaczego nie ma tu dzisiaj z nami Profesora Dippeta. Otóż widzicie - zrobiła krótką przerwę - Profesor Dippet po prawie sześćdziesięciu latach nauczania w Szkole Magi i Czarodziejstwa Hogwart postanowił przejść na oficjalną, i myślę, zasłużoną emeryturę. Razem z radą szkoły postanowiliśmy, że nowym dyrektorem zostanie Albus Percival Wulfric Brian Dumbledore - na te słowa cały Gryffindor zawał się na równe nogi i zaczął wiwatować. Zaraz w jego ślady poszedł Ravenclaw i Hufflepuff. Slytherin jak zwykle został zimny - tylko kilka osób odważyło się zaklaskać. - Proszę! Proszę o ciszę! - zawołała Pani Milicenta - Na oklaski przyjdzie jeszcze pora! Teraz wasz nowy dyrektor ma dla was kolejną nowinę.

Gdy uczniowie już się uspokoili, Dumbledore, któremu od nowego stanowiska przybyło kilka centymetrów, podszedł do złotej mównicy, a sowa rozłożyła swoje skrzydła. Muszę przyznać, że Drops niezwykle pasował do tamtego miejsca. To znaczy wyglądał jakby był do tego... stworzony?

- Drodzy uczniowie! Niezwykle ciesze się, że moje starania zostały docenione i teraz mogę tu przed wami stać - na te słowa znowu wybuchnęła burza oklasków - Cisza! Proszę o ciszę! Jako wasz nowy dyrektor mam dla was niesamowitą... niespodziankę. Otóż w tym roku w Hogwarcie pojawią się nietypowi goście. Bowiem w tym roku, w naszej szkole odbędzie się... Turniej Trójmagiczny! Powitajcie proszę naszych gości! Uczennice z Beauxbatons z Francji oraz ich mentora Madame Maxim!

Do Wielkiej Sali weszły dwa rzędy dziewczyn ubranych w niebieskie, połyskujące mundurki oraz małe kapelusiki. Z początku szły normalnie, ale po chwili odwróciły się plecami do siebie i ukłoniły w stronę uczniów. Nie muszę mówić, że wiele z nich było bardzo atrakcyjnych? Gołym okiem było widać jak chłopacy ślinią się na ich widok. Jedna z nich była nawet tak obleśna, że baz najmniejszych skrupułów puściła Syriuszowi oczko. Dziewczęta pobiegły do przodu, ustawiły się w rzędzie i teatralnie pokłoniły się przed Dumbledore'm. Na końcu weszła istna kobieta - gigant. Spokojnie miała ponad dwa metry wysokości. Ubrana była w futro z lisów i długą, brązową suknie. Jej twarz zdobiła istne morze zmarszczek.

Ona I Black | część 2Onde as histórias ganham vida. Descobre agora