>>06<<

79 6 2
                                    

*Środa* 
- Kobieto, jesteś najlepszą korepetytorką na świecie.

- Tak, wiem. -odpowiedziałam lekko się uśmiechając. McVay może i należy do "elity szkolnej", której, nie ukrywam, że uważam za mało rozgarniętych ale jest naprawdę bystry i inteligentny. Tak przynajmniej wywnioskowałam po trzech naszych spotkaniach. Dziś jednak już nie w kawiarni, a u szatyna w domu. Powiedział, że rodzice skończyli remont i może mnie w końcu zaprosić do pokoju.
Nie widzieliśmy się od czterech dni. Dokładnie od soboty, czyli od dnia, w którym straciłam kontrolę nad... sobą? Bądźmy szczerzy nie mam pojęcia co to było. Czy to jest w ogóle możliwe, żeby oczy człowieka tak wyglądały? 
Nick ewidentnie starał się dziś unikać mojego wzroku. Nie dziwię mu się. Gdybym była na jego miejscu prawdopodobnie nigdy więcej bym się ze sobą nie skontaktowała. Chodź myślę, że gdyby nie jedynka z matmy i groźba trenera, że wyleci z drużyny, to siedziała bym teraz w pokoju i oglądała kolejny odcinek ulubionego serialu.

-Niiiiiick! -usłyszeliśmy wołanie z dołu.

- Wybacz na chwilkę. -szatyn zszedł z łóżka na, którym siedzieliśmy. - Idę! -krzyknął i zniknął za drzwiami. Pod nieobecność chłopaka postanowiłam pooglądać jego pokój. Niby nic szczególnego, ale urządził się całkiem fajnie. Trzy ściany pomalowane na biało a czwarta z cegły, tego samego koloru. Biurko, szafa, komoda, łóżko i pufa w ciemnych kolorach co tworzyło fajny kontrast. Na tablicy korkowej, która wisi nad biurkiem, był przyczepiony plan lekcji, parę karteczek "niezapominajek" i zdjęcia. Sporo zdjęć. Na niektórych był Nick z małą, ciemnowłosą dziewczynką. Przypuszczam, że to jego siostra, Izzy, albo po prostu brunet jest pedofilem.
Były też inne fotografie. Na jednych był McVay z rodziną a na innych z ludźmi ze szkoły. Nie wiedzieć czemu moją uwagę przykuło zdjęcie Nicka i Drew z jakiejś imprezy. Niby nic specjalnego ale moje spojrzenie praktycznie od razu skierowałam na wisiorek Leightona. Było to koło a w środku niego trójkąt. Niby nic specjalnego ale odrobinę rzuca się w oczy. Tym bardziej, że to wisiorek u faceta. Męska "biżuteria" ściąga na siebie moją uwagę. I to bardzo.

Drzwi cichutko zaskrzypiały a w progu stanął Nick.

- Już jestem.


***

Ja: Hey :)

xxx xxx xxx: Witam. Czy jesteś może śliczną blondynką, którą poznałem w sobotę?

Ja: Cóż... opis się niby zgadza... więc raczej tak :)
Olivier: Co u Ciebie Nicki?
Ja: Ale ja nie jestem Nicki...
Olivier: Spokojnie. Pamiętam jak masz na imię. Po prostu chciałem być fajny i jako jedyny mówić na Ciebie jakoś inaczej. Więc, rezerwuję sobie Nicki :) chyba, że już ktoś mnie uprzedził.

Ja: Oh, już rozumiem :) Jesteś pierwszy :)
Olivier: A więc Nicki?
Ja: Słucham?
Olivier: Co robisz jutro?

Błagam, żeby tylko nie zaproponował mi randki. Jest przystojny, miły, zabawny i inteligentny, ale ja na razie nie potrzebuję chłopaka. W sumie to mam wrażenie, że w ogóle go nie potrzebuję.

Ja: Cóż, raczej nie mam konkretnych planów :)
Olivier: Więc może poszłabyś ze mną do kina?
Olivier: Oczywiście jako koleżanka ;)
Ja: Czemu nie :) xx
Olivier: Więc wpadnę po Ciebie o 18 dobrze?
Ja: Mi pasuje ^^
Olivier: A podasz mi adres? Było by mi łatwiej dotrzeć ;)
Ja: To... może spotkamy się w kawiarni, w której pracujesz?

Olivier: No jasne :) o 18?

Ja: O 18 :) xx

***
Spojrzałam na zegarek w telefonie, który wskazywał siedem minut po 17. Stwierdziłam, że najwyższy czas się zacząć szykować na wyjście z Olivierem. Dziś jest troszkę chłodny dzień, więc założyłam rurki i bordową bluzę. Na stopy wciągnęłam tego samego koloru buty. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Mama siedziała przy stole i czytała gazetę. Coś jest nie tak. Czuję to.
- Hey? -powiedziałam niepewnie.
- Cześć -rodzicielka podniosła nieco wzrok spoglądając na mnie- Idziesz gdzieś? -zapytała łagodnie. Jednak nie to było najdziwniejsze. Była trzeźw, a w ciągu ostatnich paru miesięcy to się nie często działo.

- Umn. Tak. Wychodzę z kolegą.
- No dobrze, ale kiedy wrócisz chciałabym z tobą porozmawiać, okey? -spojrzała na mnie a w jej głosie słyszałam... nadzieję? 
- Jasne -uśmiechnęłam się lekko. Kiedy kierowałam się do drzwi usłyszałam jeszcze- Baw się dobrze.
Przez całą drogę do kawiarni myślałam, o czym mama może chcieć ze mną porozmawiać. Byłam trochę nieobecna, przez co wpadłam na jakąś dziewczynę, którą zaraz przeprosiłam i poszłam dalej.

***
Weszłam do kawiarni gdy zegarek wskazywał dokładnie ze pięć szóstą, więc postanowiłam usiąść przy jednym z niewielu wolnych stolików i poczekać na Oliviera. Swoją drogą nie wiem jak właściciel to robi ale tu praktycznie zawsze jest pełno ludzi.

Po chwili podeszła do mnie jedna z kelnerek. Uśmiechnęła się miło i zapytała co podać, powiedziałam, że na razie na kogoś czekam więc skinęła głową i odeszła.
Po paru chwilach usłyszałam dzwoneczek zawieszony nad drzwiami. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Oliviera idącego w moją stronę.
- Hej. -uśmiechnął się.

- No cześć

- To jak? Gotowa na przygodę życia? -Co? O czym on mówi?
- Ale... my przecież idziemy tylko do kina -spojrzałam na niego lekko zdezorientowana.

- Cii. Wiem. Ale to co powiedziałem fajnie zabrzmiało. Jak w jakimś filmie. Więc jak?

Zaśmiałam się cicho i wstałam z wygodnej pufy.

- Jasne, że gotowa. -uśmiechnęłam się szeroko.



___________________ 
Dzień Dobry/ Dobry wieczór

Cholera. Miesiąc mnie tu nie było. ;--;
Brak motywacji i wgl wszystkiego. ;-;

Nie mniej jednak wracam, mam już napisane rozdziały do przodu, więc nie będzie poślizgów.

Dziś troszkę krótszy, ale już niedługo powracam z kolejnym rozdziałem!

 Przynajmniej postaram się żeby nie było.


Głosujcie i komentujcie! 💜


Niech nas będzie więcej! 

Do następnego! 
Holly xx

Who I am? [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now