↪15

6.8K 569 68
                                    

Następne dzień był nudny, jak nigdy. Zain nie wspomniał ani słowem o zachowaniu tej laski jak i moim, więc to jedyne, co trochę mnie ucieszyło. Ale, kiedy dostałam tonę papierów pod nos i, że niby miałam tam się po podpisywać i poprzybijać pieczątki to... nie. Całkowicie mi się to nie uśmiechało. W dodatku przypomniał m się ślub i słowa matki Harrego. Prędzej zginę niż wyślę te zaproszenia, ot co.

- Mógłbyś się przesunąć? - szepnęłam masując swoją dłoń. - Muszę siku.

Zain oderwał się od pisania i spojrzał na mnie zirytowanym spojrzeniem.

- Teraz?

- Tak teraz, jeśli poszłabym za godzinę to dopiero wtedy bym cię o to poprosiła. To chyba logiczne.

- Wytrzymasz. - wrócił do pisania. - Nie masz czterech lat.

Westchnęłam zirytowana.

- Mam ci się tu zsikać? Ja nie żartuję.

I pisał i pisał jeszcze przez moment, aż w końcu z ciężkim oddechem odsunął się w tył na kanapie. Miałam nadzieję, że wstanie i mnie wypuści, ale... no okej. Poprawiając swoją sukienkę uniosłam się i trzymając się szklanego stołu próbowałam się przecisnąć. I nie wiem, jaki zamiar miał David w popchnięciu stolikiem, który z kolei popchnął mnie i wpadłam na Malika.

Jego mięśnie brzucha spięły się, a nogi rozsunęły i prawie ponownie bym poleciała, ale tym razem na podłogę. Trzymałam się kurczowo jego jego rąk, kiedy usiłowałam się podnieść.

- Normalny jesteś? - warknęłam, kiedy David cały czas rechotał. Kilku mężczyzn też się na nas gapiło i chyba pierwszy raz od dłuższego czasu zrobiło mi się naprawdę głupio. 

- Nic ci nie jest?

Odwróciłam się zdumiona do Malika, który poprawiał swoją koszulę. Stałam już na równych nogach i został mi jedynie krok do wyjścia zza ławy.

- Nie udawaj, że cię to obchodzi. - szepnęłam nachylając się w jego stronę.

- Trzeba robić dobre wrażenie.

Prychnęłam. I po prostu, stukając swoimi szpilkami, wyszłam z pomieszczenia. 

Po załatwieniu już swojej potrzeby i wracając już do odpowiedniej sali, jeden z mężczyzn, z ochrony patrzy na mnie dość dziwnie. Siedział na krześle z rozłożonymi nogami i gryzł dolną wargę. Udając, że mnie to w ogóle nie rusza, próbowałam przejść obok nich, ale mnie zatrzymał.

- Muszę panią przeszukać.

- Co? - zdziwiłam się odsuwając od niego o krok. - Przecież jestem z sali 342, poszłam tylko do łazienki.

- Takie są zasady.

Skapitulowałam, rozglądając się instynktownie. W razie czego darłabym się o pomoc mając nadzieję, że mnie ktoś usłyszy. 

I kiedy on mnie tak macał, po nogach, brzuchu i klatce piersiowej dwaj ochroniarze siedzący razem z nim gapili się na nas... wcale mi to nie przeszkadzało, wcale...

- Co pan robi? - wyrwałam się, kiedy jego łapy zalazły do moich piersi. Chwyciłam torebkę, która miała miejsce na biurku z zamiarem ucieczki stąd.

Mężczyzna z założonymi na torsie rękoma uśmiechnął się dziwnie i usuną się na bok.

- Tak, jest pani czyta, może iść.

Niedługo później zajmowałam już swoje stałe miejsce między Zainem, a jakimś gościem i próbowałam skupić się na czytaniu tego, co mi dali. Malik podsunął mi kolejną kartkę, bym złożyła na niej podpis, ale ja potrafiłam tylko tępo się w nią gapić.

- No podpisz się.

Przełknęłam ślinę chwytając długopis do ręki. Nie panowałam nad sobą, kiedy po prostu dłoń zaczęła mi się trząść. Nabazgrałam tam coś, co nawet nie dało się rozszyfrować i odłożyłam pióro. Malik odebrał kartkę i prychnął cicho spoglądając na mój napis.

- Ty się nawet kurwa nie potrafisz podpisać.

*

Doszłam do siebie już po dwóch godzinach pobytu w domu. Sama nie wiedziałam, dlaczego tak zareagowałam i co się działo z moim mózgiem, gdy byłam świeżo po ucieczce od tego pieprzonego zboczeńca. Nie wiedziałam, czy powinnam coś mówić Zainowi, więc po prostu udałam, że tego zajścia nie było. Potrzebowałam odreagować i już miałam pomysł jak.

- Może wyszlibyśmy do kubu? - zasugerowałam z kuchni. 

- Nie.

Ułożyłam usta w linię udając się do biura Zaina. Ciekawe, że on je miał, a ja nie. A też miałam różne papiery i kisiłam się z nimi w mojej sypialni.

- Dlaczego nie? Trochę rozrywki nam się przyda.

- Powiedziałem nie, czego w tym nie zrozumiałaś?

Stałam oparta o futrynę, gdy on stukał palcami w klawiaturę laptopa. Nie patrzył na mnie, jakbym w ogóle go nie interesowała, po części tak było.

Jego telefon zawibrował obok mnie, więc kiwnął do mnie palcem bym go podała. Wzięłam go z komody i nie byłabym sobą, gdybym nie spojrzała na wyświetlacz. A że Zain nie patrzył miałam do tego wolną rękę. I to był ułamek sekundy, kiedy końcówka wiadomości pojawiła się i znikła z górnego paska wyświetlacza.

...przyjdę do ciebie, bo mam czas.

Podniósł na mnie głowę, więc jak gdyby nigdy nic oddałam mu telefon. Nie odczytał wiadomości od razu, skończył swój email i odblokował telefon.

- To od twojej dziewczyny?

Zmarszczył brwi.

- Nie.

Kłamca.

Zamknął laptopa, schował telefon do szuflady i spojrzał na mnie beznamiętnie.

- Za pół godziny widzę cię w salonie, znam fajny klub.

Arab blood {Z.M}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz